Krajom Unii Europejskiej grozi kryzys gospodarczy. Nasz rząd, chwalący się kolejnymi tarczami antykryzysowymi, po cichu wysłał do Brukseli informację o zadłużeniu Polski, które na koniec 2021 roku ma sięgnąć 1,5 bln złotych!
Zadłużamy się w sposób niebywały, więc polski rząd potrzebuje pieniędzy. Unia rozumie potrzeby Polski i krajów członkowskich – dlatego stworzyła Fundusz Odbudowy, który ma służyć podniesieniu się gospodarek po pandemii.
Zbigniew Ziobro stanowczo powiedział Kaczyńskiemu, że nie poprze Funduszu Odbudowy. W tej sytuacji PiS, nie mając większości, musiał szukać głosów poparcia po stronie opozycji. Z odsieczą przyszła Lewica.
Profesor Antoni Dudek, politolog: ?Rządzący chcą dojechać do 8 maja, bo wtedy mają ogłosić Nowy Ład i wszyscy będą się zajmować tymi wagonami kiełbasy, które PiS będzie rozdawał – a to podniesie kwotę wolną od podatku, a to ogłosi mnóstwo innych rzeczy, które w tym Nowym Ładzie mają być zawarte. One będą takim paliwem, na którym PiS zamierza dojechać do następnych wyborów parlamentarnych.?
Ale ? pozostał Zbigniew Ziobro, Prokurator Generalny i Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli. Co oznacza, że ta ?świetlana? przyszłość PiS-u może nie wyglądać tak różowo. W minionym tygodniu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport w sprawie organizacji tzw. wyborów kopertowych na prezydenta RP w maju ubiegłego roku. Raport wykazuje, że działanie premiera było bezprawne i obciąża zarówno jego, jak i szefa jego kancelarii, Michała Dworczyka. Między 11 a 13 kwietnia 2020 r. do Dworczyka, trafiły dwie analizy prawne. Pierwsza, autorstwa Magdaleny Przybysz, ówczesnej szefowej departamentu prawnego KPRM, druga przygotowana przez Mariusza Haładyja, kierującego Prokuratorią Generalną, która dba o interes prawny skarbu państwa. Te analizy okazały się druzgocące i mówiły, że premier nie może wydać zgody na wybory kopertowe, bo nie było przepisów, które umożliwiały ich organizację. Konsekwencją takiego postępowania – co wynikało z analizy Magdaleny Przybysz – miałby być nawet Trybunał Stanu dla premiera. Mateusz Morawiecki, mając takie analizy, 14 kwietnia spotkał się na Nowogrodzkiej z kierownictwem PiS. Jarosław Kaczyński wraz ze swoją świtą wywarli na nim ogromną presję, przekonując, że wybory muszą się odbyć. Morawiecki wraz z Dworczykiem ulegli Kaczyńskiemu. Zamówili więc zewnętrzną analizę prawną, którą przygotował… pracownik Akademii Sztuki Wojennej. Wynikało z niej jasno: można iść na wojnę, czyli organizować wybory korespondencyjne, więc 16 kwietnia Morawiecki podjął decyzję: idziemy na wybory. Bez podstawy prawnej zlecił Poczcie Polskiej zorganizowanie głosowania, a Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych wydrukowanie kart. Od odpowiedzialności uchylili się Jacek Sasin (nadzorca PP) i Mariusz Kamiński (odpowiadający za PWPW) – nie podpisali żadnego dokumentu w sprawie wyborów korespondencyjnych! Morawiecki zamówił więc kilka innych zewnętrznych analiz prawnych – za blisko 150 tys. zł – po to, by zapewnić sobie podkładkę i tym samym bezkarność.
Morawiecki wiedząc, że wiosną 2020 r. złamał prawo organizując wybory, których nie było, jesienią przygotował ustawę, która miała go zwolnić z odpowiedzialności. Nic z tego nie wyszło. Nie ma ustawy, która chroniłaby Morawieckiego! ? Ziobro się cieszy, bo raport NIK pokazuje, że Morawieckiemu i ? (wiadomo komu!) w dowolnym momencie można postawić zarzuty.
Żyjemy w ciekawych czasach!