7 przemyśleń nt. „Promocja V tomu Rocznika Wołomińskiego”
To raczej promocja Mikulskiego i jego ekipy. Zaskakujące jest to że w śród autorów znalazł się Antczak jeden z głównych inspiratorów likwidacji Jedynki. Powitań i ukłonów nie było końca red. naczelny Rocznika prof. Kołodziejczyk oznajmia że burmistrz i Żelezik to jego przyjaciele. Zapewne liczy na dalsze profity wydawnicze. Ostatni numer jak i poprzednie tylko z nazwy są wołomińskimi . Proponuję dokładnie się zapoznać co i za czyje pieniądze promujemy , bo profesor oznajmił wszystkim że kasę daje na to wszystko burmistrz , a ja myślałam że to nas wszystkich podatników pieniądze. Jeszcze nie spotkałam się z choćby jednym gestem burmistrza by z własnej kieszeni na coś dał forsę. Łatwo jest dawać czyjeś. A tak już kończąc w obiekcie chyba o paru tysięcznym metrażu gości utkano na poddaszu i to dosłownie utkano jak szprotki. Czyżby na niższych piętrach było coś do ukrycia ?.
Utkano jak szprotki? A to ci ciekawostka…
Na pierwszym piętrze jest biblioteka – bardzo ładna, polecam odwiedzać jak najczęściej… I dużo czytać.
Do Marii. A to ci ciekawostka Ty piszesz i myślisz o tkaniu np. dywanu , a ja pisze o utykaniu jednego przy drugim np.ciastko przy ciastku.
Szczodry to dziad z cudzego wora,
gdy i dusza do wyżeczeń nieskora.
Wypisz, wymaluj, masz urzędującego,
takie są wydatki i inwestycje tego.
Nie kupi, a sprzeda mienie mieszkańca,
to są praktyki i nawyk onego wybrańca.
Dziwią, więc ganię takie sukcesy,
co realizowane nie z własnej kiesy.
Gdy wydaje co nasze z budżetu gminy,
to zasługa ? – Nie, jak źle to winy.
Nająłeś się człeku, czyń należycie
to nie zasłużysz na głowy zmycie.
Liczy się jakość prac, a nie one,
co z obowiązków i planów skończone.
Wszystko fajnie, ale dlaczego żadnego tomu Rocznika nie można kupić. W pewnym momencie zabrakło i Burmistrz w swojej dobroci pozwolił jeszcze dowieść ileś tam egzemplarzy. Przecież to wydawnictwo de facto nie jest dostępne. Mogą otrzymać je tylko wybrani, a podatki płacą wszyscy. Ja np. wolałabym kupić niż iść na taki spęd i słuchać ludzi, którzy niewiele albo wcale mają do powiedzenia.
To raczej promocja Mikulskiego i jego ekipy. Zaskakujące jest to że w śród autorów znalazł się Antczak jeden z głównych inspiratorów likwidacji Jedynki. Powitań i ukłonów nie było końca red. naczelny Rocznika prof. Kołodziejczyk oznajmia że burmistrz i Żelezik to jego przyjaciele. Zapewne liczy na dalsze profity wydawnicze. Ostatni numer jak i poprzednie tylko z nazwy są wołomińskimi . Proponuję dokładnie się zapoznać co i za czyje pieniądze promujemy , bo profesor oznajmił wszystkim że kasę daje na to wszystko burmistrz , a ja myślałam że to nas wszystkich podatników pieniądze. Jeszcze nie spotkałam się z choćby jednym gestem burmistrza by z własnej kieszeni na coś dał forsę. Łatwo jest dawać czyjeś. A tak już kończąc w obiekcie chyba o paru tysięcznym metrażu gości utkano na poddaszu i to dosłownie utkano jak szprotki. Czyżby na niższych piętrach było coś do ukrycia ?.
Utkano jak szprotki? A to ci ciekawostka…
Na pierwszym piętrze jest biblioteka – bardzo ładna, polecam odwiedzać jak najczęściej… I dużo czytać.
Do Marii. A to ci ciekawostka Ty piszesz i myślisz o tkaniu np. dywanu , a ja pisze o utykaniu jednego przy drugim np.ciastko przy ciastku.
Szczodry to dziad z cudzego wora,
gdy i dusza do wyżeczeń nieskora.
Wypisz, wymaluj, masz urzędującego,
takie są wydatki i inwestycje tego.
Nie kupi, a sprzeda mienie mieszkańca,
to są praktyki i nawyk onego wybrańca.
Dziwią, więc ganię takie sukcesy,
co realizowane nie z własnej kiesy.
Gdy wydaje co nasze z budżetu gminy,
to zasługa ? – Nie, jak źle to winy.
Nająłeś się człeku, czyń należycie
to nie zasłużysz na głowy zmycie.
Liczy się jakość prac, a nie one,
co z obowiązków i planów skończone.
Wszystko fajnie, ale dlaczego żadnego tomu Rocznika nie można kupić. W pewnym momencie zabrakło i Burmistrz w swojej dobroci pozwolił jeszcze dowieść ileś tam egzemplarzy. Przecież to wydawnictwo de facto nie jest dostępne. Mogą otrzymać je tylko wybrani, a podatki płacą wszyscy. Ja np. wolałabym kupić niż iść na taki spęd i słuchać ludzi, którzy niewiele albo wcale mają do powiedzenia.
Będzie go można kupić w bibliotece – podobno. Póki co zostaje Ci tylko http://www.wolomin.tylko.to :)
Mogli by zrobić e-wydanie w *.pdf – ie. Nie wydaje mi się, że koszt byłby duży, ale mam wrażenie, że burmistrz tego nie chce.