W numerze 40 (161) z dnia 12.11.br. ukazał się artykuł p. Zbigniewa Milewskiego pt. ?Kiepsko pod wołomińską siatką?. Ponieważ zostałem w nim wywołany, pozwalam sobie na polemikę ze stwierdzeniami zawartymi w tym artykule. Wyjątkiem, z którym się zgadzam jest stwierdzenie zawarte w tytule. Co do analizy przyczyn takiego stanu rzeczy mam odmienne zdanie.
1. Autor pisze o niewykorzystanym, niemałym potencjale drużyny. Jeżeli tak jest, to dlaczego przy trenerze Stępczyńskim wcześniej, a obecnie Firszcie, który robi ?bardzo wiele? (cyt.) tego potencjału nie widać. Nasza drużyna nie ma dobrych warunków fizycznych, w Wołominie nie grają ?nieprzeciętne talenty? (cyt.), a mentalnie nie są przygotowani do profesjonalnego uprawiania siatkówki.
2. Nie czuję się odpowiedzialny za to jak gra ten zespół w stopniu uprawniającym do stwierdzenia, że w tej drużynie ?marnują się talenty wielu zawodników? (cyt.). Do poparcia tego stwierdzenia posłużą fakty:
– ani razu zawodnicy nie potrafili – mimo usilnych próśb i namów ze strony klubu zebrać się w sierpniu i przepracować całego okresu przygotowawczego.
– w ubiegłym sezonie klub opłacił treningi na siłowni, a w końcowym okresie korzystało z nich dwóch zawodników.
– klub nigdy nie zamykał drogi rozwoju zawodnikom, którzy tego chcieli. Najlepszym przykładem jest syn p. Zbigniewa Milewskiego, autora tego artykułu, który od dwóch lat gra w II lidze. W tym miejscu rozumiem żal ojca wypływający z całego artykułu. Inne ?zmarnowane talenty? (cyt.) nie przekonały swoimi umiejętnościami i potencjałem trenerów innych klubów.
3. Zespół seniorów ma zapewnione warunki takie same (a może i lepsze) do trenowania i grania, jak pozostałe drużyny w klubie. Utrzymywany jest wyłącznie ze środków własnych klubu. Miasto nie dotuje rozgrywek seniorskich, chociaż stwierdzam z żalem, że nie zawsze tak było (np. KPS Wołomin).
4. Nawiązując do spraw finansowych – gramy w takich rozgrywkach na jakie nas stać. O motywowaniu zawodników można mówić, gdy są sponsorzy. Sponsorzy będą gdy będą wyniki, a na razie chłopcy grają ? jak grają.
5. To, w jaki sposób p. Milewski widzi funkcjonowanie zarządu klubu określa sformułowanie ?piastować funkcję? (cyt.), w żaden sposób nieadekwatne do pracy władz klubu. Był niedawno w Wołominie okres,. kiedy siatkówką zarządzali kompetentni, odpowiedzialni i wywodzący się z wołomińskiej siatkówki ?sternicy z prawdziwego zdarzenia? (cyt.). Po doświadczeniach z pracą z drużyną seniorów wycofali się.
Podsumowując, odnoszę wrażenie, że jest to tekst płytki, oceniający niewłaściwie sytuację. Nie dopuszczam myśli, że tekst może być próbą załatwienia prywatnych spraw. Nieprawdziwa jest bowiem teza artykułu, mówiąca, że mamy młody, utalentowany, o ogromnym potencjale zespół z bardzo dobrym trenerem, a temu, że ?kiepsko pod wołomińską siatką? winny jest jednoosobowo prezes Jarosław Szerszeniewski.
Gotów jestem do merytorycznej dyskusji na temat kondycji sportu wołomińskiego, ze szczególnym uwzględnieniem siatkówki.
Jarosław Szerszeniewski
Ja pamiętam jeszcze czasy gdzie prezesa siatkówki nie było stać na telefon komórkowy…a mówią ze teraz jest kryzys.
Prezesie, gdzie są sponsorzy, gdzie są pieniądze? Wynik będzie jeśli uda się Pan Jarosław do jakiejś firmy i poprosi o nie. Skoro znajdują się pieniądze w ligach amatorskich szóstek piłkasrkich to z pewnością znalazłyby się na siatkówkę III ligową w Wołominie. Niestety albo wstyd jest Panu pójść (a co z racji piastowanego stanowiska jest obowiązkiem) albo wie pan, że nikt panu nawet grosza nie da. Niestey kto przez tyle lat nabawił się wrogów teraz to musi odpokutować. Szkoda, że kosztem wołomińskiej siatkówki. Potenacjału wielkiego w drużynie może nie ma, ale podejrzewam, że gdyby było wsparcie władz klubu to wyniki choćby nieznacznie poprawiły się.
człowieku, do roboty się bierz! za kasą chodz, anie zrzucasz winę na siatkarzy i dziennikarzy. nie ma pieniędzy, nie ma sportu, to chyba jasne, ale nie dla wołomińskich działaczy sportowych!
Pan Jarosław do dzisiaj chodiz na piechotę. A gdzie rozpuścił pieniądze za sprzedaz Stolarki z PLS-u? Prawda jest taka, ze Prezesowi przeszkadzali by sponsorzy bo patrzyli by mu na ręce i co robi z tymi pieniedzmi.
Panie Jarosławie miałem z panem do czynienia nie raz w swojej karierze, i uważam że pan powinien zadziałać nawet po gadać z firmami nawet niech dadzą 100zł…zawsze to coś a gdy zawodnicy zobaczą że pan coś działa, to i oni wezmą się za robotę na poważnie a tak to widzą że nic się nie dzieję w zarządzie to czemu ma się dziać na boisku…?. A i jeszcze jedno dla czego drużyna nazywa się „STOLARKA WOŁOMIN”? SKORO STOLARKA NIE SPONSORUJE TO CZEMU ICH NAZWA JEST W ZESPOLE?.
to ocenił drożynę…jeżeli PREZES nie wierzy w swoich chłopaków to po co oni mają grać na 200% jeden mecz dla siebie drugi dla trenera a trzeci olewamy bo nie ma po co skoro NAS olewają…wiadomo Wołomin to Wołomin jak coś potrafisz to uciekaj jak najdalej stąd heh
Już Pan pokazał swoją twarz w sezonie 2007/2008, kiedy drużyna grała w turnieju finałowym (co było wielkim zaskoczeniem dla wszystkich) o awans bezpośrednio do 2 ligi, a Pan wziął na rozmowę kapitana i najlepszego zawodnika przed tymi zawodami i powiedział im, że nawet jak awansują to będziemy musieli sprzedać 2 ligę innej drużynie, a pieniędzmy podzielą się wszyscy, łącznie z Panem. Pamiętamy! Dziękujemy!