Podobno to już za kilka dni. Jeżeli wierzyć histeryzującym mediom i pazernym marketerom, już za kilka dni ? cytując pewnego polityka ? nie będzie niczego. Nie będzie. W zależności od źródła świat się skończy, zawali, spłonie, pęknie albo i cholera wie co jeszcze. Czas to niezły zatem na podsumowania, refleksje, rachunki sumienia i tym podobne rozważania. Niechże i ten świat, takie przyjmijmy założenie, się faktycznie skończy. Niechże i coś w nas trzepnie takiego, że nieliczni tylko zostaną ? wśród nich także i my. Co wówczas? Co najmilej z obecnego obrazu Wołomina będziesz wspominać?
Jedną z pierwszych rzeczy, jakie mi do głowy przychodzą są… sentencje. Tak, właśnie tak. W moich oczach Wołomin powiedzeniem stoi i utalentowanych aforystów nam nie brak. Ręka w górę, kto pamięta ?absolutnie genialne moim zdaniem ? hasło na murach biblioteki przy ul. Wileńskiej ?Upupić gębę?? Ileż to już lat zachwycam się celnym i nadzwyczaj celowym jak sądzę zabiegiem wokół gombrowiczowskich symboli. I każdemu, kto obcy w temacie chwalę nieznanego mi do dziś autora hasła. Wbrew pozorom wiele ciekawych myśli można także poznać na murach poczekalni na stacji kolejowej Wołomin. Pośród motywujących, acz wulgarnych haseł kibicowskich; pośród miłosnych zawodów oraz numerów telefonów osób ponoć świadczących dość nietypowe usługi, znaleźć można prawdziwe perełki. Ot, dość wspomnieć o lekko banalnym, ale też naprawdę pięknym frazesie ?W życiu nie ma nic gorszego niż przeciętność?. Motto, które już od lat szkoły średniej (o ile nie gimnazjum nawet) mnie urzekało za każdym razem, gdy czekałem na pociąg. I w końcu sławne na cały Wołomin ? ?Ty tu se idziesz, a sąd ostateczny czeka?. Nie wiem co w tym zdaniu jest takiego urzekającego, ale, cholera, znakomita większość z nas je kojarzy. Z kim bym nie rozmawiał, ten z uśmiechem kończy rozpoczęte przeze mnie zdanie ?Ty tu se idziesz…? Co w nim jest takiego? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Wołomin aforyzmem stoi. Słowem zapisanym tam, gdzie na zapiski miejsca nie ma. Myślą przemyślaną i upublicznioną, za nośnik wykorzystującą miejskie mury. Wielu pewnie powie, że to wandalizm, niejeden domagać się będzie zamalowania tych czy innych prób wyjścia z myślą w miasto. I tak wielu okazów, które pamiętam z dzieciństwa, już na Wołominie nie ma. Każdy jeden z nich zaś dawał mi prawdopodobnie więcej do myślenia, niż większość mądrości ze szkoły. Nad niektórymi z miejskich myśli rozmyślam sam do dziś. I tym właśnie kojarzy mi się nasze miasto. To będzie właśnie to, co wspomnę być może kiedyś, gdy sąd ostateczny nadejdzie. Taki oto właśnie wołomiński, pomnik nad spiż trwalszy.
Michał Zgutka (reszort.pl)