Rok w rolnictwie kończy się jesienią. Piękną polska tradycją jest radosne dziękowanie bożej opatrzności za pomyślne zbiory. W tym roku organizację dożynek diecezjalno-gminnych powierzono szczycącemu się wielusetletnią historią Klembowowi. Było to pierwsze święto plonów obchodzone w nowych, unijnych realiach.
Rolnicy zyskali najwięcej na wejściu do Unii Europejskiej. Co piąte jabłko zjadane w Europie pochodzi z polskich sadów. Polskie wiśnie osiągają najwyższe notowania na zachodnich giełdach. Dopłaty bezpośrednie podnoszą rentowność upraw. Tak można by sądzić na podstawie medialnych doniesień.
Na wołomińskiej wsi te zmiany nie są tak widoczne. Żywność wprawdzie zdrożała, ale nie przekłada się to na dochody rolników, bo podrożaly środki produkcji, paliwa itd. Moja sąsiadka – tak jak w roku ubiegłym – co dzień rano rowerem wozi na bazar mleko od swojej jedynej krowy w butelkach po coli. Raczej z przyzwyczajenia niż dla zysku. Różnica polega na tym, że krowa ma w uszach żółte unijne kolczyki. Na wołomińskim jarmarku marchew i pietruszka nie mają jeszcze paszportów, jaja z pieczątkami nie cieszą się większą popularnością niż opatrzone kartką z napisem „na własnej paszy”. Nad rąbanką krążą te same, przedunijne muchy. Mój przyjaciel, właściciel zakładów mięsnych, który znacznymi nakładami spełnił wymagania europejskich dyrektyw – winą za spadek produkcji obarcza weterynarzy. Ci, co sprzedają mięso z furmanki śmieją się z niego, bo konsument wybierze produkt tańszy, licząc na szczęście i wydolność wątroby. Zaś weterynarze protestują przeciw unijnym przepisom, które obniżyły ich dochody.
Zatem zmieniło się niewiele. Tym bardziej należy podziwiać rolników, którzy potrafią cieszyć się z efektów trudnej pracy i radośnie świętować. Na estradzie w Klembowie śpiewały i recytowały własne wiersze zespoły z całego powiatu. Na marginesie – w naszym regionie nie zachował się tradycyjny strój ludowy, toteż panie miały na ramionach „góralskie” chusty (ostatnio produkowane przez Chińczyków), a konferansjer przywdział strój… krakowiaka!
Na starostę dożynek wybrano Marka Wróbla z Krzywicy, zaś starościną została Elżbieta Jankowska z Roszczepu.
Święto plonów to okazja do wyróżnień. Nagrodzone zostało gospodarstwo Bogdana Milczarka z Zalesia, na dwóch hektarach hodującego strusie. Wyróżniły się trzy gospodarstwa agroturystyczne: Anny i Mirosława Szewczyków z Jadowa, Wandy Suchenek ze Strachówki, Barbary i Jana Kozłowskich oraz Hanny Boruckiej z Dąbrówki. Nagrodzono trzy hodowle bydła mlecznego: Zygmunta Markuszewskiego z Brzezinowa, Wacława Brzozowskiego z Kozłów i Sławomira Bednarczyka z Chrzęsnego. Za hodowlę bydła mlecznego i koni wyróżniony został Adam Wojtyra z Grabowa, za prowadzenie gospodarstwa ekologicznego Mieczysław Urynowicz oraz pszczelarze: Jan Pergoł z Kozłów i Artur Trąbiński z Dobczyna. Wyniki tego konkursu oceniać można jako wskaźnik kierunków, w jakich zdążać powinno współczesne rolnictwo.
Na dwunastego września na gminne dożynki zaprosił nas wójt Poświętnego Jan Cymerman. W pochodzie wzięli udział rolnicy z Niemiec. Goście zapoznali się z tradycyjnym polskim obrzędem, a impreza zyskała rangę międzynarodową.
Czy polska wieś zyskała na wejściu do Unii? Najwięcej emocji wywołały renty strukturalne, dające rolnikom nieco jaśniejsze perspektywy niż skromne emerytury z KRUS’u. Ponieważ jednak przyznawane są na zasadzie „kto pierwszy ten lepszy” – przed urzędami ustawiły się kolejki. Warunkiem uzyskania renty jest przekazanie gospodarstwa, czyli przestanie bycia rolnikiem! Zaniepokojony tym biskup Jan Styrna, duszpasterz rolników podczas centralnych dożynek na Jasnej Górze apelował o przetrwanie i nie wyzbywanie się ziemi. Czy przetrwają?
Jacek Krzemiński