Z Krzysztofem Gawkowskim, radnym Sejmiku Mazowieckiego o różnych barwach koalicji i opozycji, roli najbliższych w karierze polityka, kolejnej szansie na modernizację drogi 634 i wyborach parlamentarnych rozmawia Teresa Urbanowska.
– W poniedziałek odbyło się spotkanie Komisji Gospodarki i Infrastruktury Sejmiku, której jest Pan wiceprzewodniczącym. Dotarła do mnie informacja, że znowu pojawiło się światełko w tunelu w sprawie drogi 634. Wszystkim nam trudno jednak już wierzyć w tego rodzaju rewelacje…
– Spotkanie dotyczyło infrastruktury drogowej, w tym również drogi 634, która jest głównym ciągiem komunikacyjnym przez Powiat Wołomiński. Warto podkreślić, że dzięki zaangażowaniu się wicemarszałka Krzysztofa Strzałkowskiego, radnego sejmiku Jacka Sasina i mnie, udało się doprowadzić do zaakceptowania planów budowy tej drogi na 3 lata. Projekt podzielony będzie na trzy etapy. Toczą się końcowe prace nad dokumentacją techniczną. Według dyrektora Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich pierwsze prace budowlane można by było zacząć za rok, czyli wiosną 2012 roku.
– Nie boi się Pan, że dołączy do grupy ?wizjonerów?, którzy od wielu lat zapowiadają sukces w tej dziedzinie?
– Oczywiście, że pewne obawy są. Ale wierzę, że dzięki porozumieniu jakie udało nam się wypracować pomiędzy wspomnianymi na wstępie osobami dziś zakończenie tej inwestycji jest tak realne jak nigdy wcześniej. Warto podkreślić, że jest to przykład porozumienia pomiędzy rządzącą PO, a opozycją składającą się z SLD i z PiS-u, pożądany w służbie lokalnej społeczności.
– Złośliwi mówią, że zapowiada nam się kadencja ?gwiazd samorządowych?. Do pracy w samorządzie przyszło wielu całkiem nowych, ale przyszło też wielu tych ze znanymi nazwiskami. Jak Pan ocenia to, że w strukturach administracji gminy Wołomin przybywa osób ze znanymi nazwiskami ze świata polityki?
– Na rolę gwiazdy samorządowej trzeba zapracować nie tylko ?byciem?, ale przede wszystkim pracą. Ciężko jest mi wypowiadać się na temat kandydatów na stanowisko wiceburmistrza Wołomina, ale wiem jedno, że decydujące znaczenie nie powinno mieć tu samo chciejstwo zaistnienia ale doświadczenie i, co jest najważniejsze, wizja Wołomina.
– Czy Pańskim zdaniem między koalicjantami jest jakiś poważny konflikt, że tak długo każą nam czekać na kadrowe rozstrzygnięcia w Wołominie?
– Nazwałbym to raczej szorstką przyjaźnią. Każda koalicja miewa wzloty i upadki. Czasami przychodzą one wcześniej czasami później. Dla dobra Wołomina najważniejsze jest, aby obie strony szukały punktów stycznych, które służyć będą rozwojowi miasta. Ale jeśli byłoby tak, że tych punktów jest mniej to lepiej się rozejść za wczasu niż szkodzić Wołominowi.
– Jest Pan radnym Sejmiku, szefem wojewódzkiego sztabu wyborczego SLD w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Czy sam Pan będzie w tych wyborach kandydował?
– Jesteśmy po ostatecznych rozmowach i wiem, że jesienią tego roku będę kandydował w wyborach parlamentarnych. Długo rozważałem tę decyzję i konsultowałem z wieloma osobami. W najbliższym czasie skupię się na przygotowaniu takiej oferty programowej, która nie będzie tylko zapisana na ulotce wyborczej, ale już po wyborach da szansę na rozwój gminy i miasta. Takiemu pogłębianiu wiedzy i wypracowywaniu programu służą między innym takie spotkania jak konferencja gospodarcza organizowana przez Mazowieckie Forum Biznesu, Nauki i Kultury, w której 10 marca miałem okazję wziąć udział.
– W pamięci mam ciągle naszą pierwszą rozmowę, gdy jesienią 2002 roku został Pan radnym Gminy Wołomin. Rozmawialiśmy wówczas o Pańskich politycznych planach i muszę przyznać, że jest Pan bardzo konsekwentny w dążeniu do tego co Pan sobie założył będąc wówczas bardzo młodym człowiekiem. Czy nie żałuje Pan, podjętych wówczas decyzji?
– Nigdy nie miałem wątpliwości, że realizuję swoją pasję. Choć z drugiej strony, dziś mając rodzinę, wiem jak moi najbliżsi dużo tracą przez moją notoryczną nieobecność w domu. W październiku 2010 roku, podczas samorządowej kampanii wyborczej, przejechałem autem ponad 20 000 km, a w domu byłem już nawet nie gościem tylko wizytowałem moją rodzinę raz w tygodniu. Po tych 8 latach pracy w samorządzie nauczyłem się, że bez wsparcia i akceptacji rodziny ? co wymaga z obu stron niebywałego poświęcenia ? kariera polityczna nie będzie dawała satysfakcji.
Dobra decyzja!
Potrzebujemy takich ludzi, tacy politycy sa nam potrzebni!!! Nie tacy którzy tylko gadają ale tacy którzy działają jak Krzysztof !!! Trzymam kciuki!!!
Nieśmiało pytam cóż takiego małego lub dużego zrobił szanowny pan Gawkowski dla ludu wołomińskiego .Kankrietno adin, dwa, tri ….Może ma szansę coś zrobić i piszę żeby to zrozumiał ,bo 20000 km podróży w pogoni za mandatem do sejmiku nie zbudowało ani metra 634.Pamietajcie chłopcy ,tylko realne czyny wyniosą was na fora parlamentarne w sposób uczciwy.
Człowiek sympatyczny z tego Krzysia , młody , ambitny i przyszłość wiąże z karierą polityczną, ja mu życzę jak najlepiej ale to co mówi to są słowa, tylko słowa i wyłącznie słowa, jak dotychczas osiągnięć zero , pomysłów zero i możliwości zero a jak pomnożymy to naewt przez tysiąć to dla Wołomina wychodzi = zero.
Korzyści oczywiście nawet w sejmie będą ale wyłącznie dla Krzysia.