Wiesław
Kazana
Zawsze obiecuję sobie, że tym razem to
już na pewno wyślę życzenia w odpowiednim czasie, ale rzadko kiedy mi
się to udaje. W tym roku tradycyjnie do mnie również przyszło
wiele kartek, a że po świętach? No cóż, moi bliscy i znajomi
też zapewne obiecują sobie, że tym razem to na pewno…
Żyjąc w ciągłym pośpiechu często
sięgamy po kartki z gotowymi tekstami – zdrowych, spokojnych,
pogodnych, radosnych – podpis, poczta i po herbacie.
A co by było, gdybyśmy sami musieli
napisać cały tekst? Czego życzyć naszym bliskim? Co jest najbardziej
charakterystyczne dla Wielkanocy 2004 r.?
Niestety, widzę święta odarte z sacrum,
pozbawione prawdziwej atmosfery. Przeniosła się ona z kościołów
do nowych świątyń – wielkich centrów handlowych. Tam
szalejący tłum krzyczy swoje nowe Alleluja: są promocje? –
Alleluja! magnetowidy po niecałe 100 zł? – Alleluja! – a
wreszcie jedna z sieci w trosce o „dobro” swoich klientów
handluje nawet w Wielką Niedzielę – Alleluja, Alleluja,
Alleluja!
Nie jestem totalnym wrogiem centrów
handlowych, ale zachowajmy umiar! Przecież oni handlują, bo nawet w
taki dzień mają klientów! Jakoś niepostrzeżenie zaczynamy
przekraczać wszelkie granice. Nie dajmy się zwariować, zachowajmy
swoją godność, nie dajmy sobą manipulować – to sklepy są dla nas, a
nie my dla sklepów /choćby najwięcej powierzchniowych/.
W tej walce o rząd dusz, jako spóźnione
życzenia, pragnę zacytować fragment wiersza Adama Asnyka „Do
młodych”:
Ale nie depczcie przeszłości
ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień
żarzy
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!