Luiza Złotkowska jest już w Vancouver i na bieżąco przesyła informacje dla Czytelników Życia Powiatu Wołomińskiego. Oto jak wyglądały pierwsze dni pobytu Luizy w wiosce olimpijskiej
4 lutego: – Pierwsze dni pobytu w Vancouver. Dziś przenosimy się do wioski olimpijskiej. Obecnie są tu tylko ekipy z Holandii i USA i nasza reprezentacja. Hala lodowa jest już dobrze przygotowana. Wszystko zapięte na ostatni guzik – przynajmniej u nas. Jest jeden mały problem – brak śniegu. W Vancouver jest około 10 stopni na plusie do tego dochodzi często padający deszcz. Prawdopodobnie ktoś z ekipy łyżwiarzy będzie wnosił flagę na otwarciu, niestety jeszcze nie wiemy kto to będzie. Nastroje zawodników są bojowe. Ludzie znajdujący się w Vancouver są dla nas bardzo życzliwi.
5 lutego: – Pierwszy dzień w wiosce, minął bardzo spokojnie. Powoli na miejsce docierają wszystkie ekipy. W wiosce są teraz głównie łyżwiarze, ponieważ ich starty zaczynają się najwcześniej. Na lodzie można było odczuć dziś tłok. Japończycy zaprezentowali się w złotych strojach. Co do naszej wioski to mieszkania są bardzo skromne, bez wygód i telewizorów. Internet jest dostępny tylko w wyznaczonych strefach. Wszędzie widać osoby z komisji antydopingowej. Zawodnicy są kontrolowani na każdym kroku. Jett leg już powoli mija. Dziś spałam wyjątkowo długo bo aż do 6.30!
W Vancouver wciąż jest wiosna i nadal kropi deszcz.
6 lutego: – Dziś dowiedziałam się, że za dwa dni mamy kontrolny start, mówi się, że jest on treningowy, ale zawsze to jednak zawody… Będzie starter i reszta sędziów. Wybraliśmy się z drużyną do centrum Vancouver. To naprawdę niesamowite miasto. Ogromne wieżowce. Port dla statków pasażerskich oraz dla luksusowych jachtów. Lotnisko na wodzie. We wszystko wtopione są scieżki dla rowerzystów. Oczywiście spotkaliśmy mnóstwo Polaków, którzy nam mocno kibicują. W centrum pojawili się już tak zwani „zbieracze pinów okolicznościowych”. Niektórzy z nich mają już po kilka tysięcy tych pinów! My niestety nie mieliśmy przy sobie żadnego na wymianę.
10 lutego: Dziś przykra wiadomość, dowiedziałam się że nie mogę wziąć udziału w ceremonii otwarcia. Liczba miejsc jest ograniczona a ja mam start 2 dni po tej ceremonii. Po prostu zostałam usunięta z listy dla mojego dobra. Widocznie inni wiedzą lepiej co jest dla mnie dobre… Cóż znicz zapłonie beze mnie.
Czuję się jakbym dostała balonik bez sznurka, który gdzieś poleciał. Jutro wciągnięcie polskiej flagi w wiosce, dobrze że nie ma limitu miejsc…
Pozdrawiam Luiza Złotkowska