Artystka i dziennikarka lokalnej prasy. Swoją prawdziwą pasję odnajduje w malarstwie, w technice akwareli. Prace Anety Saks do 16 sierpnia można oglądać na wystawie zbiorowej w warszawskim Klubie Time.– Najchętniej malujesz akwarelami. Dlaczego akurat ta forma odpowiada Ci najbardziej?
– Z kilku przyczyn… W akwareli urzeka mnie lekkość, ulotność i nieprzewidywalność. To jak płynie farba, jak się łączą barwniki, ale przede wszystkim ta niepewność co do efektu końcowego. Inne media takie jak oleje czy akryle, mają to do siebie, że są bardziej cięższe i dla mnie przytłaczające. Nie da się nimi tak lekko manewrować. Ale nie zamykam się na inne techniki. Do tej pory lubię tworzyć w ołówku i pastelami, robić grafiki, choć szczerze przyznam, że w akwareli czuję się najlepiej.
– Czy twórczość artystyczną traktujesz bardziej jako zawód czy jako hobby?
– Przede wszystkim jest to pasja, którą staram się pielęgnować. Dopiero na drugim miejscu są aspekty zawodowe. I tak, po części traktuję to jako sposób na życie. Choć nie jest to jedyna płaszczyzna, w której działam, a która daje mi stabilizację finansową. Zdarza mi się tworzyć projekty graficzne dla firm. Ostatnio zrobiłam cykl tematycznych grafik dla Urzędu Miejskiego w Kobyłce.
– Na Twoich obrazach pojawia się najczęściej krajobraz i architektura. Nie lubisz malować ludzi?
– Głównym tematem moich prac jest pejzaż i architektura. W tym się odnajduję i lubię malować świat, który mnie otacza. Czasem jest to kawałek lasu, czasem mała, klimatyczna uliczka. Są to tematy bardzo mi bliskie, przyroda i natura, i choć część z tej natury pragnę zatrzymać w swojej twórczości. Tak często przechodzimy obok pięknych rzeczy zupełnie ich nie zauważając. Moje malarstwo to w pewien sposób próba pokazania tej piękności świata. Moje prace malowane są w cyklach, głównie nawiązując do pór roku, ale znajdą się i takie nawiązujące do abstrakcji. Co do ludzi… to najczęściej tworzę portrety, bo to z twarzy najwięcej można wyczytać i zinterpretować. Ale rzadko do tego używam akwareli. Portrety zazwyczaj powstają w ołówku, który świetnie nadaje się do tego typu prac. Ołówkiem można wiele zdziałać i pokazać wielowymiarowość danej postaci, co jest dla mnie ważne.
– Twoje prace znajdują się w kolekcjach w kraju i zagranicą. Czy masz stałych nabywców Twoich prac?
– Moje prace głównie znajdują się w Polsce, ale i na zachodzie Europy. Mam kilku stałych odbiorców prac, którzy co jakiś czas zakupują u mnie obrazy. Czasem po jednym, a czasem nawet kilka naraz. Nie jest to jednak zbytnio systematyczne. Częściej moje prace kupowane są jednorazowo przez prywatnych klientów.
– Masz za sobą wiele wystaw indywidualnych i zbiorowych. Czy któraś szczególnie utkwiła Ci w pamięci? Któraś była przełomowa, najważniejsza?
– Najbardziej utkwiła mi wystawa zorganizowana w Muzeum Zofii i Wacława Nałkowskich w Wołominie kilka lat temu. Zbiegło się to z publikacją komiksu do Rocznika Wołomińskiego, do którego teksty i scenariusz napisał Szymon Plasota, a ilustracje wykonałam ja. Konsultantem historycznym był Jarosław Stryjek. Natomiast sama wystawa nawiązywała do japońskiej epoki Edo, którą w ówczesnym czasie mocno się interesowałam. Powstał cykl prac przedstawiający gejsze oraz inne kobiety tamtejszego okresu, w którym ważna była sztuka i poezja (haiku). Ale sama wystawa nie była może najważniejsza. Wydaje mi się, iż ta ostatnia w Warszawie nosi namiastkę wystawy jednej z ważniejszych.
– Właśnie, niedawno odbył się wernisaż wystawy zbiorowej w Galearnii The Two Of Us, gdzie pokazane są też Twoje prace. 13 kobiet, 13 artystek ? jak doszło do tej wystawy?
– Wszystko za sprawą Małgorzaty Szczecińskiej, autorki i pomysłodawczyni Akwarium Sztuki, która to wszystko zorganizowała i przygotowała. Natomiast sam projekt Akwarium Sztuki powstał rok temu i zrzesza artystki z całej Polski. Na dzień dzisiejszy jest nas 36, a sama grupa prężnie się rozwija. W naszej twórczości znajdują się nie tylko prace tworzone w akwareli, ale oleje, kolaże czy akryle, w których zobaczymy ogromny wachlarz tematyczny. Każda z nas jest inna i tę swoją inność pragnie pokazać. Wernisaż w Galearnii jest naszą pierwszą wspólną wystawą, lecz na pewno nie ostatnią. W najbliższym czasie odbędzie się kolejna ekspozycja, także w Warszawie. Termin nie jest jeszcze ustalony, ale z tego, co mi wiadomo, to na pewno w tym roku.
– Od tego roku jesteś Członkiem Pierwszego Stowarzyszenia Akwarelistów w Polsce. Jakie są główne cele tego stowarzyszenia?
– Przede wszystkim promocja akwareli w Polsce i za granicą. O tyle w innych krajach europejskich ta dziedzina sztuki ma swoje miejsce, to u nas jeszcze raczkujemy, szukamy przestrzeni. W Anglii stowarzyszenia akwarelistów działają już od XIX wieku, zrzeszając największych malarzy. W Polsce natomiast takiej większej organizacji nie było. Nie oznacza to jednak, że brakuje nam talentów. Jest wielu artystów, którzy nierzadko przewyższają technicznie twórców z innych krajów. Potrzeba do tego jednak jakiejś stabilizacji. Dlatego powstało właśnie stowarzyszenie. W ramach jego działania jest organizacja rokrocznych, ogólnopolskich wystaw czy utworzenie własnej galerii. A wśród dalszych planów jest również podjęcie działań służących powstaniu Muzeum Akwareli. Tak naprawdę stowarzyszenie dopiero się rozwija i na pewno potrzeba trochę czasu, by coś większego się z tego narodziło.
Rozmawiała Sylwia Kowalska