Zalane piwnice, podwórka i ogrody ? taki krajobraz prezentuje obecnie większość gmin powiatu wołomińskiego. Z Pawłem Kaczmarczykiem, naczelnika Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Wołominie, rozmawiamy o zagrożeniach powodziowych w powiecie.
– Przede wszystkim, chciałabym dowiedzieć się jak obecnie wygląda sytuacja powodziowa w powiecie wołomińskim? Czy mamy się czego obawiać?
– Sytuacja w powiecie jest taka sama jak w całym kraju. Jednak ludzie nie są przyzwyczajeni do takich sytuacji. Ostatnie lata były bardzo suche, dopiero rok temu pogoda pokazała co potrafi. Mieliśmy więc podtopienia, w lutym i kwietniu małą powódź nad Bugiem oraz w okolicach mniejszych rzek. Wiadomo, że ludzie, których zalało, ponoszą niestety straty materialne. Czy mają obawiać się czegoś gorszego? To wszystko zależy od pogody.
– Jak ludzie mogą zapobiegać podtopieniom?
– W zależności od ukształtowania terenu, ludzie posiadający możliwość odpompowania wody, powinni to zrobić. Powiatowa Straż Pożarna nie jeździ do takich zdarzeń, jeśli chodzi o posesje. Jeżeli to zagraża publicznemu mieniu czyli woda dostanie się do budynku, to tym zajmują się strażacy. W innym przypadku, Straż może jechać na polecenie wójta bądź burmistrza danej gminy. Mieszkańcy mogą również zapobiegać podtopieniom poprzez workowanie posesji, jeśli jednak nie mają możliwości odpompowywania wody, wtedy sytuacja robi się trudniejsza.
– Które tereny z naszego powiatu są najbardziej narażone na podtopienia?
– Większość. Jednak najgorsza sytuacja jest w Radzyminie, Markach, Kobyłce i Klembowie. Natomiast najmniej zdarzeń mamy w Jadowie i Strachówce.
– Jak sytuacja powodziowa wyglądała w tamtym roku?
– Porównywalnie. Jednak rok temu mieliśmy większy problem z powodzią. Notowaliśmy wysoki stan rzek i rozlewiska. Nie było tak dużo gruntowych wód, jak teraz. W tym roku gruntowe wody wybijają, dochodzą do tego również wody roztopowe oraz wzmożone opady deszczu. Niestety, jest to sytuacja dość trudna.
– Jakie działania podejmuje powiat by zapobiec podtopieniom i powodziom?
– Dwa razy dziennie monitorujemy rzeki. Trzydziestego pierwszego grudnia wprowadziliśmy stan alarmowy. Szczególną uwagę zwracamy oczywiście na większe rzeki takie jak Bug albo Rządza, codziennie spływają do nas informacje o stanie rzek, więc wiemy czego możemy się spodziewać. Na przykład, Bug jest obecnie jeszcze w większości skuty lodem, na szczęście ta pokrywa nie jest gruba, więc zatorów lodowych na tą chwilę się nie spodziewamy. A jak wiadomo, zatory lodowe są najgorszym scenariuszem przy powodziach, woda wzrasta wtedy, w przeciągu kilku godzin, o metr, dwa. Ale jak mówiłem, na szczęście na razie nie musimy się ich obawiać.
Aleksandra Jankowska
Ale o tym, że jak co roku woda odcieła około 50 osób od świata , zmywając część ulicy poligonowej w Leśniakowiźnie – to nie wspomnieliście. Spoko! Na wiosne se napiszecie. W tym roku, albo i za 10 lat – bo wątpie żeby coś sie zmieniło. Mikula nie pozwoli na zmiany. Tym bardziej – na lepsze.
a jak wyglądają rowy melioracyjne? zasypane, zarośnięte krzakami,zabrudzone odchodami z miejscowych szamb / bo po co podłaczać się do kanalizacji skoro to kosztuje, lepiej przepompowac do studzienki kanalizacyjnej, albo studzienki burzowej/, nasza władza daje przyzwolenie na takie działania, tak więc będziemy pływać, a władza ma sie świetnie
w Kobyłce władza RR palcem nie tyka by rowy melioracyjne odmulić. wstyyyyd . a tyle działek zalewa tyle domów… jeszcze raz wstyyd
W dawnych czasach budowano dom często na wzgórzu
Było tam bezpiecznie dosyć od wody i kurzu
Wzdłuż uliczek i dróżek były rowy niczyje
I nie były głębokie, takie dziecku po szyję…
Na łąkach oraz w lasach były lokalne stawy
Zbierały nadmiar wody… służyły do zabawy
Niektóre były głębsze zawsze stała w nich woda
W zimę miejsce na łyżwy w lato jakaś ochłoda
Gdy spadł deszcz trochę większy były pełne po brzegi
Nad którymi rosły zioła i wierzb starych szeregi
Nikt ich też nie zatruwał wiedział… że to nieładnie
Pieczę miała natura nad wszystkim … dość dokładnie
Ale ktoś kto z naturą wygrać chciał postanowił
Rzucić jej rekawicę… no i czasy gdy łowił
Inny tam dafnie dla rybek poszły do lamusa
Bo człowieka dopadła zysku wielka pokusa
Giną rzeki i lasy wszystkie stawy sprzedano
Teraz stoją osiedla… stawy wszak zasypano
No i teraz się niejeden dziwi człowiek młody
Że nie może spać spokojnie… musi bać się wody
Postępu nie zatrzymasz wszystko wokół się zmienia
Tylko trzeba rozumu… i zwykłego myślenia
TeSa , Święte słowa chciałoby się powiedzieć. Ktoś tam pisze, że zalało ulicę w Leśniakowiźnie, tak bo zalewało tam zawsze tylko teraz ktoś doszedł do wniosku, że tam przecież można budować bo on sobie życzy aby woda nie zalewała tego terenu. No i ma . Winna jest ludzka głupota brak wyobraźni i niekompetencja urzędników. Nie chodzi o to by każdego wyposażyć w motopompę ale o to by nieszczęściom zapobiegać. Zwyczajnie nie zezwalać na budowę na takich terenach. Przecież jest wiele dowodów z wielkich powodzi ostatnich lat na niefrasobliwość w tym zakresie, buduje się na łąkach zalewowych a później jest zdziwienie, że woda tam wchodzi, a co ma robić? Z przyrodą nie da się wygrać ani jej oszukać, a to o czym tu mówimy to są ewidentne dowody na ludzka głupotę i później poszukiwanie sobie winnych. Trzeba nie budować na takich terenach to później nie będzie problemów – to cała mądrość.