Dolcan Ząbki przegrywa pierwsze mecze wiosną. Na własnym boisku uległ GKS-owi Katowice 0:1, a podczas pierwszego wyjazdu uległ w Łodzi ŁKS-owi w podobnym stosunku.
ąska miał wiele podtekstów. Rok temu trener zespołu z Ząbek, Robert Moskal prowadził GKS, także wtedy w ekipie z Katowic grał obecny zawodnik Dolcanu Paweł Buśkiewicz. Szkoleniowiec gospodarzy miał więc okazję udowodnić, że niesłusznie go zwolniono z Katowic. GKS to z pewnością bardzo wymagający rywal mający w składzie graczy z przeszłością w ekstraklasie, a nawet w reprezentacji Polski.
Niespodzianką w składzie Ząbkowian była obsada bramki. Etatowego bramkarza Rafała Misztala zastąpił 19-letni Rafał Leszczyński. Dla wychowanka Olimpii Warszawa był to debiut na zapleczu ekstraklasy. Mecz w pierwszej połowie był nudny. Pierwszy strzał na bramkę kibice widzieli dopiero po ponad 20 minutach gry! Dolcan starał się stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach, a goście czyhali na kontry. W 40 minucie po ciekawej akcji ?Gieksa? wyszła na prowadzenie. Bartłomiej Chwaligogowski wykorzystał fakt, że Leszczyński niepewnie wyszedł do piłki i przelobował bramkarza gospodarzy. Dosłownie 3 min. później zespół Roberta Moskala mógł wyrównać. Jednak w sytuacji sam na sam pomylił się Hubert Robaszek.
W drugiej połowie brakowało szczęścia. Bardzo się starał wprowadzony w 60 min. Marcin Stańczyk. Już kilka minut po wejściu na boisko mógł zdobyć gola. Jednak nie zdołał pokonać Marka Pączka, bramkarza przyjezdnych. Miał jeszcze jedną szansę, ale ponownie lepszy okazał się Pączek. Popularny ?Siwy? był bardzo aktywny. Jego wejście dużo wniosło do gry Dolcanu. Niestety w 88 min. był aż za aktywny w walce o piłkę. Kiedy po raz kolejny przegrał pojedynek z goalkeeperem gości brutalnie go sfaulował. Obejrzał czerwoną kartkę.
Mimo gry w osłabieniu Dolcan szukał gola dającego choćby remis. Okazję miał m.in. kapitan gospodarzy Piotr Kosiorowski.
Nie było to wielkie widowisko. Mało sytuacji, dużo walki i przepychanek. W drużynie gości były indywidualności jak Janusz Dziedzic czy Przemysław Pitry. Ci piłkarze oraz 2-3 innych klasowych graczy potrafiło mimo słabej gry siać spustoszenie w obronie Dolcanu. W drużynie z Ząbek kogoś takiego zabrakło. Na wyróżnienie zasłużył jedynie Daniel Chylaszek.
Już 5 dni później Dolcan musiał rozegrać mecz z ŁKS-em przy Alei Unii Lubelskiej. Skazywany na pożarcie zespół gości zaprezentował się bardzo korzystnie. Od początku podopieczni Roberta Moskala szukali bramki. W 9 minucie błąd obrony gospodarzy wykorzystał Hubert Robaszek, ale jego strzał był za lekki dla Bogusława Wyparły. 10 min. później ten sam gracz ponownie mógł zdobyć gola, ale tym razem uderzył obok bramki strzeżonej przez ?Bodzia W.?. Gospodarze pierwszą dogodną sytuację stworzyli po 30 min. gry.
Po dobrej akcji duetu Bykowski ? Mięciel w słupek trafił ten drugi. Druga połowa należała już do podopiecznych Andrzeja Pyrdoła. W 49 minucie po faulu na Bykowskim sędzia wskazał na 11 metr od bramki Rafała Leszczyńskiego. Młody bramkarz Dolcanu stanął oko w oko z Marcinem Smolińskim i ten pojedynek wygrał!
W 55 min. popularny ?Smoła? zrehabilitował się za karnego. Świetnie dośrodkował w pole karne do Bykowskiego, a ten strzelił głową nie do obrony. Po zdobyciu gola ?Rycerze Wiosny? grali dojrzale, nie dopuszczając Dolcanu do swojej bramki. Po raz drugi mógł trafić Bykowski, ale tego dnia ?dzień konia? miał Leszczyński. W końcówce Ząbkowianie mogli doprowadzić do remisu. Szanse na zdobycie gola miał debiutujący w barwach ?Ząbkovii? Tomasz Chałas. Jednak jego strzał z linii bramkowej został wybity.
Ten mecz był już dużo lepszy w wykonaniu graczy z Ząbek. Stawili opór naszpikowanemu gwiazdami ŁKS-owi. Gdyby nie zawodziła skuteczność niespodzianka stałaby się faktem.
Za tydzień Dolcan zawalczy o 6 pkt z sąsiadem z tabeli KSZO Ostrowiec. Rok temu właśnie z ekipą z Ostrowca Dolcan zdobył pierwszy wiosenny punkt.
Przemysław Kur