W Miejskim Domu Kultury w Wołominie obejrzeć można stałą wystawę modeli pociągów i tramwai produkcji Januarego Jakackiego.
Ludzie mają różne hobby. Dobrze gdy ich pasje służą również innym, wzbogacają świat, przekazują pewne wartości, historie. Pan Jakacki z wielką dokładnością robi od wielu lat modele tramwai i pociągów. Jednak nie wykonuje ich tylko dla siebie, chce by służyły społeczeństwu. Marzy, że zostawiając po sobie jakiś namacalny ślad, wypełni swoje życiowe motto – Nie wszystek umrę. Te słowa znaczą dla niego bardzo wiele…
Swoją przygodę z tramwajami pan January zaczął jeszcze jako mały chłopiec, w bezlistosnych czasach II wojny światowej. W Warszawie w latach 40-tych, gdy na murach pisano ?Katyń?, zrobiłem swój pierwszy tramwaj z drewnianego klocka – wspomina Jakacki. Widać, że wojna odcisnęła na tym człowieku wielkie piętno, bowiem często powraca do jej tematu i zasypuje rozmówców szczegółami z wydarzeń tych okrutnych lat. Nie ma się co dziwić, że osoba, która była świadkiem tylu potworności, nigdy o tym nie będzie potrafiła zapomnieć. Paliła się Warszawa, paliły się moje wagoniki z klocków – mówi.
Pan January urodził się w Warszawie, jednak jak sam mówi – teraz czuję się szczęśliwie w Wołominie. Dlaczego przekazał swe tramwaje i pociągi do Miejskiego Domu Kultury? Początkowo chciałem oddać wagoniki do Warszawskiej Dyrekcji Tramwajów, ale odmówili. Znalazły się w ?Szklarynce? dzięki panu burmistrzowi – mówi – chciałbym by wszyscy mieli szanse je obejrzeć. Mam takie marzenie, by chodzić z moimi modelami po szkołach i wygłaszać interesujące prelekcje – dodaje.
W MDK-u można zobaczyć 10 modeli autorstwa Jakackiego, natomiast wszystkich jest 39. Dlaczego akurat tramwaje i pociągi? Pan January zna każdy ich szczegół. Produkuje je z olbrzymią starannością, dbając o najmniejsze elementy, typu rączki, lampki, siedzenia. Modele są lutowane z blachy, po czym dokładnie malowane. O tym co robi, wypowiada się z wielką czułością i pasją – To jest takie kochane… – mówi – od zawsze byłem zakochany w tramwajach i to zamiłowanie trwa nadal. Berlinki, balonówki, znam wszystkie ich typy. Obserwowałem je w czasie wojny – wyznaje – gdy zostawały zatrzymywane przez niemieckie wozy. Każdy tramwaj miał dużo wejść, by do wagonu mogli prędko wtargnąć gestapowcy i wyciągać ludzi. Nie raz byłem świadkiem, kiedy wypychanych siłą ludzi rozstrzeliwano od razu, na ulicach, przy ścianach. Każdy typ tramwaju mam głęboko zakorzeniony w pamięci.
January Jakacki w swoim życiu stworzył sporo modeli. W sumie wykonałem ich dużo ponad sto – mówi – ale na zasadzie powtarzania serii wszystkich 39 typów wagonów. Rozdaję je rodzinie, bo po co mają stać dla mnie – dodaje. I rzeczywiście, w domu u Pana Januarego nie ostał się ani jeden model. Za to podziwiać można jego liczne rysunki. Okazuje się bowiem, ze modelarstwo to nie jedyne hobby Jakackiego. Prowadzi dodatkowo księgi z rysunkami, najczęściej obrazującymi wojenną i powojenną Warszawę. Nagrywa też kasety video z końmi, które go fascynują. Widać u pana Januarego niezwykle silną potrzebę tworzenia, by nigdy nie odejść w zapomnienie.
Sylwia Kowalska