Naszym rodzimym Robertem Langdonem jest młody, a już zdolny, prokurator IPN Jakub Kania. W roli Leonarda da Vinci wcielił się poczciwy Krakus ? Jan Matejko, a Opus Dei zastąpiło tajne bractwo muzułmańskie Bokira.
Nie poszukują oni jednak po całym Rzymie i okolicach Świętego Graala, lecz starają się zapobiegać pojednaniu wyznawców islamu i chrześcijan.
Jak przystało na Autora z nad Wisły cała, licząca sobie ponad 1000 lat intryga, nie może się obyć bez polskich wątków, a nawet śmiem twierdzić, że stanowią one znakomitą jej większość.
Razem z narratorem przenosimy się zarówno w czasie, jak i przestrzeni starając się odkryć, jaki przekaz kryje się w najczęściej kradzionym dziele Mistrza Jana – ?Chrzcie Warneńczyka?.
Przepowiednia mówi bowiem o potomku szlachetnego, a nawet królewskiego rodu, który zrodzony z dwóch religii ma doprowadzić do pojednania wyznawców nauk Jezusa i Mahometa.
Postać takowa na świat ma przyjść 4 razy, co 444 lata. Pierwszy z nich miał dokonać aktu pogodzenia obu wspólnot w 1000 roku. Drugi – jak się domyślacie w 1444, trzeci w 1888, a czwarta, ostania szansa ma nastąpić w roku 2332. Pierwszym wybrańcem był…. a nie, tego już Wam nie powiem. Podobnie jak tego, kim byli następni.
Spora część historii dzieje się w czasach współczesnych, gdzie poznajemy sposób funkcjonowania Pionu Śledczego IPN, rodzinną historię głównego bohatera Kuby Kani oraz jeszcze jednej postaci – prześlicznej Kasi, takiej Sophie Neveu ale naszego, rodzimego chowu. Nie obędzie się bez tajemniczych zgonów, katastrof, agentów wywiadów, starych SS-manów, mafiosów i innych mniej lub bardziej nieprzyjemnych typków.
Książka napisana niezwykle sprawnie, a zakończenie ? miłe sercu każdego Polaka, niezależnie od jego sortu.
Z zaciekaniem oczekuję obiecanego drugiego tomu, w którym pojawią się ci sami bohaterowie z teraźniejszości z dzielnym Kubą na czele. Mam jednak nadzieję, że więcej będzie w niej oryginalnego Macieja Siembiedy.
Siembieda ma wyobraźnię i lekkie pióro, więc błyszczenie światłem odbitym nie jest moim skromnym zdaniem wielokrotnemu laureatowi Nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy RP do niczego potrzebne.
Odwagi, panie Macieju ? proszę o stworzenie historii równie wciągającej jak ?444?, ale bez czerpania wzorców z kogokolwiek. Z niecierpliwością oczekuję na kolejną powieść, która pochłonie czytelników bez reszty, czego Panu i sobie serdecznie życzę.