Choć na scenie szermierczej występuję już od wielu lat, wciąż pozostaje jedną z naszych najbardziej utalentowanych zawodniczek w szermierce na wózku. Prywatnie spełniona mama, zawodowo zdobywczyni dwóch medali na Mistrzostwach Świata w Paryżu. Z Martą Makowską, rozmawia Aleksandra Jankowska.
– Czy rywalizacja podczas mistrzostw była ciężka?
– Tak. Konkurencja była bardzo duża. Przyjechali sami najlepsi zawodnicy z około 100 państw. Na imprezach tej rangi są też wyznaczane specjalne limity. Mogą w niej startować tylko zawodnicy z pierwszych miejsc rankingowych. Była między innymi bardzo silna ekipa z Chin, Hong Kongu, Tajlandii. Zawodnicy tych nacji są niepokonani od długiego czasu. W tych krajach jest bardzo profesjonalne podejście do sportu osób niepełnosprawnych. Oni trenują sport jak zawodowcy. Mają zapewnione mieszkanie, wyżywienie, rehabilitację, zabiegi odnowy biologicznej. Nie martwią się o życie codzienne. Mają tylko trenować i wygrywać. Takie profesjonalne podejście do sportu osób niepełnosprawnych zaczyna się również na Ukrainie, Rosji, Białorusi. Zawodnicy tych państw zrobili ogromne postępy i pojedynki z nimi są bardzo trudne i często nie do wygrania. U nas jest zupełnie inaczej. Zawodnicy, żeby się utrzymać muszą pracować, a treningi odbywają się późnym wieczorem, kiedy nie ma już chętnych na trening pełnosprawnych sportowców.
– Jak się Pani czuła po zdobyciu medali?
– Byłam bardzo dumna, , że praca, którą włożyłam w treningi nie poszła na marne. Cieszyłam się, że mając mniej czasu i sił na treningi niż kiedyś, to moje walki były dobre i nadal jestem w światowej czołówce.
– Czy po tylu latach występów, wciąż czuje Pani presję związaną z zawodami?
– Oczywiście. Presja, stres będzie zawsze. Przed zawodami zawsze przychodzą myśli, że może jednak za mało się ćwiczyło, to strasznie dekoncentruje. Trzeba takie myśli przezwyciężać. Skupić się na walce z przeciwnikiem. Dostrzegać jego błędy i umieć je wykorzystać. Nie ulegać emocjom.
– Czy ciężko jest pogodzić wychowywanie dziecka z uprawianiem takiego sportu?
– Nie jest to łatwe. Nie chcę, żeby przez moją pasję cierpiała córka i dom. Dopóki nie pójdzie do przedszkola chcę jej dać jak najwięcej z siebie. Wspólnie spędzamy całe dnie. Ciężko jest wieczorem,gdy jest to właściwie jedyna możliwość odpoczynku dla mnie , wybrać się z domu i jechać na trening. A jeśli ma on zaowocować medalami, to trzeba ciężko popracować. Oczywiście tych treningów jest mniej niż kiedyś. Muszę się liczyć z tym, że nie zawsze uda mi się odpocząć, zebrać siły na kolejny dzień. Szermierka nie jest już dla mnie na pierwszym miejscu. Są rzeczy ważniejsze.
– Jakie ma Pani cele i priorytety na przyszły rok?
– W przyszłym roku główną szermierczą imprezą są Mistrzostwa Europy, które mają się odbyć w okolicach Londynu. Ma to być turniej sprawdzający organizację przed olimpiadą. A dla zawodników jedne z ostatnich zawodów kwalifikujące właśnie na Igrzyska Paraolimpijskie w 2012 roku. Oprócz tego, odbędą się imprezy Pucharu Świata oraz kilka turniejów krajowych i zgrupowań. Na pewno odbędzie się Puchar Świata ?Szabla Kilińskiego? w Warszawie, już teraz serdecznie zapraszam czytelników i kibiców na tę imprezę, to najlepiej zorganizowany turniej na świecie. Wstęp na te zawody jest zawsze bezpłatny.