Bożenna A. Krzemińska
W połowie lat 70-tych moją teściową, plastyczkę, zaproszono do Londynu, aby przybliżyła Anglikom polską szkołę ilustracji dla dzieci. Wróciła stamtąd zaszokowana nierozsądnym i marnotrawnym traktowaniem „materiałów wielokrotnego użytku”. Mimo, że nie jedno w życiu widziała, nie mogła pojąć dlaczego niezniszczone, kolorowe torby, metalowe pudełka od herbaty czy wielobarwne folderki i reklamówki są beznamiętnie wyrzucane, choć są często arcydziełami sztuki użytkowej, stanowiącymi skarby dla zgłodniałego koloru oka zza żelaznej kurtyny. W Polsce kolorowe „reklamówki” z Pewexu noszono wówczas do całkowitego zatarcia napisów, a papier gazetowy świetnie sprawdzał się jako opakowanie do śledzi lub odstraszał mole z szafy.
Dane statystyczne mówią, że każdy Brytyjczyk produkuje rocznie 10 razy więcej śmieci niż sam waży. Światowymi rekordzistami w tej dziedzinie są jednak Duńczycy, z których każdy w 1999r. pozostawił po sobie 593 kg. odpadów.
Wraz z uwolnieniem gospodarki także w naszym kraju pojawiły się te barwne jednorazówki, z czasem przestaliśmy zwracać na nie uwagę. Dziś wydaje się niemożliwe, aby w najmniejszym nawet sklepie zakupów nie wkładano do plastikowych torebek. Od kolorowych reklam, bilbordów i ulotek często boli głowa, a napoje w butelkach PET to już w zasadzie norma.
Wysypiska śmieci pękają w szwach. Świadczy to nie tyle o zamożności mieszkańców, co o braku myślenia perspektywicznego. Odzyskiwanie materiałów wtórnych o 70% zmniejszyłoby śmieciowe hałdy.
Z tą opinią zgadza się pani Mira Stanisławska-Meysztowicz, prezes fundacji „Nasza Ziemia”, która od lat wdraża w Polsce program „Clean up the world”. Prowadząc akcje propagandowe w naszym powiecie, poznała dobrze prawie każdy zakątek.
Segregacja śmieci, odwieczny problem władz lokalnych, powoli zaczyna być realizowana. W miastach i na wsiach ustawiane są specjalne pojemniki na materiały wtórne. Czy będą prawidłowo zapełniane – zależy wyłącznie od mieszkańców.
Ogromnym utrapieniem są plastikowe siatki, rozwiewane przez wiatr i zalegające w przydrożnych rowach lub zwisające z gałęzi drzew. Aby temu zaradzić nie trzeba podejmować specjalnej uchwały rady gminy. Wystarczy, aby każdy dokonując zakupów korzystał z torebek wielokrotnego użytku lub toreb papierowych. Na zachodzie, który jest wciąż dla nas wyznacznikiem postępu, od dawna już propaguje się torby płócienne, które są „reklamówkami” firm troszczących się o środowisko. Napoje coraz częściej sprzedawane są w zwrotnych szklanych butelkach. Na wprowadzanych na rynek towarach musi być informacja, w jakim stopniu podlegają one „recyclingowi”.
Uczmy się od bardziej doświadczonych, nawet jeśli ich doświadczenie wynika ze szkody, jaką wcześniej wyrządzili przyrodzie.
Pojemniki do segregacji smieci sa jak najbardziej bardzo dobrym pomyslem. Wazne jest jednak to, jak poznij sa oprozniane te pojemniki. Przyjezdz jeden samochod (smieciarka) i wszystko razem laduje na ten sam samochow. Pytanie czy segregacja ma sens? W tym wypadku chyba nie, a niestety tak sie dzieje w naszym miescie Wolominie.
ak…masz rację…widziałam na własne oczy jaki ma sens segregowania śmieci w Wołominie:)…Najbardziej mi szkoda tych starszych ludzi, którzy stoją często dłuższy czas przy pojemnikach i rozdzielają plastik, szkło, papier, papier, szkło itd…a tu podjeżdża śmieciara i łup…. wszystko znowu razem…ech..
a może zrobicie tak ja …mania ,to znaczy moja ukochana żonusia ,uszyła mnie i kargulowi ,ze starych leżących na stryszku gałganków ,jak to się nazywa w obecnych czasach torby i my oba z kargulem po mieście z tym chadzamy ,żadnych folyiiiiii do dom nie ściągamy ,zrobilim my bunt (bo jak wspomnim te dziewięć miesięcy com my przeżyli nie bede wam wszystkiego opisywał bo czytata gazety i dobrze wieta ….i nie bede tego niesmaku wam na nowo robił …, to mówię wam zróbta to co i my zrobili , zamienta plastykiiii na gałganki ,a butelki na szkło i zobaczyta ile forsy wam w kieszeniach ostanie ….i tym co je nam w sklepikach dają a za te forse ( co je wydają to by dali tym co potrzebują ) i można by zupy nagotować i możem się na tej zupie spotkać, świeże powietrze wdychać i gadać …pozdrawiam …..i rozmyślta moją propozycyję …..
Ma pani racje co do sedna sprawy.Segregacja odpadow domowych powinna lezec kazdemu na sercu.Faktem jest ze trzeba stworzyc warunki do pewnych nawykow i trzeba byc cierpliwym w czasie.Nawet na zachodzie nie jast to takie proste.Przykladem moga byc panstwa skandynawskie i Niemcy.Dobrze byloby uswiadomic obywateli ze te wysilki ponasza za soba koszty finansowe.A poniewaz nie zyjemy juz w „komunizmie” koszty te pokrywa kazdy z nas.I czesto moga to byc koszty rozne w zaleznosci od bogactwa gminy,powiatu i.t.d.Nie dziwie sie ze jest nam daleko do takich osigniec jak w panstwach o ktorych wspomnialem skoro w wielu,wielu jeszcze pozostalych panstwach europejskich jest tak jak bylo 20 lat temu, mimo ze robi sie wiele ostatnio wysilkow by wprowadzic widoczne zmiany na stale.Moze np. zwyczaj plastikowych torebek itd. nie zakorzenil sie jescze mocno w swiadomosci naszych obywateli i bedzie nam latwiej wrocic do siatek i torebek roznej masci ,lub nowoczesnych „pojemnikow” wielokrotnego uzytku i ulegajacych „recyclingowi” jak to pani okresla.W kazdym badz razie zycze duzo zapalu i wytrwalosci wszystkim tym ktorzy prowadza „walke” uswiadaminia obywateli w tym kieruku.