W szóstej kolejce piłkarskiej IV ligi, Huragan Wołomin na własnym boisku wysoko pokonał Kormorana Łąck 5:0 (1:0), awansując z dorobkiem 6 pkt. na 12 miejsce w tabeli. Mazur Radzymin zremisował z faworyzowanym MKS 0:0.
Piłkarze wołomińskiego Huraganu fatalnie spisywali się w dotychczasowych rozgrywkach o mistrzostwo IV ligi. Poza zwycięstwem w pierwszej kolejce w Ostrołęce nad Koroną, wszystkie pozostałe spotkania przegrali, grając z meczu na mecz coraz gorzej.
W ostatnią sobotę nadarzyła się jednak świetna okazja, żeby przerwać wreszcie tę koszmarną passę. Do Wołomina przyjechał bowiem zespół Kormorana Łąck, który do tej pory prezentował się jeszcze słabiej niż Huragan, ponosząc z kilkoma drużynami druzgocące porażki.
Ponad to, bezpośrednio przed meczem Huraganu z Kormoranem, odbyły się w hali OSiR podniosłe uroczystości z okazji 85 rocznicy powstania klubu sportowego Huragan. Wołomińskiemu zespołowi wypadało więc uczcić obchody tego pięknego jubileuszu dobrą grą i zwycięstwem. Zwycięstwo rzeczywiście było i to pokaźnych rozmiarów, bo aż 5:0. Niestety gra piłkarzy Huraganu, nawet dla bardzo wyrozumiałych sympatyków, pozostawiała delikatnie mówiąc sporo do życzenia.
Szczególnie w pierwszej połowie trudno było dostrzec, że na boisku przebywają drużyny czwartoligowe. Na tak słabą postawę, niezliczoną ilość błędów w podstawach techniki piłkarskiej, brak jakiejkolwiek koncepcji w grze, nie pozwoliłyby sobie chyba szanujące się zespoły A – klasowe.
Piłkarzy Kormorana można jednak rozgrzeszyć, gdyż wyraźnie widać, że w tej chwili nie są oni jeszcze drużyną na miarę IV ligi. Trudniej jest natomiast zrozumieć, co się dzieje w dalszym ciągu z naszym zespołem, który niewątpliwie stać na walkę o miejsce w czołówce IV ligi. Jego styl gry, zwłaszcza przed przerwą, był żenujący.
Mimo tak słabego przeciwnika, piłkarze Huraganu nie potrafili w żaden sposób konstruować przemyślanych, groźnych akcji, ich poczynaniami kierował głównie przypadek, a nieliczne dogodne sytuacje podbramkowe marnowali. Szczęście uśmiechnęło się jednak do nich w 45 minucie, kiedy to, po błędzie obrony gości, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Zasadziński i przytomnie skierował piłkę do siatki.
Kto wie, czy nie był to przełomowy moment tego spotkania. Na drugą połowę bowiem wołominiacy mogli już wyjść z większą pewnością siebie, co przy pewnym podłamaniu słabiutkiego zespołu Kormorana, musiało zaowocować dalszymi bramkami. Ponieważ po przerwie Huragan zagrał znacznie energiczniej i z większą ambicją (nie znaczy to, że specjalnie lepiej), padło ich jeszcze cztery.
Dwie strzelił Kozłowski (jedną z karnego), a po jednej Stępień i Gaul. Nasza drużyna zanotowała więc efektowne, zasłużone i bardzo potrzebne zwycięstwo, ale nie takiego poziomu gry od niej oczekujemy.
Po meczu trener Huraganu Krzysztof Gawara powiedział: – W pierwszej połowie gra była bardzo ślamazarna.
Po przerwie z naszej strony było już lepiej, a przede wszystkim padło kilka bramek. Nikt więc nie może powiedzieć, że nasze zwycięstwo było przypadkowe. Teraz czekają nas kolejne 2 mecze u siebie. Mam nadzieję, że zagramy w nich lepiej i powiększymy swoje konto punktowe.
Skład Huraganu: Wojdyna – Lemański, Godlewski, Dudek (od 85 min. Grzybowski), Rogalski – Rakowski, Gaul, Stępień (od 76 min. Buala Bola), Jabłonowski – Kozłowski (od 76 min. Dymkowski), Zasadziński (od 64 min. Michalski).
Zbigniew Milewski