Zawsze o nas pamiętała

W ostatnich dniach czerwca na parkiecie wołomińskiego Huraganu spotkają się koszykarskie reprezentacje Anglii, Czech, Szwecji i Polski. Kadetki rozegrają mecze w ramach I Memoriału Małgorzaty Dydek. Wybitną wołominiankę wspomina jej pierwszy trener ? Ryszard Zahn.

? Małgosia pierwszy poważniejszy kontakt z koszykówką miała w czwartej klasie szkoły podstawowej. Zabraliśmy ją wtedy na obóz, żeby się troszkę oswoiła z tą dyscypliną, w której jej starsza siostra, Kasia, miała już osiągnięcia. Po obozie doszliśmy do wniosku, że trzeba ją przenieść ze szkoły na Sasina do ?piątki?. Wicedyrektorem był wtedy Andrzej Doktorski, wywalczyliśmy poszerzony program wychowania fizycznego, dzięki czemu dziewczyny miały go sześć godzin tygodniowo. To był czwarty rok pracy nad rozwinięciem tej dyscypliny w Wołominie i pojawiały się pierwsze sukcesy.

Małgosia już wtedy dobrze rokowała ? 172 cm wzrostu w piątej klasie wyróżniały ją pośród rówieśniczek. Grała u nas do wieku kadetki, kiedy była w ósmej klasie, osiągnęła dwa metry wzrostu. Poruszała się dobrze i swobodnie, jak na ten wzrost. Cicha i spokojna, była lubiana w zespole. Jak każda jej rówieśniczka miewała chwile zwątpienia po przegranych meczach, ale mimo to była konsekwentna. Wiedziała, że w koszykówce może coś osiągnąć i miała tego pierwsze sygnały ? po skończeniu ósmej klasy zainteresowała warszawską Polonię. Działacze tego klubu dość niemrawo zabierali się jednak za załatwienie formalności związanych ze zmianą klubu i uprzedziła ich Olimpia Poznań, w której już grała siostra Małgosi ? Katarzyna.

Wspaniałe było to, że Małgosia nigdy o tych swoich koszykarskich początkach nie zapomniała. Odwiedzała nas właściwie przy każdej okazji, choć czasu miała naprawdę mało. Po pierwszym sezonie w WNBA, w końcówce lat 90., przyjechała na jakąś uroczystość wyposażona w koszykarskie gadżety, które wtedy wzbudzały u nas wielką sensację. W 2000 r. siostry Dydek zrobiły mi niespodziankę, przyjeżdżając na jubileusz mojego 30-lecia pracy. Oczywiście z czasem było coraz trudniej o te wizyty: ledwo kończył się sezon w NBA, a rozpoczynało się zgrupowanie kadry narodowej, eliminacje mistrzostw Europy, potem startowała liga. Ale nawet wtedy, kiedy jej koleżanki i koledzy zorganizowali spotkanie klasowe jako dorośli już ludzie, znalazła kilka godzin, żeby być z nimi, choć potem musiała pędzić na lotnisko, żeby nie spóźnić się na samolot.

Opracował
Łukasz Rygało