Na terenie Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych ?Drewnica” od lat działa Klub Pacjenta ?Chatka Puchatka”. Prowadzone tam zajęcia plastyczne stanowią podstawę leczenia chorych osób. Od wieków znana jest oczyszczająca i terapeutyczna funkcja sztuki.
Pozwala usunąć ona z psychiki ludzkiej nagromadzone napięcia i stres, wyciszyć się. Umożliwia nawet terapię zaburzonej psychiki ludzkiej. Pozwala otworzyć się, ?opowiedzieć” pędzlem, gliną lub poetyckim słowem o swoich problemach.
Dla takich ludzi sztuka jest ukojeniem i sposobem wydostania się z choroby. Dodatkowo jednoczy pacjentów z grupą, pogłębia komunikację pomiędzy leczącymi się ludźmi. Pozwala pokonać wstyd, lęk przed otoczeniem i publicznym ujawnieniem choroby. Poprzez taką terapię, wyleczona już osoba, łatwiej wraca do środowiska, codziennych zajęć, pracy. Często łatwiej do chorego, skrytego i nieufnego człowieka trafić poprzez sztukę niż rozmowę z psychiatrą lub psychologiem.
Wojewódzki Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Ząbkach dba o swych pacjentów i stawia na terapeutyczną moc sztuki. – Przy Szpitalu działa Warsztat Terapii Zajęciowej, finansowany przez PFRON i Starostwo Powiatu Wołomińskiego oraz Klub Pacjenta ?Chatka Puchatka” wspierany przez NFZ i darczyńców. Pacjentów motywuje fakt, że ktoś ich szanuje, docenia, że coś im wychodzi. U niektórych ujawniają się nawet ukryte zdolności – mówi dyrektor placówki Waldemar Giza.
– ?Chatka Puchatka” istnieje od 1992 roku Nazwę klubu wymyślili sami pacjenci. Chętni mogą zapisać się na zajęcia. Przy pracowni działa barek, który obsługują leczące się u nas osoby. Aktywnie działa także Rada Pacjentów – mówi Aldona Żołyńska, kierownik Pracowni Terapii Zajęciowej.
A jakie są rodzaje zajęć? – Malarstwo, rzeźby z gliny, masy papierowej i solnej, prowadzimy też zajęcia kulinarne. Popularne jest pisanie wierszy. Organizujemy bale przebierańców, teatrzyki, turnieje, spotkania świąteczne, grille. Wychodzimy również z naszymi pacjentami na zewnątrz. Odbywają się wycieczki do ZOO, Łazienek, na wystawy – odpowiada pani Aldona.
Co zyskuje się poprzez takie zajęcia? – Uspokajają, wyciszają, dają mnóstwo satysfakcji. Niektórzy usamodzielniają się. Kończą terapię i dalej kontynuują malowanie. Załatwiają sobie wystawy w domach kultury, bywa, że utrzymują się ze sprzedaży swych obrazów – wylicza pani kierownik.
– Prowadzimy wiele zajęć terapeutycznych – mówi Beata Borowska – terapeuta zajęciowy na Oddziale Dziennym. – Odbywa się u nas między innymi psychoedukacja, psychorysunek, zajęcia relaksacyjne i plastyczne. Pracuje w ?Drewnicy” 8 terapeutek i każda ma inny talent, dlatego wzajemnie się uzupełniamy. Liczy się pomysłowość – kontynuuje pani Beata – często, ze względów nawet finansowych, wykorzystujemy proste materiały, jak sznurek, papier, szmatki. Rozbudzamy w taki sposób wyobraźnię pacjentów.
Można zaobserwować, że podczas zajęć artystycznych bardzo integrują się ze sobą. Przeżywają każde wystąpienie, spektakl. Takim ludziom po silnych lekach ciężko nauczyć się na przykład tekstu na pamięć. Jednak starają się i wychodzi im to. Trzeba sobie zdawać jednak sprawę z tego, że 20 minut przedstawienia to miesiąc naszej pracy z nimi, po 2-3 godziny dziennie.
A czy wszyscy pacjenci chętnie poddają się tego typu zajęciom? – Oczywiście, że nie. Niektórzy nie chcą, jednak nasza praca polega na tym, żeby zechcieli. Zachęcamy też naszych podopiecznych do ruchu fizycznego. Rano prowadzę półgodzinne ćwiczenia, a to stanowi dla nich duże wyzwanie. Dla tych ludzi to naprawdę bardzo duży wysiłek.
Ale dzięki ćwiczeniom poprawia się ich kondycja. Czasami chodzimy razem do lasu na grzyby lub jagody. Potem na przykład z zebranych owoców robimy ciasta. Nie pozwalamy się pacjentom nudzić. To wspaniałe, gdy potem taki człowiek otwiera się, zaczyna mówić o sobie, swej chorobie, nieszczęściach. Prowadzę również zajęcia, podczas których pacjenci muszą się zaprezentować, wystąpić publicznie.
To dla nich bardzo trudne, ale pomaga poruszyć wyobraźnię i opanować wstyd. Najważniejsze, by pokazać im, że można…. można wystąpić przed grupą, można przełożyć na papier lub płótno swe emocje, można nauczyć się tekstu na pamięć… – mówi Beata Borowska.
Sylwia Kowalska