Ciekawe, jaki procent spraw sądowych w Polsce kończy się tam, gdzie się zaczyna, to znaczy w pierwszej instancji. Być może jeden, dwa…?
Media nieustannie opowiadają o sprawach, w których jakaś strona odwołuje się od wyroku, toczą się następne rozprawy, apelacje i inne perturbacje, co skutkuje uporczywym odwlekaniem ostatecznego triumfu Temidy nad brzydkimi przestępcami.
Oczywiście dobrze, że procedura daje szansę na dokładne rozwikłanie trudnych problemów, ale procesy ciągną się niemiłosiernie długo, a ludność chciała by czasami dostrzec sens finansowania tysięcy sędziów i prokuratorów w ich wspaniałych budowlach.
Wątpliwości powstają wtedy, kiedy dowiadujemy się, że sprawa ma być ponownie rozpatrywana nie z powodów merytorycznych, lecz uchybień formalnych lub proceduralnych. Co to zna czy w głośnym przypadku psychologa sądzonego za pedofilię? Niedawno podano, że proces rozpocznie się od nowa.
Na czym polegają błędy formalne i kto je spowodował? Dlaczego żaden specjalista nam laikom tego nie wyjaśnia? Czy maszynistka źle postawiła przecinki w protokole? Czy prokurator pomylił paragrafy? Czy sąd zapomniał napisać uzasadnienie? A może dokumenty wpadły za szafę i dlatego podejrzanego trzeba ponownie maglować?
Pomnóżmy te pytania przez ilość wątków i osób w wielkich aferach, procesach mafijnych, a okaże się że jedynie z powodów formalnych, niczego się w Polsce nie da sprawnie osądzić. Dochnal czeka na proces, afery węglowe, paliwowe ciągle w stadium raczkowania…
Nowy minister sprawiedliwości nie kwapi się by zdradzić swój pomysł na lepszą jakość ?trzeciej władzy”. Nowa minister od korupcji nie zajmuje się zwalczaniem korupcji, lecz atakuje Centralne Biuro Antykorupcyjne i Najwyższą Izbę Kontroli. Żeby było śmieszniej przebiera się w tym celu za szeryfa i macha dług im rewolwerem…
Jest rutynowym prawem nowego rządu narzekać na poprzedników, ale nie wyłącznie! Wypadało by zaproponować coś od siebie. Rozkuwanie ścian i zrywanie podłóg w gabinecie odziedziczonym po Ziobrze to trochę za mało jak na przedwyborcze obietnice.
Udawanie szeryfa w spódnicy to realizacja dziecinnych marzeń, a nie eliminowanie korupcji… Może było by wskazane, aby ministrowie przestali zajmować się swoimi obsesjami, fobiami kompleksami i zabrali się do pracy dla obywateli, dla Rzeczpospolitej!
Zwłaszcza, że cuda obiecane przez rząd jakoś nie nadchodzą. W dodatku Wisła dała plamę. Kanclerz Merkel nie uległa wdziękowi premiera. Pomór ptactwa na Mazowszu. Likwiduje się setki tysięcy kur i indyków. Jedynie kaczki odporne na zarazę…
A tu rok się kończy. Chciało by się dostrzec coś pozytywnego, podnoszącego na duchu, Należy się nam trochę optymizmu pod choinkę!