W felietonie ?Pozbawieni głosu? redaktor Edward M. Urbanowski, przytoczył fragmenty oświadczenia Rady Społecznej przy Metropolicie Poznańskim w sprawie uchodźców i migrantów z 11 stycznia 2017r. wydanego z okazji obchodzenia przez Kościół katolicki Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy.
Odniosę się poniżej do jednego z zawartych w nim wniosków, w którym to znalazło się takie oto zdanie:
?Bardzo pożądane jest poszukiwanie najlepszego modelu integracji rozumianej jako inne imię wspólnoty. Integracja oznacza konsekwentne przestrzeganie nie tylko obowiązków strony przyjmującej, ale też obowiązki przyjmowanego.?
Nasuwa się tutaj pytanie, w jaki sposób pogodzić uwarunkowania kulturowe przybyszów i ich (czasami wcale nie małe) oczekiwania z wymogami i możliwościami krajów przyjmujących. Przywołam w tym miejscu wydarzenie, które miało miejsce w szwedzkiej miejscowości Limedsforsen. Otóż grupa Irakijczyków i Syryjczyków nie chciała opuścić autobusu i domagała się przewiezienia do większego miasta lub do Niemiec, gdyż miejsce w którym mieli oczekiwać na przyznanie azylu nie spełniało ich oczekiwań m.in. dlatego, że było tam zbyt zimno i nie było sklepu. No cóż, trudno oczekiwać w Szwecji takich temperatur, jak w Syrii czy Iraku.
Ponadto, jeżeli Niemcom nie udało się zasymilować Turków przez kilkadziesiąt lat od przybycia pierwszych robotników do RFN w październiku 1961 r. i wyperswadować im co najmniej niestosowności ?zabójstw honorowych” w kraju o nieco innej kulturze i sposobie rozwiązywania takich problemów, to niby jak ma się to udać akurat teraz ?
Jaka jest aktualnie gwarancja, że przybysze z tak bardzo odległych nam kulturowo i mentalnie krajów, docierający do Europy w ilościach ?hurtowych? nie będą postępować zgodnie ze swoimi nawykami, co zresztą robią do dzisiaj przybywając do Wielkiej Brytanii, Francji czy wspomnianych wyżej Niemiec?
Istnieją już, a zapewne powstaną kolejne, enklawy w których nowi obywatele Unii Europejskiej, będą żyć według wzorców z krajów ich pochodzenia. I tego nie zmienimy, biorąc pod uwagę modną w Europie politykę multikulturalizmu.
Co więcej – poszczególne mniejszości także nie zawsze pałają do siebie sympatią, czego przykładem są utarczki między Afgańczykami i Syryjczykami w obozach dla migrantów.
Wywoła to zapewne kolejne problemy, których nie sposób jeszcze do końca przewidzieć i które w jakiś sposób trzeba będzie rozwiązać.
W pełni popieram imigrację ludzi z terenów, gdzie ich życie, zdrowie i przyszłość są zagrożone.
Ale…. ma to być z korzyścią dla obu stron i nie może odbywać się na tak masową skalę, która uniemożliwia jakąkolwiek weryfikację. Za sprawdzenie, czy nowi obywatele RP nie będą sprawiać kłopotów muszą wziąć pełną odpowiedzialność nasze służby specjalne, to jednak wymaga dodatkowych nakładów finansowych.
Zgadzam się natomiast w pełni z innym zawartym w oświadczeniu wnioskiem, który zacytuję poniżej:
?Rada popiera apel Polskiej Sekcji ?Kościoła w Potrzebie? o zintensyfikowanie pomocy społecznościom i konkretnym rodzinom na miejscu tragedii, w ich krajach. Rada zachęca także do wsparcia dla idei tzw. korytarzy humanitarnych, które dobrze sprawdziły się we Włoszech.?
Ludziom, których dotknęły tragedie należy pomagać, jednak przede wszystkim w ich ojczyznach lub krajach zbliżonych im kulturowo, z których wiele utworzyło obozy dla migrantów. Warto przy tym zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do Europy, żaden z krajów należących do Rady Współpracy Zatoki Perskiej nie zdecydował się przyjąć migrantów (z wyjątkiem tych, których obecność jest korzystna dla gospodarki państw tego regionu), mając pełną świadomość, że niekontrolowany napływ dużych grup mniejszościowych nie pozostanie bez wpływu na sytuację społeczno – polityczną.