Politycy PiS bardzo dużo w ostatnich dniach mówili o katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Jednak w opublikowanych badaniach wyszło, że zaledwie 25 proc. Polaków chce w jakikolwiek sposób uczcić tę rocznicę. Gorzej jeszcze wyszło zapytanie o zamach. Tylko 16 proc. wierzy w tę bzdurę! Jednak najlepiej społeczne nastroje ilustruje odpowiedź na ostatnie pytanie: Czy na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie powinien stanąć pomnik ofiar katastrofy? Zdecydowane tak ? 12 proc.!
Nie trudno zgadnąć, że dla rządzących te wyniki to szok. To chyba najwyższy czas, by zaprzestali wygadywania dyrdymałek o zamachu a pomyśleli o zapewnieniu bezpieczeństwa najważniejszym osobom w państwie. W końcu to nie przypadek, że pękła stara opona w prezydenckim samochodzie, a w sześć lat po katastrofie smoleńskiej wciąż nie mamy samolotów dla VIP-ów. Rząd wynajmuje cywilne samoloty dla VIP-ów za czarter których zapłacono od 2010 roku już 300 milionów złotych. Za tę kwotę można byłoby kupić dwa najnowocześniejsze vipowskie samoloty wraz z dodatkowym wyposażeniem niezbędnym dla tego typu samolotów. Jednak ta arytmetyka nie przekonuje polityków. Boją się tego co napiszą w gazetach i tego co pomyślą wyborcy. Tymczasem zakup takich samolotów to jest konieczność. Samoloty czarterowane – czyli cywilne – nie mogą bowiem dotrzeć tam, gdzie dolecą wojskowe. Wynajęci piloci nie latają w strefy zagrożone. Dlatego kiedy nasi politycy lecieli np. do Afganistanu, to musieli się przesiadać w Taszkiencie do samolotu wojskowego, by móc lądować w polskiej bazie Bagram. Nikt tak dzisiaj na świecie nie podróżuje!
Samoloty dla VIP-ów zamierzali kupić wszyscy premierzy za wyjątkiem Tadeusza Mazowieckiego. Ale nikomu się to nie udało. Po katastrofie w Smoleńsku Jarosław Kaczyński oskarżał rząd Donalda Tuska o to, że ta tragedia była wynikiem ?zbrodniczej polityki? w sprawie zakupu samolotów. Ale prawda była inna. To minister obrony narodowej Aleksander Szczygło w pierwszym rządzie PiS w 2007 roku, unieważnił przetarg ogłoszony przez swojego poprzednika. O tym fakcie już dzisiaj rządzący nie chcą pamiętać, bo postąpili dokładnie tak samo. Pod koniec lutego 2016 r. wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki oznajmił, że przetarg ogłoszony przez poprzednie kierownictwo MON został właśnie unieważniony! W jego miejsce ruszyć mają dwa inne: na zakup małych i średnich jednostek oraz na czarterowanie dużych samolotów. ?Będziemy kupowali samoloty dla drugiego rządu Prawa i Sprawiedliwości, który będzie utworzony po 2019 r. Przetargi powinny być rozstrzygnięte jeszcze w tym roku. Dostaniemy tak późno dlatego, że w lotnictwie dostawy nie odbywają się z dnia na dzień, a do obsadzenia nowych samolotów trzeba też przeszkolić załogi.?
Ekspert lotniczy: – Pomysł na starcie jest zły. Duże samoloty również powinny być kupione, by funkcjonowały jako wojskowe. W oszczędnych Niemczech takie maszyny są wielozadaniowe. Można je przekonfigurować na samolot transportowy, służący ewakuacji obywateli czy nawet szpitalny. Mało tego. Na świecie dostępne są już rozwiązania pozwalające, by duży pasażerski samolot został wykorzystany jako latająca cysterna, umożliwiając tankowanie w powietrzu. Nasze siły zbrojne potrzebują co najmniej dwóch takich maszyn.
Tak się zastanawiam: – Zmądrzeją?
A pan kiedy zmądrzeje?