W tych dniach bez Obamy ani rusz. Żaden felietonista nie pominie tematu prezydenckiej inauguracji w Ameryce. Ja może zwrócę uwagę na rzecz z pozoru marginalną, na sposób przekazywania władzy. Ktoś przegrał, ktoś wygrał, ale wszyscy ze sobą rozmawiają, poklepują się, obejmują.
Byli prezydenci różnych opcji i pokoleń mówią sobie komplementy. Niesamowite zachowanie na tle naszych obyczajów. Nasza klasa polityczna odeszła już co prawda od zwyczaju zamykania lub rozstrzeliwania poprzedników, ale do standardów amerykańskich jeszcze jej trochę brakuje. U nas obowiązuje standard Palikota. Knajacka agresja, brzydkie wyrazy, paskudne insynuacje? i tym podobne sposoby zohydzania politycznych konkurentów.
Oczywiście, są czynniki usprawiedliwiające, mianowicie relikty komunistycznego schamienia obyczajów. Za komuny władza miała zwyczaj przeciwników unicestwiać. Z braku argumentów stosowała wrzask i obelgi. No, ale od tamtej pory minęło jednak blisko dwadzieścia lat. Pora się odzwyczajać, panowie. Co dotyczy nie tylko polityków, ale również mediów, które z uporem lansują plujących jadem obsesjonatów. Przecież gdyby nie pokazywano jego świńskiego ryja lub penisa, może Palikot zająłby się wreszcie ?przyjaznym państwem? z braku innych zajęć.
A tymczasem państwo nam kapcanieje. Oto za nami dymisja ministra Ćwiąkalskiego i kilku prominentnych urzędników, którzy nie poradzili sobie z upilnowaniem jednego więźnia. Nie będę tu opisywał historii dramatycznej sprawy, bo cała Polska ją zna. Na pewno jest to klęska państwa, które przez wiele lat nie potrafiło wypełnić swej funkcji wobec obywateli: schwytać bandytów, ukarać i dopilnować wykonania kary. Na każdym etapie przeróżne służby i instytucje państwowe zachowywały się fatalnie. A szczytem wszystkiego jest seryjny samobójca grasujący po więzieniach i likwidujący osądzonych przestępców.
Inny przypadek – dziura budżetowa w obronie narodowej, o której zaskoczony minister dowiedział się chyba od dziennikarzy. Tłumaczył, że w gospodarce rynkowej zdarzają się poślizgi płatnicze. Słuchałem i nie wierzyłem, że to słyszę. Siły zbrojne to nie prywatny biznes. Społeczeństwo utrzymuje je z własnych kieszeni. Wydatki mają być rzetelnie policzone i precyzyjnie kontrolowane. Wszystko ma się w wojskowej kasie zgadzać. Nie ma tu miejsca na poślizgi i kreatywną księgowość, do jasnej cholery! Zrozumiano, Klich?! Odmaszerować! Dowódca, któremu ?zapodziało się? 1,8 mld zł powinien czyścić latryny, a nie komenderować armią.
Konstytucyjne prawa i ustawy nigdy i nigdzie nie wystarczają by kierować państwem. Równie ważne są nie skodyfikowane sposoby i obyczaje? nad którymi można było podumać oglądając inaugurację Baracka Obamy.
Jan Pietrzak