Względnie

Ponoć radzieccy naukowcy złapali kiedyś wieloryba, który od głowy do ogona miał 14 metrów, a od ogona do głowy – 12. Nic w tym dziwnego, nauka radziecka zna takie przypadki: na przykład od poniedziałku do czwartku jest trzy dni, a od czwartku do poniedziałku – cztery. Nie trzeba, jak widać, Alberta Einsteina, żeby skleić jakąś zgrabną teorię względności…

Wprawdzie ciężko, idąc za przykładem noblisty, zmontować jakiś zgrabny matematyczny wzór jako podsumowanie swoich przemyśleń, ale próbować trzeba. Może warto zacząć od tradycyjnego, polskiego porzekadła: ?punkt widzenia zależy od punktu siedzenia?? Można długo rozwijać tę myśl choćby na przykładzie niedawnych zajść na ulicach Warszawy, gdzie przecież wszyscy mówili o patriotyzmie, Ojczyźnie i Niepodległości, ale jakoś każdy rozumiał to inaczej, mnie jednak ostatnio zaintrygował znacznie banalniejszy przykład: dwóch moich kumpli zobaczyłem na ekranie telewizora w dwóch różnych serialach. Widok jednego mnie niepomiernie ucieszył, drugiego… no cóż, nie bardzo.

Pawła poznałem kilka lat temu przy okazji współpracy z wołomińskim amatorskim teatrem Wprost, widziałem go na różnych scenach i w… różnych świetlicach. Zawsze przygotowany, przekonujący, wiarygodny. Trzymałem za niego kciuki, kiedy zdawał do łódzkiej szkoły filmowej, wypatrywałem go w polskich produkcjach telewizyjnych i filmowych – i doczekałem się. Epizod w serialu o bystrym sandomierskim proboszczu wydaje się być dla niego pierwszym krokiem w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że następnym razem będzie na ekranie nieco dłużej niż kilkadziesiąt sekund. Wciąż trzymam kciuki…

Rafał to chyba najbardziej znany i rozpoznawalny w Wołominie muzyk, zdolny i sprawny gitarzysta, który sam już chyba nie jest w stanie wymienić wszystkich kapel, które wspierał swoją grą. I nie mówię tu tylko o garażowych, punkowych zespołach z końca lat osiemdziesiątych, ale poważnych, rockowych formacjach występujących na wielkich scenach. Jego udział w nowym serialu o życiu ?słoików? zaskoczył mnie raczej nieprzyjemnie – i nie myślę tu jedynie o poziomie produkcji czy scenariusza. Po prostu gitarzyści zazwyczaj nie mają najlepszego zdania o basistach, a Rafała zobaczyłem na ekranie z basówką w rękach. Skandal! Poważnie mówiąc – szkoda, że tak zdolny muzyk marnuje czas w takich rolach…

Dla jednego pierwszy sukces, dla innego – przypadkowy epizod. Zastanawiam się nad własną sytuacją… Czy jestem na drodze do czegoś, cz raczej na… poboczu?

Łukasz Rygało