Prezydent Andrzej Duda, w trakcie spotkania z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie, zachęcał go do utworzenia stałej bazy wojsk USA w Polsce. ?Obecność Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowej to gwarancja bezpieczeństwa i większe możliwości obrony. Obecność amerykańskiej armii na tym obszarze jest dzisiaj absolutnie uzasadniona, także z uwagi na ochronę samych Stanów Zjednoczonych.?
Według propozycji przekazanej rządowi Stanów Zjednoczonych, baza dla dywizji pancernej miałaby powstać w okolicy Torunia lub Bydgoszczy, a Polska do kosztów jej stworzenia miałaby dołożyć 1,5-2 miliardów dolarów. Pieniądze byłyby wykorzystane, między innymi na budowę i remonty infrastruktury wojskowej, komunikacyjnej i socjalnej, która służyłaby zarówno amerykańskim żołnierzom, jak i wspólnotom lokalnym.
Mark Esper, który w Pentagonie pełni funkcję odpowiadającą randze wiceministra obrony, tak to skomentował: – Tereny, jakie polski rząd zamierza przeznaczyć na wspomnianą bazę wojskową, są niewystarczająco duże, jeśli brać pod uwagę niezbędne ćwiczenia artyleryjskie, szkolenia i funkcjonowanie poligonu. Dodatkowym problemem jest też transport. Wojsko amerykańskie musiałyby mieć pełną swobodę w bezproblemowym przemieszczaniu się po Europie. Wszelkie przeszkody administracyjne czy infrastrukturalne opóźniałyby możliwości operacyjne w wypadku konfliktu. Już teraz mamy problemy z transportem ciężkiego sprzętu czy podobnych rzeczy. I tak na przykład, gdy żołnierze USA stacjonujący w Polsce mieli dołączyć do jednostek dyslokowanych w Niemczech, by wziąć udział w manewrach, jeden z naszych pociągów utknął po drodze z powodów administracyjnych, jak i wykrytych rozstępów szyn.
Dr Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie, była wiceminister w MSZ: – Zagrożenie ze strony Rosji postrzegane jest głównie przez doświadczenie XIX i XX-wiecznych zachowań imperialnych. Kroki prewencyjne – dozbrajanie armii czy powołanie obrony terytorialnej – pokazują, iż rząd koncentruje się na scenariuszu klasycznego podboju. Dlatego tak duże znaczenie przypisuje się obecności w Polsce amerykańskich żołnierzy. Mają oni stanowić gwarancję tego, że atak na Polskę będzie uznany przez Waszyngton za atak na obywateli USA, a więc także na ten kraj. Takie postrzeganie zagrożeń de facto odsuwa na plan dalszy znaczenie dla Polski dobrych stosunków z Brukselą, a także Ukrainą. Ta ostatnia postrzegana jest bowiem głównie przez pryzmat ?strefy buforowej?, a nie zaufanego partnera, z którym współtworzy się regionalną politykę bezpieczeństwa. Tymczasem w dzisiejszych warunkach geopolitycznych dużo bardziej realne, niż klasyczna wojna imperialna, są inne wyzwania bezpieczeństwa. Rosja nie jest dzisiaj bowiem zainteresowana podbojami terytorialnymi. Jej celem jest maksymalne osłabienie Zachodu. (?). Same wojska amerykańskie w Polsce nie stanowią remedium na taką sytuację. Równie ważnymi środkami prewencji są jak najmocniejsze zakorzenienie w NATO i UE, a także jak najlepsze relacje z USA i Niemcami. Tymczasem polityka międzynarodowa Polski prowadzi dzisiaj w dokładnie odwrotnym kierunku. Warszawa jest
w konflikcie z Komisją Europejską, ma także najgorsze od 1989 roku stosunki z Niemcami i Stanami Zjednoczonymi. (?). Prowadzona obecnie polityka wschodnia Polski to igranie z ogniem.