W dniach 9?10 października w Brzegu odbył się III Festiwal Piosenki Francuskiej. Wojciech Bardowski, który w konkursie reprezentował Zielonkę, zdobył zaszczytne II miejsce w kategorii dorosłej, był również jedynym reprezentantem województwa mazowieckiego, który wszedł do finału. O sukcesach, muzyce i pracy zawodowej rozmawiam z naszym Mistrzem piosenki francuskiej.– Bierze Pan udział w wielu festiwalach piosenki. Co występ, to sukces. W czerwcu tego roku otrzymał Pan wyróżnienie w prestiżowym Festiwalu Muzyki Francuskiej im. Edith Piaf w Krakowie. W tym miesiącu zdobył Pan II miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Francuskiej w Brzegu na Opolszczyźnie. W coraz większych sukcesach pomaga Panu samozaparcie, praca i talent? A może trochę szczęścia?
– I jedno i drugie, odziedziczyłem pewne artystyczne geny po moich przodkach za co jestem im bardzo wdzięczny i uważam cytując filozofa, ,,La vita senza musica sarebbe un errore? (Życie bez muzyki to nieporozumienie). Jestem tak zwanym naturszczykiem. To pomaga, ale nie da się wszystkiego załatwić talentem. Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, a to daje po pewnym czasie pewność. Szczęście trzeba mieć oczywiście, bez tego ani rusz, bo tak jak różni jesteśmy wszyscy tak różne są gusta jurorów na festiwalach, trudno jest czasem trafić w sedno.
– W Brzegu śpiewał Pan ?Les Routes De Rome? z repertuaru Michaela Sardou oraz ?Sa jeunesse? z repertuaru Charlesa Aznavoura. Dlaczego akurat te piosenki Pan wykonał? Są bliskie Pana sercu?
– Posiadam w swoim repertuarze wiele pięknych piosenek. Te jednak są bliskie memu sercu, bo przypominają mi lata młodości spędzone w Paryżu.
– Jest Pan znany z miłości do piosenki francuskiej i kochany przez publiczność za wspaniałe koncerty, organizowane w zielonkowskim OKiS. Odczuwa Pan tą wielką sympatię ludzi na co dzień?
– Myślę, że ludzie mnie lubią. Dowody sympatii okazywane mi są w różny sposób. To może być ciepłe spojrzenie, uśmiech, czy kilka miłych słów bardzo się z tego cieszę i uważam, że przez pryzmat piosenki jest mi łatwiej nawiązywać kontakty z ludźmi. To pomaga w życiu.
– Oprócz zajmowania się śpiewem, pełni Pan funkcję radnego w Zielonce i pracuje w Ośrodku Kultury i Sportu. Jak Pan godzi ze sobą wszystkie te funkcje i obowiązki?
– Kocham pracę z ludźmi. Lubię pomagać, jestem społecznikiem i organizatorem. Osiem lat pełnienia funkcji Radnego dało mi możliwość poznania problemów ludzi, których reprezentowałem w Radzie Miasta Zielonka. Doświadczenie tej pracy utwierdziło mnie w przekonaniu, że chcę ją kontynuować przez najbliższe cztery lata. Praca zaś w Ośrodku Kultury i Sportu daje mi pełne spełnienie zawodowe. Pełnię funkcję kierownika obiektów sportowych (stadion przy ul. Dziennikarskiej, sala aerobiku, sala fitness, hala sportowa i sala widowiskowa przy ul. Łukasińskiego). Dodatkowo mogę się realizować jako organizator i uczestnik niektórych koncertów na sali widowiskowej OKiS.
– Szykuje się Pan już do kolejnego festiwalu?
– Tak oczywiście, myśl o tym pojawiła się tuż po werdykcie w Brzegu.
Rozmawiała Sylwia Kowalska