Wiesław Kazana
Pan Aleksander Żmudzki – szczupły mężczyzna. Jak to przy powitaniu
– mocny uścisk dłoni. Czy wiecie, że ręce kowala są suche? Żar
paleniska, rozgrzane do czerwoności,
a czasami do białości odkuwki powodują, że żaden krem nie pomaga.
Suche i koniec. Zdawkowa wymiana zdań na temat otaczającej nas
rzeczywistości i nagle osłupienie :
„- Proszę pana, o czym tu mówić? Jacy ludzie nas
otaczają?”
„ … Zarozumiałość ich pocieszy, hardość się uda za
odwagę, za filozofię stanie cynizm…”
To przecież cytat z Cypriana Kamila Norwida, a mój rozmówca
to nie polonista czy filolog, a zwykły kowal – przepraszam –
niezwykły kowal! Męczyło mnie skąd dokładnie są te słowa ? Trzy
wieczory szukałem, aż znalazłem. To z listu do Jana Skrzyneckiego,
naczelnego wodza w Powstaniu Listopadowym, pisanego tuż po klęsce
Wiosny Ludów 1 lipca 1848 r. w Rzymie.
Kłębowisko myśli przemknęło mi przez głowę, wzbudzonych głębią i
przenikliwością norwidowych słów, tak celnie i boleśnie
opisujących naszą chorą współczesność. Toć właśnie
zarozumiałość, hardość, cynizm a najgorsza jeszcze – pycha – to nazwy
raka toczącego nasze społeczeństwo. Ale najbardziej chciałbym
podzielić się smutną refleksją:
Co to za państwo, gdzie stary kowal cytuje genialnego poetę, a
często człowieczek z mentalnością, poziomem i rozumkiem przedwojennej
kuchty, ale oczywiście wybraniec narodu – poseł czy samorządowiec –
nie potrafi sklecić dwóch sensownych zdań?