? Malarstwo akwarelowe jest moją pasją… Tworzę każdego dnia, nawet jeśli jest to wymyślanie kolejnego obrazu w głowie. Najczęściej maluję przyrodniczą część otaczającej mnie rzeczywistości i taką też tematykę pokażę na wystawie w Galerii przy Fabryczce (23 lutego godz. 18.00) ? mówi Aneta Saks.
? Niebawem (23 lutego) odbędzie się Twoja wystawa w Galerii przy Fabryczce. Do tej pory Twoje prace można było oglądać między innymi w Taakiej Rybie. Czym będzie się ta wystawa różniła od poprzednich ? oprócz miejsca?
– W większości były to wystawy pokonkursowe i grupowe organizowane pod banderą stowarzyszeń lub oddolnych inicjatyw. Wystawa w Taakiej Rybie była indywidualna, jedna z pierwszych po niemalże 10-letniej przerwie i na początku malarskiej drogi. Natomiast ekspozycja w Galerii przy Fabryczce jest dla mnie jedną z ważniejszych, taką wyczekaną :) To jak wejście na kolejny poziom. Przy okazji którejś mailowej rozmowy z Jolą Boguszewską padła propozycja wystawienia moich obrazów. Było to pod koniec 2012 roku. Oczywiście od razu się zgodziłam, nie ukrywam, że wystawa w Fabryczce była moim marzeniem. 23 lutego o godz. 18.00 – prawie półtora roku po tej rozmowie – moje marzenie się spełni.
? Co jakiś czas bierzesz udział w różnych konkursach. Czy udział w którymś z nich był dla Ciebie przełomowy ? jeśli tak to dlaczego?
– Każdy konkurs traktuję tak samo, ale najbardziej przełomowymi okazały się trzy. Pierwszy zorganizowany przez brytyjski magazyn ?Artist and Illustrators?, gdzie jedną z głównych nagród była publikacja, co niewątpliwie było świetną formą promocji i tak się fajnie złożyło, że dwukrotnie miałam okazję pokazać w nim swoje obrazy. Drugi, przygotowany przez czasopismo ?Professional Artist?, pozwolił mi na promocję obrazów na rynku amerykańskim. I trzeci, zorganizowany przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Akwareli w Turcji, dzięki któremu jako jedna z 250 malarzy akwarelistów wybranych w drodze konkursu mogłam wystawić akwarele na Międzynarodowym Festiwalu Akwareli w Izmir. Wszystkie te mniejsze i większe sukcesy dodają skrzydeł, aczkolwiek tak naprawdę zależy mi głównie na rozwijaniu warsztatu.
? Czym jest dla Ciebie malowanie? Kiedy odkryłaś, że jest to dla Ciebie ważna sprawa?
– Jest jak powietrze, bez którego żyć się nie da. Wrosło w moje życie i nie wyobrażam sobie dnia bez tworzenia. Nie zawsze tak było, bo jeszcze w szkole nie potrafiłam znieść zajęć z malarstwa, nudziły mnie, nie widziałam nic ciekawego w staniu i malowaniu przez długie godziny kolejnych ujęć z martwą naturą. Dziś wiem, że to jak wykładowcy przekazują nam swoją wiedzę, w jaki sposób namawiają nas na rozwijanie pasji i warsztatu dużo daje albo nic. Ja niestety trafiłam na taką osobę, która jedynie potrafiła zniechęcić do wszystkiego. Dlatego też przez wiele lat ani nie malowałam, ani nawet o malarstwie nie myślałam. Interesowała mnie architektura i rysunek, były wiersze, grafiki, śpiew, wszystko byle nie malarstwo. Mówiłam, że nigdy! Ale nigdy nie mów nigdy… Przyszedł dzień, w którym zachłysnęłam się dziełami Juliana Fałata, powalił mnie jego warsztat i technika, i nagle coś w tobie pęka, rodzi się myśl, by spróbować, rodzi się tęsknota… Wtedy odkryłam nieznany mi dotąd akwarelowy kontynent, szybko zdałam sobie sprawę, że to pragnę w życiu robić. Od 6 lat twardo idę wyznaczoną przez siebie drogą, a pasja po części przeradza się w sposób na życie.
? Każdy człowiek ma marzenia związane z tym co robi ? o czym marzy Aneta Saks?
– By tworzyć i ciągle się rozwijać, nie spoczywać na laurach, być konsekwentną w działaniu. By pewnego dnia móc powiedzieć, że jestem spełniona, że niczego nie żałuję i nie zrezygnowałam, bo jak każdy miewam momenty wątpliwości czy kierunek, który obrałam jest słuszny… Marzę o wielkiej pracowni, w której mogłabym prowadzić warsztaty dla wszystkich pragnących uczyć się malować.
– Dlaczego warto zajrzeć na Twoją wystawę ? czy coś nowego na niej pokażesz?
– Prawie wszystkie obrazy, które zaprezentuję są nowe, w większości specjalnie przygotowane pod wystawę. Będą pejzaże, łąki i lasy, również mała architektura, a inspiracją do ich powstania był Wołomin. Przez ostatnie lata systematycznie fotografowałam miasto i okolice, szukając ciekawych ujęć i nadszedł czas, by owe zasoby wykorzystać w malarstwie. Dlatego też dla mieszkańców Wołomina będzie to fajna okazja (tak myślę!) do spojrzenia na nasze miasto ze zupełnie innej perspektywy.
Rozmawiała Teresa Urbanowska