W trakcie oglądania operetek człowiek przenosi się w inny wymiar życia. Robi się przyjemnie, lekko, radośnie. O tym, że operetka ma wielu zwolenników, świadczyła po brzegi wypełniona sala wołomińskiego Miejskiego Domu Kultury. Sobotni wieczór ze ?Statkiem Casablanca? to strzał w dziesiątkę.
Któż nie zna takich klasyków operetki jak ?Księżniczka Czardasza? czy ?Wesoła Wdówka?. A teraz wyobraźmy sobie największe przeboje operetek w jednym spektaklu. A do tego z nową, ciekawą fabułą, pełną damsko ? męskich intryg. To wszystko dał widzom Teatr IWIA z Gliwic, który na deskach MDK-u wystąpił z operetką ?Statek Casablanca?.
Z oddali słychać było odgłosy mew. Widoczny na scenie dziób statku. To właśnie luksusowy statek Casablanka, którym zaraz odpłynęliśmy w pełną zawirowań miłosnych podróż. Gdy na scenie pojawili się aktorzy i rozbrzmiał słynny utwór ?Wielka sława to żart? na mojej twarzy zagościł uśmiech, który już nie schodził do końca operetki. ?Cudo? – to pierwsze słowo jakie przyszło mi do głowy po kilku minutach oglądania spektaklu. Wraz z bohaterami byliśmy na podkładzie Casablanci oraz w wykwintnej restauracji w Paryżu (dwoje widzów zastało nawet poproszonych do stołu). Wspólnie przeżywaliśmy miłosne rozterki głównych bohaterów i trzymaliśmy kciuki by dobrze ulokowali swoje uczucia. Co jakiś czas przypominał mi się dawny serial ?Statek miłości? – także pełen miłosnych historii i humoru. Oczywiście operetka nawiązywała do kultowego filmu ?Casablanca?. Kelner grający na pianinie i te słynne słowa ?Zagraj to jeszcze raz Sam…?.
Sylwia Kowalska