Od czterech miesięcy Ukraińcy informują świat o odnoszonych zwycięstwach. Lecz dzisiaj już chyba nikt rozsądny tym informacjom nie wierzy. Wielu zaś zaczyna głośno mówić jak tę okrutną wojnę zatrzymać. Niestety, kosztem strat terytorialnych i wizerunkowych Ukrainy, gdyż trudno uwierzyć by Rosja tę wojnę przegrała.
Dlaczego tak się stanie? Odpowiedzi na to pytanie szukał prof. Martin van Creveld, historyk wojskowości z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Oto jego przemyślenia.
„Po pierwsze: nie będzie wojny partyzanckiej. Ukraińcy nie prowadzą wojny partyzanckiej. Zamiast tego, jak wynika z listy broni, o którą poprosili Zachód, próbują prowadzić wojnę konwencjonalną: czołg przeciwko czołgowi, karabin przeciwko karabinowi, samolot przeciwko samolotowi. Wszystko to, jak się wydaje, w nadziei, że uda się nie tylko powstrzymać siły rosyjskie, ale także wypchnąć je z kraju. Biorąc pod uwagę, że na każdą ukraińską salwę przypada dziesięć rosyjskich, taka strategia może być jedynie receptą na porażkę.
Po drugie: Rosjanie zmienili swoją taktykę. Nie doceniając przeciwnika, Rosjanie rozpoczęli wojnę od próby zdobycia ukraińskiego centrum władzy w Kijowie poprzez atak z zaskoczenia. Gdy to się nie udało, Rosjanie dość długo nie mogli się zdecydować, a nawet wymienili kilku czołowych generałów. Potem jednak nastąpiło przegrupowanie i systematyczne niszczenie ukraińskich miast i osad. Podobnie jak i w czasie II wojny światowej, uciekano się do tradycyjnie najpotężniejszej broni – masowego użycia artylerii. Na razie wygląda na to, że Rosjanom udało się zmniejszyć straty na tyle, by przetrwać długi czas.
Po trzecie: problemy z zaopatrzeniem. Zachodnia technologia wojskowa, zwłaszcza systemy przeciwlotnicze, broń przeciwpancerna i drony, może być znakomita. Jednak ograniczona liczba egzemplarzy oraz konieczność przekwalifikowania sił ukraińskich sprawiają, że broń ta bardzo powoli dociera tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.
Po czwarte: odporność gospodarcza Rosji. Spojrzenie na sytuację makroekonomiczną pokazuje, że Rosja okazuje się znacznie bardziej odporna, niż przewidywał Zachód. Rezerwy złota rosną, co pozwoliło Putinowi na powiązanie waluty ze złotem – Rosja jest pierwszym krajem, który tego dokonał od 1999 r. Rubel, który był na skraju załamania po rozpoczęciu wojny, osiągnął siedmioletni szczyt w stosunku do dolara, a tendencja jest wzrostowa. Dzięki malejącemu importowi i rosnącym cenom energii do kasy Rosji wpływa więcej pieniędzy niż kiedykolwiek wcześniej. Większość tych pieniędzy pochodzi ze sprzedaży energii, żywności i surowców do krajów takich jak Chiny i Indie. Z drugiej strony, Chiny są obecnie potęgą przemysłową numer jeden i mogą być w stanie zaopatrywać Rosję we wszystkie niezbędne towary przemysłowe przez długi czas.
Po piąte: konsekwencje wojny na Zachodzie. Gospodarcze konsekwencje wojny są dla Zachodu znacznie poważniejsze, niż zakładano. Inflacja po obu stronach Atlantyku jest najwyższa od lat 80. ub. wieku. W szczególności jeśli chodzi o energię, której Rosja coraz częściej odmawia Europie. Jeśli tak dalej pójdzie, co jest niemal pewne, narastać będzie niezadowolenie ludności, która coraz częściej będzie domagać się od swoich rządów mniejszego zaangażowania lub wręcz jego zaprzestania. Nawet, jeśli oznaczałoby to porzucenie Ukrainy i pozwolenie Putinowi na realizację jego planów.”