Z Wiktorem Rubanem Mistrzem Olimpijskim z Pekinu w konkurencji łuków klasycznych rozmawiamy o Maratonie Łuczniczym, smaku złota olimpijskiego oraz zbliżającym się Euro w Polsce i na Ukrainie.
– Wiem, że jesteś po raz pierwszy na Maratonie Łuczniczym w Radzyminie. Dlaczego nie pojechałeś ze swoją kadrą na Grand Prix do Amsterdamu, podobnie jak polska reprezentacja?
– Zdecydowaliśmy wspólnie z trenerem, że spróbujemy swoich sił w tak nietypowych zawodach jak Maraton Łuczniczy. Nigdy wcześniej nie miałem okazji strzelać tak długo. Czasem po kilka godzin, ale nigdy całą dobę. Zresztą atmosfera w Radzyminie jest świetna.
– Utrzymujesz wysoką formę od olimpiady, czy teraz przyszedł czas na odpoczynek?
– Właściwie to zaczynam już nowy sezon. Z formy olimpijskiej myślę, że jeszcze trochę zostało. Jak wszyscy łucznicy w hali, pracuję nad elementami technicznymi, a optymalną dyspozycję zachowuję na kwiecień.
– Gdzie wybierasz się na zawody w najbliższym czasie?
– Oficjalne starty zaczynam dopiero w kwietniu. Pierwsze zmagania odbędą się w Emiratach Arabskich właśnie na wiosnę. Tam okaże się jak przepracowałem zimę i czy kolejny sezon będzie tak dobry jak sezon olimpijski.
– Chciałbym teraz zapytać Cię o olimpiadę w Pekinie. Polscy kibice wspinają Wiktora Rubana mało życzliwie. To Ty wygrałeś w 1/8 finału łuku klasycznego z naszym reprezentantem Jackiem Prociem, który miał zdobyć dla Polski pierwszy medal w Pekinie. Pamiętasz tamten pojedynek?
– Tak, oczywiście. Znaliśmy się wcześniej z Jackiem, ale to był chyba pierwszy nasz pojedynek. Wiedziałem że Jacek dzień wcześniej ustanowił nowy rekord olimpijski, dlatego obawiałem się tego starcia. Początek był bardzo wyrównany, ale w drugiej serii zacząłem już odskakiwać Jackowi na coraz większy dystans i tak przeszedłem dalej.
– Przeszedłeś do samego finału i w nim również nie pozostawiłeś złudzeń, kto był najlepszy na olimpiadzie. Zaskoczył Cię ten sukces? Liczyłeś wcześniej np. na pierwszą trójkę?
– Ten sukces zaskoczył nie tylko mnie, ale i sztab szkoleniowy. Miałem bardzo dobrą końcówkę Grand Prix. Wygrałem zawody niedługo przed olimpiadą. Wiedziałem, że jeśli utrzymam poziom, to mogę być wysoko, ale złoty medal był dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Zresztą był to jedyny medal w łucznictwie dla Ukrainy. Liczyliśmy na krążek w drużynie, a nie indywidualnie.
– Polacy czekają niecierpliwie na Euro, którego jesteśmy wspólnie z Ukraińcami współgospodarzem. Myślisz, że impreza się uda?
– Jak najbardziej. U nas mamy problem z budową stadionów we Lwowie oraz Kijowie, ale myślę, że się z tym uporamy. Ukraińcy również liczą na to, że uda się polepszyć stan dróg, hoteli i innych obiektów w kraju.
Rozmawiał Adam Kudełka
Jedno przemyślenie nt. „Złoty medalista w Radzyminie”
Możliwość komentowania jest wyłączona.