Ciepło! Długi weekend, pierwsze grille – kochanego ciała zaczyna przybywać… Wskakujemy na rowery, aby z dziećmi lub przyjaciółmi spalić nieco kalorii. Wykorzystajmy to również dla dobra ogólnego.
Nie, nie – proszę się nie obawiać, nie będę namawiał do zabrania ze sobą foliowego wora i gumowych rękawic, bo zachęcanie do sprzątania lasu czy podmiejskich ugorów to nieporozumienie. Miny uczniów młodszych klas podstawówek, którzy kolejny rok z rzędu w ramach sprzątania świata doprowadzają do ładu te same tereny z coraz gorszych śmieci aby zorientować się, że to niepedagogiczny pomysł…
Nam wystarczy telefon komórkowy z aparatem fotograficznym lub prosta cyfrówka. Z pewnością natkniemy się bowiem podczas takiej przejażdżki na jakąś hałdę śmieci, części samochodu, stare opony, kupkę gruzu i glazury po remoncie łazienki. Długo by opowiadać… Wystarczy zrobić zdjęcia, a po powrocie do domu usiąść przy komputerze, wejść na www.posprzatajmy.pl i wrzucić je na tę niezwykle pomysłową stronę. Każde zdjęcie można precyzyjnie umieścić na mapie szczegółowo opisać. Po co? Okazuje się, że urzędnicy często nie wiedzą o dzikich wysypiskach. Bo skąd niby mają wiedzieć? Z okien urzędu ich nie widać…
Wysłanie ekipy sprzątającej na peryferiach gminy jest bardziej skomplikowane, niż nam się wydaje – wymaga nieco ?papierkowej roboty?. W dokumentach trudno podać lokalizację takich miejsc na zasadzie ?wedle trzech buczków?, trudno też je zgłosić telefonicznie, a obraz (w tym wypadku – mapa) wart jest tysiące słów… A może pochwalimy się swoimi trofeami znajomym? Coś jak ?taaaka ryba?, rozumiecie… ?Kredens? Stary, ja znalazłem przedwojenną, żeliwną wannę!?
Dajmy samorządom szansę! A może raczej – odbierzmy im wymówkę? Nieważne – zadziałajmy, spróbujmy, pobawmy się – przecież to tylko ?przy okazji?. Jeśli nie zadziała, będziemy mogli z czystym sumieniem robić to, co tak bardzo lubimy: narzekać. Łukasz Rygało