Oburzamy się, kiedy nasze rodzinne miejscowości pojawiają się w mediach w kontekście spraw kryminalnych czy afer finansowych i obwiniamy współczesne media za pogoń za sensacją. Czy naprawdę ?przed wojną wszystko było lepsze? ? nawet media?
Babskie rozruchy we wsi Nowe Lipiny
W swoim czasie, gdy została utworzona parafja Wołomin, po wydzieleniu z parafji Kobyłki, powstała kwestja założenia cmentarza parafjalnego.
Odpowiedni teren został wydzielony we wsi Nowe Lipiny, jednak władze, rozpatrując plany i projekty cmentarzyska, po upływie roku prawie od chwili przedłożenia projektów, nie zatwierdziły ich, motywując decyzję względami sanitarnemi.
Zniecierpliwiona oczekiwaniem decyzji ludność postanowiła jednak, wbrew zakazowi grzebać zmarłych na nowym cmentarzu. Skorzystano więc z pierwszej okazji i dn. 18 marca 1925 demonstracyjnie urządzono pogrzeb Kazimiery Mączewskiej.
Uprzedzone o zamiarze ludności wsi władze wysłały na cmentarz policjanta. Gdy kondukt żałobny zbliżył się, policjant Wacław Baczyński usiłował nie wpuścić tłumu na cmentarz.
Lecz nie było to łatwe. Tłum kobiet otoczył go zwartym kołem. Mężczyźni zaś zabrali się raźno do kopania grobu. W kilka chwil trumna była na dnie i grób zasypano.
Policjant bezskutecznie czynił wysiłki, by grzebanie uniemożliwić.
Po pogrzebie, najzagorzalsze z awanturujących się na cmentarzu kobiety pociągnięto do odpowiedzialności sądowej. W Sądzie Okręgowym na ławie oskarżonych zasiadło 21 kobiet. Część z nich ? 14 zostało skazanych na 3 do 7 dni aresztu.
Dziesięć z pośród skazanych wniosło apelację i w rezultacie sąd uniewinnił cztery z pośród nich ? Rozalję Konicką, Leokadję Sachocką, Teklę Kasarowę i Józefę Kadziszewską, pozostałym zaś karę zatwierdził.
Lech, ?Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów? 1927.02.17 R. 29 Nr 38
Kierownik szkoły powszechnej bluźniercą
Przed Sądem Apelacyjnym w Poznaniu toczyła się sensacyjna rozprawa przeciwko głośnemu swego czasu Stanisławowi Wieczyńskiemu, kierownikowi szkoły powszechnej w Wołominie, ul. Korsaka 7, oskarżonemu o to, że w pierwszej połowie 1934 r. w Grudziądzu przed gmachem Banku Polskiego w obecności licznie zebranych osób dopuścił się bluźnierstwa i znieważenia religii. Stanisław Wieczyński był kierownikiem szkoły powszechnej w Grudziądzu, obecnie zaś zajmuje równorzędne stanowisko w Wołominie, powiat radzymiński.
Sąd Okręgowy w Grudziądzu uniewinnił Stanisława Wieczyńskiego. Od wyroku tego prokurator założył apelację i sprawa znalazła się przed Sądem Apelacyjnym w Poznaniu. Sąd Apelacyjny w Poznaniu po dokładnym rozważeniu sprawy wyrok Sądu Okręgowego w Grudziądzu uchylił stwierdzając, że oskarżony dopuścił się rzeczywiście bluźnierstwa i skazał osk. Stanisława Wieczyńskiego na 6 miesięcy więzienia z zawieszeniem wykonania kary na przeciąg lat 3.
Wyrok wywołał duże poruszenie.
?Przewodnik Katolicki? 1937 R. 43 Nr 51
Warszawa. Przyjaciel żony wyrzuca męża z pędzącego pociągu
W ubiegłą sobotę pociąg wieczorny, idący z dworca wileńskiego w Warszawie do Wołomina był tak przepełniony, że znaczna część pasażerów jechała na stopniach wozów. Między nimi znajdował się mieszkaniec Warszawy Jan Paczuski, jadący do Wołomina do żony, z którą od pewnego czasu żył w separacji. W czasie jazdy p. P. chcąc zapalić papierosa ? a nie mając zapałek zwrócił się po ogień do palącego właśnie sąsiada. To spowodowało wszczęcie pogawędki, w trakcie której Paczuski dowiedział się, że osobnik użyczający mu ognia jedzie do pewnej kobiety do Wołomina, która z mężem nie żyje. Paczuski nie chciał się zrazu dopytywać o nazwisko owej damy. Dręczony jednak potem niepokojem zainterpelował wprost sąsiada o jej imię, a usłyszawszy nazwisko właśnie swoje i nie mogąc pohamować zdenerwowania, począł wymyślać sąsiadom. Urażony tem przyjaciel jego małżonki pchnął Paczuskiego ze schodów w pełnym biegu pociągu, tak że upadając na nasyp doznał silnych obrażeń cielesnych i w stanie ciężkim odwieziony został do szpitala. Nieszczęśliwy mąż niewiernej żony zmarł w szpitalu św. Rocha. Zabójca po dokonaniu czynu cofnął się w głąb wozu usiłując zmieszać się z pasażerami. Przytrzymano go jednak i oddano w ręce policji w Wołominie.
Lech. ?Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów? 1925.06.27 R. 27 Nr 147
W okolicy Wołomina we wsi Małej Czarnej wybuchł w ub. tygodniu pożar w drewnianym domku należącym do Walerji Konstanciakowej. W czasie pożaru rozległa się silna detonacja. Straż pożarna znalazła w spalonym domu beczkę od prochu, karabin francuski, 2 gilzy armatnie i 2 rewolwery. Lokatorzy ubikacji parterowej, niezameldowana rodzina żydowska, uciekli. Służąca żydów powiada, że pożar powstał skutkiem wybuchu maszynki naftowej, czemu zaprzeczają strażacy twierdząc, że pożar wynikł w czasie manipulacji eksplodującemi materjałami. Na co żydom potrzebne materjały wybuchowe?
Lech. ?Gazeta Gnieźnieńska: codzienne pismo polityczne dla wszystkich stanów? 1923.08.15 R. 25 Nr 18. W
Opracował
Łukasz Rygało