O sprawie konia porzuconego na mokradłach z Andrzejem Michalikiem rozmawia Teresa Urbanowska.
? Zastanawiam się jak mógł Pan porzucić cierpiące zwierzę ? taki bowiem zarzut został Panu postawiony…
? Dlaczego sądzi pani, że mogłem porzucić cierpiącego, chorego konia? Nigdy bym tego nie zrobił. Nie zostawiłbym żywego, chorego zwierzęcia.
? To jak doszło do sytuacji, w której znalezione zostało padnięte zwierzę na mokradłach ? koń na którym jeździł Pan 6 kwietnia?
? Prawdą jest, że sytuacja, która miała miejsce 6 kwietnia wyglądała tak, że kiedy wracaliśmy po uroczystościach w Gminie Strachówka do stajni w Kobyłce, koń Dino, na którym jechałem położył się na środku podmokłych łąk, z przyczyn niewiadomych. Pomimo trzygodzinnej próby ratowania ? przeze mnie i kolegów, którzy ze mną byli, nie udało się nic zrobić i Dino skończył żywot.
? I…?
? Zapadła noc, koń nie dawał żadnych oznak życia. Ze względy na tę sytuację i brak możliwości dojechania w to miejsce czymkolwiek, podjąłem decyzję o powrocie do domu. Wróciłem w to miejsce rano następnego dnia, aby sprawdzić czy można w tam dotrzeć jakimś sprzętem i zabrać truchło do utylizacji, ale takiej możliwości nie było. Postanowiłem poczekać na opadnięcie wody, aby można było dojechać tam ciężkim sprzętem. Wracałem tam jeszcze dwa razy (11 i potem 18 kwietnia) ale poziom wody się utrzymywał. 18 kwietnia stwierdziłem, że ciało ulega już rozkładowi. Odległość od zabudować była na tyle duża, że nie stwarzało to ? według mojej ówczesnej oceny ? zagrożenia dla nikogo.
? Na jakiej podstawie Pan to stwierdził?
? W oparciu o wieloletnie doświadczenie, że podobnej wielkości ? dzikie zwierzęta, ulegają naturalnej utylizacji (rozkładowi) pozostawiłem truchło konia.
? Zawiadomił Pan właściwe służby o całym zdarzeniu?
? Nie, oficjalnie nikogo nie zawiadomiłem. Nie informowałem, gdzie to zdarzenie miało miejsce. Jednak, gdy ktoś mnie pytał, nie ukrywałem faktu, że do takiego zdarzenia doszło. Opowiadałem jak postąpiłem. Dlatego trochę dziwi mnie, że dopiero po sześciu tygodniach postanowiono ten temat w takiej formie nagłośnić, podając przy tym wiele informacji nieprawdziwych.
? Czy dziś postąpiłby Pan tak samo?
? Być może dziś zgłosiłbym to zdarzenie do Sanepidu lub Wydziału Ochrony Środowiska w Poświętnem, nie wiem. Wtedy uważałem, że postępuję słusznie.
? Podobno nie znał Pan drogi, którą jechaliście?
? Tą samą drogą jechaliśmy rano w drodze na uroczystości. Tak więc znałem tą drogę.
? Czy prawdą jest, że w drodze na uroczystości zostaliście zatrzymani przez policję, która miała stwierdzić, że jedziecie pod wpływem alkoholu?
? A czy ? gdyby tak było, to policja pozwoliłaby nam jechać dalej? Nie, to nie jest prawda. Policja nas nie zatrzymywała.
? Mówiąc o zdarzeniu podaje Pan datę 6 kwietnia. W rozmowie z przedstawicielem Sanepidu usłyszałam, że zarzuca się iż porzucił Pan konia 5 kwietnia. Sprawdzałam tą informację dwukrotnie. Potwierdzono, że na dokumencie jest data 5 kwietnia. Kiedy więc miało miejsce to zdarzenie?
? To samo już świadczy o tym oskarżeniu. Jak mogłem na porzuconym 5 kwietnia koniu jeździć następnego dnia?
? Skoro, jak Pan twierdzi, w przekazach medialnych pojawiło się wiele nieprawdziwych informacji, dlaczego Pan ich nie prostuje?
? Poprosiłem prawnika o sprawdzenie mojego wystąpienia, które niebawem zostanie skierowane do odpowiednich tytułów prasowych. Rozważam też dochodzenie na drodze prawnej swoich praw w związku z tym, że naruszono moje dobra osobiste.
? Kilka dni temu miał Pan kontrolę z fundacji zajmującej się obroną praw zwierząt. Rozmawiając z jedną z osób, która była na tej kontroli usłyszałam, że stwierdzono iż konie są w dobrej kondycji. Otrzymał Pan natomiast zalecenia porządkowe.
? Dostosujemy się do zaleceń tej kontroli.
? Skąd pochodzą Pańskie konie?
? W większości zostały one przeze mnie wykupione z transportu przeznaczonego na rzeź.
zainteresowany. w końcu choc jedna gazeta zechiała bezinteresownie skomentowac tragedję konia ale i prowadzącego wyprawę nie licząc na zwiększenia nakładu. bo prawda jest bezbarwana, ale prosta.opinia nasłanej kontroli jednoznacznie pokazuje gierki mające oplucie człowieka, obrzóc błotem , odpadnie ale jednak w domyśle coś pozostanie. Człowiek jest skonczony
ho ho czyżby kampania wyborcza się zaczynała ?
komu jak komu ale Andrzejowi złego traktowania koni nie można zarzucać !
Dlaczego do konia, który upadł na łące nie został wezwany weterynarz? Jak wyglądał „ratunek” ze strony kolegów i samego pana Michalika? rozumiem, że któryś z nich jest weterynarzem i dysponował odpowiednimi lekami oraz postawił diagnozę dlaczego koń upadł i nie wstał? Oraz był ratowany farmakologicznie po stwierdzeniu przyczyny upadku?
i jeszcze podstawowa kwestia – DLACZEGO TEN KOŃ UPADŁ I NIE MÓGŁ WSTAĆ? (dodać – dlaczego nie wezwano weta, dlaczego zeznania tego osobnika są różne i wykluczające się, bezsensowne itd – wody był metr – kto jezdzi w metrowej wodzie o nieznanym podłożu? idiota? sadysta? ale jak metr- a koń lezał na trawie ledwo w wodzie? (w tym samym zdaniu), komórki zamokły, ale można było z nich po godzinie czy 3 w wodzie zadzwonic po auto?) dlaczego koń był w tak złym stanie? zdrowy nie miałby z tym problemu, reszta grupy przejechała. dlazego w ogóle tamtędy jechali? oraz dlaczego tego samego dnia padł inny koń? jak je traktują, jak jeżdżą, że takie „przypadki” są częste?
do tego osoby które choć raz tą ekipe widziały – nie mogą mieć wątpliwości – konie nie sa w dobrym stanie ani nie sa dobrze użytkowane i traktowane. żadna to polityka. poprawka: polityka w tym przypadku, daje tylko immunitet na bezkarne łamanie prawa i znęcanie nad zwierzętami
W Wieściach pan Michalik udzielił dużo dłuższego wywiadu. Połowę artykułu zajeły jego trudne do zrozumienia wywody. Dlatego też proszę nie pisać,że jesteście pierwszą gazetą która z nim rozmawia na ten temat.
„? W oparciu o wieloletnie doświadczenie, że podobnej wielkości ? dzikie zwierzęta, ulegają naturalnej utylizacji (rozkładowi) pozostawiłem truchło konia.”
Czy to ma znaczyć że Pan Michalik już nie jednego konia tak pozostawił,czy strzelając jelenia też go zostawiał?
koń jak i człowiek może nagle dosatac zapaści, niewydolności krążeniowej, kolki i jeszcze wiele innych powodów które powodują że upada i mimo pomocy lekarskiej nie zawsze się udaje go uratowac, ktoś kto przez wiele lat ma ze zwierzętami doczynienia na co dzień, wie że takie przypadki się zdarzają, pani Dorotka stawia tezy o złym traktowaniu koni, na jakiej podstawie, proszę przyjśc i zobaczyc a nie powtarzac plotek ludzi którzy sami nic nie robią dla prawdziwego ratowania koni, a tylko chcą się wylansowac na czyjejś tragedi, bo taką jest niszczęśliwy zbieg okoliczności z 6 kwietnia, Andrzej
” Tą samą drogą jechaliśmy rano w drodze na uroczystości. Tak więc znałem tą drogę.”
I wiedząc,że łąka jest zalana,wracali tą samą drogą na zmęczonych koniach???
Gdzie tu sens i logika???