Przebudzone dinozaury

Garażowe zespoły to domena młodych ludzi, pełnych ideałów, marzeń i szalonych pomysłów. Dwadzieścia lat temu nie brakowało amatorskich kapel pomimo trudności z rejestracją nagrań, astronomicznymi cenami instrumentów, dystrybucją utworów na kasetach. W większości przypadków formacje te nie przetrwały…

Niewiele po nich pozostało śladów – trochę zdjęć, czasem jakieś amatorskie nagranie na kasecie magnetofonowej, może fragment próby czy koncertu na VHS. Wiele z tych materiałów udostępniono na stronie internetowej www.sentymentalnedinozaury.blogspot.com. Ale co z ludźmi? Gdzie podziali się muzycy,którzy wtedy łomotaniem w piwnicach i garażach budzili święte oburzenie sąsiadów? Obrośli w rodziny, kredyty i obowiązki, często wynieśli instrumenty na strychy i tylko jakieś czarnobiałe zdjęcia w rodzinnym albumie przypomina o rockowej przeszłości. Czasem jednak muzyczna pasja pozostaje, wręcz rozkwita – bywa nawet, że staje się zawodem.

Czy warto wracać do zespołów i piosenek sprzed kilkunastu lat? Okazuje się, że tak! 25 maja na scenie wołomińskiego MDK spotkało się kilkunastu muzyków aby znów wspólnie zagrać – często po naprawdę długiej przerwie… Wieczór tworzył koncert radzymińskiego zespołu Rutger Hauer, o którym pamiętają już tylko naprawdę najwierniejsi fani. Po siedemnastu latach znów stanęli koło siebie na scenie Paweł Keller (git, voc), Jacek Wlazło (bas, voc) oraz Andrzej Kuśmierski (dr) i zagrali nie gorzej, niż kiedyś. Ich sztandarowy „Klubowy” wciąż daje radę! Po chwili na scenie zainstalowali się kolejni radzyminiacy – Timor Mortis, zespół o wyjątkowym brzmieniu i ciekawych pomysłach, o którym jego klawiszowiec, Daniel Pasternak, mówi: „muzyka dla cierpliwych”. Pierwsze skojarzenie słuchaczy, którzy wcześniej nie słyszeli tego składu – niespieszna, przemyślana muzyka filmowa. Co ciekawe – po kilku próbach, po piętnastoletniej przerwie razem z Marcinem Kowalczykiem i Piotrkiem Doleśniakiem postanowili naprawdę reaktywować zespół!

Zmiana klimatu – zielonkowskie Demi Looz to kolejny zespół z nierozłącznym tandemem w składzie: Jacek Dej – gitara i Arek Bolesta – bębny. Sami chyba nie pamiętają wszystkich nazw zespołów, które współtworzyli: Jet Set, Flame, Iguanah, GEN, On/Off. Przypomnieli starsze utwory, zagrali kilka nowych kompozycji. Skład ewidentnie „miejscowy”: na basie Artur Mogielnicki (wcześniej – Kaftan Bezpieczeństwa), śpiewa Emilianna Grajkowska (wcześniej m.in. Ultramagenta), Daniel Pasternak na instrumentach klawiszowych. Wraz z upływem czasu średnia wieku zarówno na scenie, jak i pod nią zaczęła maleć… Suspense to zespół, który rozpadł się już w XXI wieku po kilku naprawdę dobrych koncertach, ale nie wyszło to fanom na złe: powstały dzięki temu dwie znane wołomińskie formacje: Killing Silence i M.O.R.O.N. Maciek Konecki (git) Maciek Friedrich (voc), Jarek Fuśnik (bas) i Przemek Wiśniewski (git) wsparci przez Rafała Mianowicza (dr – M.O.R.O.N) ponownie spotkali się na scenie, aby przypomnieć starsze utwory, ale i zaprezentować kilka nowszych, stworzonych przez ich obecne zespoły. Budujące było zwłaszcza wsparcie kolegów i fanów dla Killing Silence poszukujących właśnie wokalisty – chyba tylko jeden utwór zagrali instrumentalnie!

Asspirine to zespół, który koncertuje i nagrywa nieprzerwanie od dziesięciu lat, choć ostatnio przez zmiany składu nieco mniej o nich słyszymy. Wyszli na scenę jako ostatni i przypomnieli swoje najlepsze utwory. Obok Mateusza Romka (git) i Maćka Szczotko (dr), którzy zakładali zespół, zagrali Bartek Miernicki (bas), Marcin Uszyński (git), w kilku utworach wspomógł ich dawny basista i wokalista – Sebastian Składnik, choć Artur Pełszyk dawał sobie znakomicie radę zarówno ze starszymi, jak i nowymi utworami.

„Sentymentalne Dinozaury – Przebudzenie” miało być jednorazowym wydarzeniem, ale wiele wskazuje na to, że na jesieni czeka nas powtórka!

Łukasz Rygało