Psychoaktywne substancje ? tzw. dopalacze mają podobne działanie do narkotyków. Starania polityków, policji, prokuratury czy Sanepidu nie doprowadziły do delegalizacji tych specyfików. Nasi Czytelnicy coraz częściej sygnalizują powstawanie w ich sąsiedztwie nowych sklepów z dopalaczami.
Zmagania z takimi punktami to niestety przysłowiowa „walka z wiatrakami”. Jeszcze do niedawna słyszeliśmy tylko w mediach o miejscach gdzie można kupić dopalacze. Dziś idąc ulicami naszych miast, a nawet wsi (!) mijamy punkty sprzedające substancje psychoaktywne.
Czy nadszedł moment, w którym musimy się bardziej niż do tej pory obawiać o bezpieczeństwo naszych pociech? Moim zdaniem tak. Dziś młodzież ma możliwość zakupienia tego typu towaru w sąsiedztwie swojego domu. Zapewne wielu z nas nie wie czym dokładnie są dopalacze. Poprosiliśmy Michała Kundziołkę, lekarza medycyny sportowej, by wyjaśnił nam działanie tych specyfików.
– Dopalacze to potoczne określenie dużej grupy substancji o działaniu ? faktycznie lub rzekomo ? psychoaktywnym. Z grubsza możemy je podzielić na dodające energii i pobudzające mózg do większej koncentracji oraz na substancje halucynogenne; ich pierwowzorami chemicznymi są amfetamina i opium. Na rynku tych substancji, trwa nieustający wyścig pomiędzy producentami błyskawicznie syntetyzującymi coraz nowsze związki i instytucjami kontroli, które ? zawsze o krok z tyłu – zakazują obrotu tymi preparatami. O ile znamy dość dobrze działanie, w tym efekty niepożądane substancji wyjściowych, to kolejne pochodne są w tym zakresie ?anonimowe?. Po pierwsze: nie znamy dokładnego składu kupowanego preparatu, a często substancje dodatkowe i zanieczyszczenia są bardziej toksyczne od produktu podstawowego ? laboratorium za nic nie odpowiada, przecież wg ulotki substancja nie jest przeznaczona do spożycia. Po drugie: stosowane dawki są poza wszelką kontrolą i zwykle wielokrotnie przekraczają pułap toksyczny, zwłaszcza u osób stosujących je dłużej i tym samym przyzwyczajonych. Po trzecie: bywają one mieszane, a szkodliwe działanie – jak kołatanie serca, gorączka, odwodnienie, wzrost ciśnienia krwi, zaburzenia świadomości – zwykle się potęguje w przypadku kilku składników – mówi dr Michał Kundziołka
Na każdym opakowaniu dopalaczy widnieje napis: „Produkt kolekcjonerski, nie nadający się do spożycia”. Ale, czy jesteśmy aż tak naiwni, aby uwierzyć w treść takich informacji? Przecież nikt nie wierzy, że po zakupie dopalacze trafiają do klasera.
Produkty w jednych sytuacjach określane jako kolekcjonerskie w innych, przykładowo na stronach www są reklamowane jako odżywki do kwiatów.
Dlaczego więc jesteśmy jako społeczeństwo tak bezradni w walce z dopalaczami? Organy prawa ścigają dealerów narkotykowych, gdzie coraz częściej odnoszą spektakularne sukcesy a czy sklepy z dopalaczami są nietykalne?
Spójrzmy prawdzie w oczy – w starciu z dopalaczami polskie państwo jest bezradne. Politycy, jak do tej pory, ponieśli w tym zakresie porażkę, a przecież to oni mają zapewnić stworzenie takiego prawa by chroniło ono zdrowie publiczne.
Dziś sytuacja wygląda tak, że krótko po tym jak rząd wprowadza zakaz sprzedaży jakiejś substancji, na rynek wchodzi jej pochodna. Na chwilę obecną producent dopalaczy jest szybszy od organów państwowych.
– Dopalacze są dostępne dla osób pełnoletnich, wchodząc na stronę jakiegokolwiek sklepu internetowego rozprowadzającego tego typu produkt trzeba zaznaczyć, że ma się ukończone 18 lat. Sprzedaż osobom nieletnim w sklepach również jest zakazana. Jeżeli substancja nie jest na liście substancji zakazanych, to można ją sprzedawać. Większość substancji zawartych w dopalaczach jest niewykrywalna przez narkotesty. Nie mamy wpływu na to gdzie powstają takie sklepy, wszytko jest zgodne z prawem. My możemy jedynie przeprowadzać kontrole w takich punktach ? mówi Tomasz Sitek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wołominie.
Jak już wspomniałam, na terenie powiatu wołomińskiego coraz częściej pojawiają się sklepy z dopalaczami. Policja jest w trakcie kontroli tych punktów.
Dla mnie niepokojące jest to, że sklepy takie powstają przy głównych ulicach i na osiedlach, w miejscach łatwo dostępnych.Media dosyć intensywnie nagłaśniają sprawę. Około dwóch tygodni temu w telewizji wypowiadała się pewna dziewczyna, która uzależniła się od dopalaczy. Choć, jak sama mówiła, bardzo żałuje tego, że kiedykolwiek sięgnęła po ten produkt, w chwili obecnej nie jest w stanie rzucić nałogu.
Ktoś kiedyś popełnił błąd, przez który społeczeństwo ma dziś problem i nie pomagają tu żadne kontrole Sanepidu, policji czy też prokuratury. Sklepy z dopalaczami były i są. Czy może coś tu się zmienić?
Emilia Chąchira