Dotkliwą trzybramkową porażką zakończył się kolejny mecz Dotkliwa porażka Ząbkovii rozgrywany na Dozbud Arenie w Ząbkach. Dwa gole dla przyjezdnych, którymi byli piłkarze MKS Przasnysz strzelił Dominik Lemanek, a jedną dołożył Piotr Piasecki. Komplet punktów w tym spotkaniu pozwolił gościom awansować, kosztem Ząbkovii, na drugą pozycję w ligowej tabeli i zachować czteropunktową stratę do pozostającego liderem Huraganu Wołomin, który w tej kolejce pokonał przed własną publicznością 3:0 Hutnika Warszawa. Ząbkowianie po sobotniej porażce zajmują trzecie miejsce w tabeli, do przasnyszan tracąc dwa punkty, a do lidera już sześć.
Niekwestionowany mistrz suspensu Alfred Hitchcock mawiał swego czasu, że ?Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie powinno stale rosnąć?. Dokładnie według tej sprawdzonej zasady amerykańskiego twórcy dreszczowców postąpili zawodnicy MKS-u Przasnysz grając w Ząbkach. Już w pierwszej akcji ofensywnej, dokładnie pod koniec drugiej minuty meczu najskuteczniejszy strzelec naszej grupy rozgrywkowej Dominik Lemanek uderzeniem z dystansu dał gościom prowadzenie, a w późniejszych minutach niemal każda ich wizyta pod bramką strzeżoną przez Mateusza Matrackiego groziła kolejnymi stratami bramkowymi. W pierwszej połowie meczu swoje szanse mieli także ząbkowianie, ale niestety nie zdołali ich wykorzystać. Damian Świerblewski strzelając z rzutu wolnego trafił w poprzeczką, Mikołaj Tokaj po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował nad bramką, a pozostawiony na chwilę bez opieki Dawid Makuch przymierzył z linii pola karnego obok słupka.
Po zmianie stron na boisku działo się nieco mniej, za to goście byli w swoich poczynaniach bardziej konkretni. Kwadrans po przerwie Piotr Piasecki w zamieszaniu podbramkowym, które miało miejsce po dośrodkowaniu z rzutu rożnego podwyższył prowadzenie gości na 2:0. W późniejszych minutach przasnyszanie nastawili się na grę z kontry i właśnie po jednej z nich Lemanek, po dokładnym dośrodkowaniu z lewego skrzydła Kamila Olszewskiego mierzonym strzałem głową ustalił ostateczny wynik tego meczu.
Pamiętacie być może tekst, który opublikowałem po jesiennym meczu w Przasnyszu, który zatytułowałem ?Ktokolwiek widział, Ktokolwiek widział!?. Przedstawiłem w nim, obok oczywiście innych wątków, własne przemyślenia na temat możliwych form literackich, jakie stwarza relacja z meczu piłkarskiego. Napisałem wtedy choćby takie zdanie: ?Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zaczął się zastanawiać, czy możliwe jest pójście choćby mały krok dalej i napisanie relacji z meczu piłkarskiego, przy zastosowaniu krótkiej formy jednego z klasycznych gatunków literackich, choćby horroru, komedii, kryminału, mojego ulubionego science-fiction, czy też? romansu, czemu nie?? Tak sobie myślę, że relacja z sobotniego meczu z Przasnyszem mogłaby mieć formę opowiadania kryminalnego z pobocznym wątkiem sensacyjnym, w którym dużej klasy prywatny detektyw podejmuje próbę ustalenia gdzie się podziała forma sportowa naszej drużyny. Dodatkowo mógłby także wytropić, kto odpowiada za rozsiewane w pewnych środowiskach plotki o możliwym awansie naszej drużyny do III ligi, które jak widać nijak się mają zarówno do aktualnej gry zespołu, jak również do osiąganych przez nią wyników. Niestety ja osobiście nie jestem w stanie takiego opowiadanka ?sklecić?, gdyż brakuje mi zarówno chęci, jak i czasu na ustalenie podstawowych faktów, bez których działania literackiego detektywa z góry byłyby skazany na niepowodzenie.
Już w najbliższą sobotę czeka nas wyjazdowa potyczka z MKS Ciechanów, który w tej kolejce spotkań zdołał wywalczyć bezbramkowy remis w Mławie w spotkaniu z tamtejszą Mławianką. Za niemal dwa tygodnie, w Wielki Piątek o godzinie 20.00 na Dozbud Arenie w Ząbkach rywalem naszej drużyny będę rezerwy drugoligowej Pogoni Siedlce.
Krzysztof Krajewski