Z Adamem Sową, wieloletnim siatkarzem Huraganu Wołomin, byłym kapitanem pierwszego zespołu, a obecnie trenerem- o jego związkach z klubem oraz o pracy trenerskiej z zespołem młodzików (rocznik 2002.), który pod jego wodzą doszedł do turnieju finałowego Mistrzostw Polski, rozmawia Paweł Choim.
– Proszę opowiedzieć od kiedy jest Pan związany z wołomińską siatkówką i jak przez ten czas wyglądała pańska współpraca z miejscowym klubem?
– Z klubem z Wołomina jestem związany od około 17 lat. Wcześniej występowałem jako zawodnik we wszystkich kategoriach wiekowych, a teraz mam możliwość prowadzenia grup sportowych. Z tego miejsca chciałbym podziękować za zaufanie, jakim mnie obdarzyli działacze i trenerzy w klubie i za pomoc, którą od nich otrzymałem.
– Jakie drużyny obecnie Pan trenuje?
– Obecnie jestem trenerem w pierwszym zespole młodzików – rocznik 2002.
– W ćwierćfinale MP drużyna młodzików, którą Pan prowadzi, wygrała wszystkie mecze, tracąc tylko jednego seta. Proszę o zrelacjonowanie tego turnieju?
– Na turnieju ćwierćfinałowym udało się nam pojechać dzięki uzyskaniu przez nasz klub dzikiej karty na dwa dni przed rozpoczęciem rywalizacji. Sam turniej był dla nas dużą szansą na rehabilitacje za nieudane Mistrzostwa Mazowsza, na których zajęliśmy 4. miejsce. Pierwszym rywalem był zespół z Nakła, który postawił bardzo wysoko poprzeczkę, jednakże po bardzo zaciętych końcówkach setów udało się nam wygrać 2:0. W drugim meczu zmierzyliśmy się z zespołem ze Szczytna. W spotkaniu tym graliśmy doskonale w polu zagrywki, dzięki czemu przeciwnicy nie mogli poradzić sobie z naszą dobrą zagrywką i starcie zakończyło się wynikiem 2:0. Trzecim naszym przeciwnikiem był zespół MOS-u Wola Warszawa. Były to derby Mazowsza, a także możliwość rewanżu dla nas za przegraną w finałach Mistrzostw Mazowsza. Mecz zaczęliśmy bardzo dobrze – ponownie naszym atutem okazała się zagrywka i pierwszego seta wygraliśmy. Drugi set to walka punkt za punkt i długie wymiany piłki, ale niestety końcówka tej części meczu należała do drużyny z Warszawskiej Woli.
W trzeciej partii było bardzo dużo błędów w wykonaniu mojego zespołu (zepsute zagrywki i niedokładne przyjęcia), co spowodowało, że na tablicy wyników ukazał się wynik 14:11 dla Warszawy. Od tego momentu już tylko my zdobywaliśmy punkty. Bardzo dobra gra blokiem i w obronie pozwalała na wyprowadzanie skutecznych kontr. Cały mecz wygraliśmy 2:1 i tym samym awansowaliśmy do półfinałów Mistrzostw Polski. Ostatni mecz rozegraliśmy z gospodarzami turnieju – SUKS Suwałki. Przez całe spotkanie kontrolowaliśmy wynik i odnieśliśmy 4. zwycięstwo. Ostatecznie zajęliśmy 1. miejsce w ćwierćfinale Mistrzostw Polski.
– Kolejnym Waszym celem był turniej półfinałowy MP. Jak wyglądała walka o Mistrzostwo Polski w Waszym wykonaniu na tym etapie rywalizacji?
– Walka o finał Mistrzostw Polski rozstrzygnęła się w pierwszym meczu, w którym graliśmy z zespołem Czarnych Radom. Był to bardzo trudny mecz dla obu ekip, ponieważ każda z drużyn znała się bardzo dobrze i niczym nie mogła zaskoczyć przeciwnika. Pierwszy set padł łupem zespołu z Radomia – nasza gra nie kleiła się, bardzo źle wypadaliśmy w zagrywce i przyjęciu, co przekładało się na grę w ataku. Początek drugiej partii to znowu słaba gra naszego zespołu – na tablicy był wynik 11:3 dla Radomia i zwycięstwo w tym meczu nam uciekało. Po jednej z dłuższych akcji w meczu ? którą rozstrzygnęliśmy na naszą korzyść – mój zespół zaczął odrabiać straty i wygraliśmy drugiego seta. W trzecim secie oba zespoły pokazały kawał dobrej siatkówki (mnóstwo obron i ataków). Chłodniejszą głowę zachowała moja drużyna, która wygrała tę partię 23:21. W tym miejscu warto przypomnieć, iż trzeci set w rywalizacji młodzików jest tie-breakiem. Drugi mecz, w którym walczyliśmy z zespołem z Ozorkowa, musieliśmy wygrać, żeby spełnić swoje marzenia o grze w turnieju finałowym. Mecz był bardzo nerwowy z obu stron, ale po raz kolejny to mój zespół okazał się lepszy w końcówkach i ostatecznie wygrał 2:0. W efekcie czego mogliśmy świętować awans do najlepszej ?ósemki? w Polsce. W ostatnim spotkaniu zmierzyliśmy się z faworytem i późniejszym Mistrzem Polski, czyli Treflem Gdańsk. Mecz ten już nie był tak zacięty jak wcześniejsze, ponieważ oba zespoły miały zapewniony awans do turnieju finałowego. Niestety w konfrontacji tej przegraliśmy 2:0.
– I w ten sposób wywalczyliście sobie udział w finałowej rywalizacji o Mistrzostwo Polski. Turniej został zorganizowany w dniach 12-14 maja w Dębicy. Proszę o podsumowanie tych zawodów pod kątem udziału w nich drużyny z Wołomina?
– Niestety turniej finałowy Mistrzostw Polski nam nie wyszedł. Przegraliśmy wszystkie spotkania i zajęliśmy 8. miejsce w Polsce. Ja osobiście wiem, że mój zespół mógł zagrać lepiej. Szkoda, że nie pokazaliśmy swoich możliwości, tego co prezentowaliśmy w poprzednich turniejach, ale wiem też, jak ogromny stres przeżywali moi zawodnicy, grając w każdym z meczów. Dla mnie jako trenera udział w tak wielkiej imprezie jest czymś bardzo ważnym i uważam, że zajęcie 8. miejsca w Polsce jest ogromnym sukcesem.
Wielkie brawa należą się całej drużynie i chciałbym wszystkim podziękować za wspaniałą przygodę. Chciałbym również podziękować drugiemu trenerowi Mariuszowi Stępczyńskiemu, który pomagał mi w prowadzeniu zespołu. Dziękuję.
Skład zespołu: Jan Pastewka(kapitan), Michał Ciok, Kuba Zalewski, Mikołaj Promowicz, Kamil Pawłowski, Paweł Charchuła, Jakub Joniec, Krzysztof Nagraba, Kacper Purchała, Artur Klimek, Przemysław Więch, Hubert Wietrak, Jakub Zaklika, Karol Januszko.
– Jakie macie plany (sportowe) na przyszłość?
– Na ten moment to wakacje. Chwila odpoczynku, regeneracji po bardzo długim sezonie. Dla niektórych chłopaków z naszego zespołu jest to okres kadrowy. Na konsultacje kadry Mazowsza dostało się aż 6 zawodników – z tego do kadry rocznika 2003. dostał się Krzysztof Nagraba, a do kadry rocznika 2002.: Michał Ciok, Kamil Pawłowski, Paweł Charchuła, Hubert Wietrak i Jan Pastewka.
A co do przyszłości, to czekamy na obóz letni i kolejny sezon, który – miejmy nadzieje – będzie tak samo udany jak ten.