Przed wielu laty w Polsce wierzono, że jeśli bogaci będą coraz bogatsi, podciągną biednych. W bogaceniu się tym pierwszym miały pomóc niskie podatki dochodowe PIT ? 20, 30 i 40 proc. Nasza górna stawka była nieomal o połowę niższa niż w krajach skandynawskich! Za rządów Jarosława Kaczyńskiego zrobiono kolejny krok, zniesiono najwyższą składkę podatkową, zmniejszono składkę rentową i zniesiono podatek od spadków, nawet wielomilionowych.
Dziś wiemy, że na kontach bankowych przedsiębiorstw leży ponad 200 mld zł. Nikt w nic nie inwestuje, bo się nie opłaca. Jednocześnie, jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w pierwszym półroczu tego roku bardzo wzrosły dochody przedsiębiorców. Po I kwartale ich zyski netto wyniosły 17,6 mld zł. Po II kwartale ? już 27,8 mld zł. Zaś większość ludzi w Polsce odnotowała w tym czasie realny spadek swych dochodów! Trudno się więc dziwić, że na nasze ulice wyszli pracownicy.
Niski popyt powoduje, że niska jest i podaż. Kupujemy zaś niewiele, ponieważ nie mamy za co. Polska to generalnie kraj biednych, mało zarabiających ludzi. Wyliczenia unijnego urzędu statystycznego pokazują, że w stosunku do naszego produktu krajowego brutto zarabiamy bardzo mało. Na wynagrodzenia pracownicze w Polsce przeznacza się tylko 35,6 proc. PKB. Dla przykładu, w Niemczech ? 51,6 proc., w Czechach ? 42,5, w Bułgarii i Rumunii ? odpowiednio 37,1 i 36,6 proc. PKB. A przecież kraj jest zamożny wtedy, gdy zamożni są jego obywatele!
Ubożenie Polaków postępuje od 2010 r. Nie ma w UE drugiego państwa, w którym mimo ciągłego wzrostu produktu krajowego płace realne zmniejszyłyby się tak bardzo. W 2011 i 2012 r. spadły średnio o ok. 2 proc. Ten statystyczny wskaźnik nie pokazuje jednak skali dramatu polskich rodzin, bo rzeczywisty spadek ich dochodów jest znacznie większy. Najszybciej, według wyliczeń GUS, biednieją rodziny z co najmniej czwórką dzieci, które nie od dziś stanowią najuboższą część społeczeństwa polskiego. A jednocześnie, w Polsce przybywa ludzi bardzo bogatych, z wielomilionowymi majątkami, co zawyża średnią płacę.
W latach 2011 i 2012 dochody wynoszące ponad milion złotych rocznie osiągało prawie 13,5 tys. osób ? o półtora tysiąca więcej niż w 2010 r. W Polsce szybko wzrasta liczba osób z majątkiem o wartości miliona dolarów. Dziś takie zasoby posiada prawie 50 tys. osób, a za pięć lat, ma być ich ponad 75 tys. W żądnym innym państwie Unii Europejskiej grono krezusów nie poszerza się tak szybko jak u nas. Jednocześnie, w tym samym czasie znacząco zwiększył się zasięg skrajnego ubóstwa, czyli takiego, w którym człowiekowi grozi biologiczne wyniszczenie. Po okresie paroletniej stabilizacji, w roku 2011 odnotowano wzrost poziomu zagrożenia ubóstwem skrajnym w Polsce. Rok 2012 nie przyniósł w stosunku do 2011 radykalnych zmian w sytuacji materialnej ogółu gospodarstw. Ów brak radykalnych zmian oznacza jednak dalsze ubożenie polskich rodzin, które jak policzył GUS, w ubiegłym roku musiały zmniejszyć konsumpcję o 0,8 proc. przy 2 proc. wzroście produktu krajowego.
Dlaczego u nas tak jest? Dlaczego w Polsce większość przedsiębiorców, czyli tych, którzy dysponują zasobami pracy, dbając o wzrost swoich dochodów, jednocześnie narzuca innym skrajnie niekorzystne warunki płacowe? Odpowiedź jest prosta… bo mogą!
Edward M. Urbanowski