Piłkarze Dolcanu Ząbki w ostatnich dwóch meczach zdobyli cztery punkty. Na własnym boisku zremisowali 2:2 z Olimpią Grudziądz, a na wyjeździe okazali się lepsi od GKS-u Katowice, wygrywając 3:2. Mecz z Olimpią Grudziądz miał swój dodatkowy smaczek, ponieważ trenerem klubu z Grudziądza jest Dariusz Kubicki, który 4 lata temu trenował klub z Ząbek. Nie jest dobrze wspominany w podwarszawskiej miejscowości. Od początku gospodarze ruszyli do ataku. W 5. minucie błędu gracza gości, który źle zgrywał do bramkarza nie wykorzystał Chałas. Jakieś 20 minut później świetną akcję rozegrał Piesio z Grzelakiem, którą wolejem wykończył Jakubik. Do szczęścia zabrakło niewiele. Później jakiś czas nie działo się praktycznie nic. W 36. minucie to goście wyszli na prowadzenie. Z wolnego, Leszczyńskiego pokonał Popović. Do przerwy goście kontrolowali spotkanie, trzymając korzystny wynik. Po przerwie Dolcan znów był agresywny. Ale też i skuteczny. W 50. minucie stan meczu wyrównał Tomasz Chałas. Nie minęło 5 minut, a miejscowi prowadzili!!! Świetnym strzałem w długi róg popisał się Piesio. Sapela pomimo, że wyciągnął się jak struna, nie dał rady obronić tego strzału. Po bramce na 2:1 to Olimpia szukała wyrównania. W boczną siatkę trafił Rogalski, klub z Ząbek natomiast szukał kontry. Szanse mieli Grzelak i Mazek, jednak ich próby nie dały bramki nr 3. W 66. minucie kontrowersja. Gracze gości domagali się karnego za rzekomy faul na ich graczu. Sędzia zamiast wskazać na ?11? metr, wskazał na ?piątkę?, czyli na miejsce, gdzie bramkarz wznawia grę. W 72. minucie znów był remis. Trzepacz wykorzystał niepewną interwencję Leszczyńskiego. Kwadrans przed końcem akcje z obu stron. Najpierw ze strony gospodarzy nieznacznie pomylił się Mazek, zaś ze strony gości sytuacji sam na sam nie wykorzystał Aleksander. Na 5 minut przed końcem sytuacji oko w oko z bramkarzem gości nie wykorzystał Mazek. Natomiast w doliczonym czasie gry faulem punkt dla Ząbkowian uratował Leszczyński. Mecz kolejki zakończony remisem.
W następnej kolejce podopieczni Marcina Sasala wybrali się do Katowic. Jest to tak samo trudny wyjazd dla Dolcanu jak Nieciecza czy Stróże. Zawsze jest tu ciężko. Tym razem jednak to goście świetnie weszli w mecz. W 9. minucie Dolcan na prowadzenie wyprowadził Mazek. Miejscowi ledwo otrząsnęli się po stracie pierwszej bramki, a już stracili drugą. Tym razem trafił Chałas. Po kwadransie gry było już 3:0. Rafał Grzelak dopełnił dzieła zniszczenia w 6 minut. Po niespełna pół godziny mogło być podobnie jak w meczu Roma ? Bayern. Po rożnym nieskuteczni jednak byli Piesio i Tadrowski. Parę minut później okazja gości, ale strzał gracza gospodarzy pewnie wyłapał Leszczyński. W 55 minucie Piesio mógł efektownie zacząć drugą połowę, ale nieznacznie się pomylił. Chwilę później Grzegorz Goncerz trafił na 1:3. Przyjezdni groźnie kontrowali, jedną z takich kontr bardzo groźnym strzałem zakończył Tarnowski. Piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Na 3 minuty przed końcem bramkę kontaktową zdobył Goncerz. To zapowiadało emocje na Bukowej do ostatniej minuty. W doliczonym czasie doszło do przepychanek graczy obu drużyn. Po uspokojeniu sytuacji sędzia zakończył mecz.
Kibice w Ząbkach mogą powiedzieć, wreszcie wygrana, ale też zapytać kiedy wygramy u siebie??? Bo jak dotychczas podopieczni Marcina Sasala wygrali jeden mecz na własnym boisku. Cieszy natomiast wygrana w Katowicach, gdzie zazwyczaj szło jak krew z nosa. Natomiast remis z Olimpią Grudziądz na własnym boisku, to przerwanie świetnej serii z tym klubem. Z ciekawością należy czekać na ostatnich kilka aktów zaplecza ekstraklasy.
Przemek Kur