W numerze 44 (165) z 10 grudnia 2009 roku Pan Zbigniew Milewski próbował ratować swoją tezę o tym, że mamy młody, utalentowany, o ogromnym potencjale zespół z bardzo dobrym trenerem, a temu, że ?kiepsko pod wołomińską siatką? winny jest Jarosław Szerszeniewski. Autor w swojej wypowiedzi nie podważa stwierdzeń z mojego poprzedniego artykułu, a cały problem wołomińskiej siatkówki sprowadza do ponoszenie przeze mnie odpowiedzialności za regres w drużynie seniorów. O rzetelności dziennikarskiej Pana Milewskiego świadczą następujące fakty:
W finałowym turnieju o wejście do II ligi w Pruszczu Gdańskim nie przegraliśmy tylko z rutynowanymi, bardziej doświadczonymi zespołami, ale również z juniorami ?Gwardii Wrocław?. W całym turnieju ugraliśmy tylko jednego seta, a więc może to był kres możliwości tej drużyny?
Z zespołem i trenerami spotykałem się wielokrotnie przed i po turniejach, dziękując im za zaangażowanie. Wielokrotnie podkreślałem, że ten dobry wynik sportowy jest przede wszystkim ich zasługą.
W organizację turnieju półfinałowego w Wołominie zaangażowani byli wszyscy działacze i trenerzy.
Gdy ruszają ?szczątkowe treningi? (cyt.) w drugiej połowie sierpnia, zawodników gotowych do zajęć jest kilku. Dla innych wakacje kończą się w połowie września.
Moje wrażenie z całej tej polemiki jest takie, że dla Pana Milewskiego wołomińska siatkówka to tylko zespół seniorów, w którym grał jego syn. Siatkówka w Wołominie to także grupy młodzieżowe: minisiatkówka, młodzik, kadet i junior. Dla przykładu w tym roku zespół kadetów prowadzony przez trenera Karola Moczydłowskiego zajął 7 miejsce w Polsce.
?Takie są nagie fakty, możliwe do zweryfikowania? (cyt.)
Jarosław Szerszeniewski
Jedno pytanie do autora: Ile naświetlać problem można, nie proponując w ogóle rozwiązań?
Panie Jarosławie. Gdy zespół młodzika trenera Stępczyńskiego zdobywał srebrny medal Mistrzostw Polski, to kto był zaangażowany? Chyba kpisz Pan. Rocznik`91 osiągnął jak na Wołomin bardzo duży wynik i ani szanowny Burmsitrz Mikulski ani Prezes Szerszeniewski nie byli choćby zainteesowani tym co Ci chłopcy wywalczyli. Zamiast pisać do gazet niech ZACZNIE Pan działać.
Ciężko się gra panie Jarku po kilkunastu godzinach jazdy o świcie i tego samego dnia,grać mecz co do ostatnich dwóch to może trema albo co innego, ale po co mieliśmy wygrać jak panu zależało tylko na kasie….Resztę pana wypowiedzi pozostawię bez komentarza bo to jest żal…! Niech pan się weżnie za robotę a nie tylko gada…! SPONSORZY SĄ CHĘTNI WYSTARCZY TO WŁOŻYĆ TROCHĘ SERCA.! Były zawodnik Wołomina.!
JEDEN WIELKI SYF…! Skończ człowieku gadać i zacznij myśleć o drużynie a nie o pierdołach…! ja chodzę na prawie każdy mecz stolarki (seniorów) i jakoś pana rzadko widać na trybunach.