Przez lata obozowi prezydenckiemu udawało się skrywać przed opinią publiczną rzeczywisty wpływ prezydenta i jego ludzi na polskie sprawy.
Janusz Piechociński – poseł PSL
Kiedy wiosną zatonął ciężki krążownik polskiej lewicy premier Leszek Miller wydawało się, że na zawsze rola patrona
i przywódcy przeszła do pałacu prezydenckiego. Kwaśniewski robił z SLD to co chciał. Narzucił swojego premiera, który mówiąc o zapleczu politycznym „worek na gwoździe”, ustanowił biznesowych ministrów, a zebrał od lewicy hołdy i wyrazy szacunku. Finisz prac nad raportem komisji w sprawie Rywina był początkiem otwarcia nowego sezonu „polowania na grubego zwierza”, czy jak kto woli na czerwony pancernik. Przez lata obozowi prezydenckiemu udawało się skrywać przed opinią publiczną rzeczywisty wpływ prezydenta i jego ludzi na polskie sprawy. W chwilach trudnych prezydent się chował albo unikał bycia stroną konfliktów politycznych. Sprawa Rywina ujawniła jednak nieoczekiwanie silną i realną pozycję obozu prezydenckiego, szczególnie w polskiej gospodarce. Kiedy już na finiszu prac komisji Nałęcza było wiadomo, że losy Leszka Millera są przesądzone, na celownik wzięto Pałac Prezydencki. Dotychczasowe informacje płynące z komisji orlenowskiej pokazują, że związki i konsekwencje tych związków Aleksandra Kwaśniewskiego i jego ludzi z biznesem, spec-służbami i realnymi decyzjami gospodarczymi rządu są delikatnie mówiąc zaskakujące i niepoprawne. We wszystkim istotną rolę gra największy polski oligarcha, jak powiedział prezydent pan K. Nie tylko więc członkowie sejmowych komisji śledczych ale i obywatele uważnie obserwujący te wydarzenia zadają sobie i innym pytanie: Co jeszcze? Zjawisko ma charakter góry lodowej, na powierzchni niewielka jej część, a im głębiej schodzą posłowie-nurkowie z komisji śledczej, tym bardziej zagadkowy i wielowątkowy widok. W kilka miesięcy po zwycięskim starciu z Millerem o realny wpływ na władzę, Aleksander Kwaśniewski jest na celowniku opinii publicznej. Spadają sondaże społecznego poparcia i nikt już nawet głośno nie mówi o tym, że nie powinno się prezydenta przed komisją śledczą przesłuchiwać. A nie tak dawno, wydawało się, że zostanie zbudowana monarchia. Niepolityczna kandydatura Jolanty Kwaśniewskiej na prezydenta o kilka długości wyprzedzała innych rywali w wyścigu do pałacu. Zachwiany został wizerunek publiczny Prezydenta i Jego Żony. Co jeszcze znajdzie na prezydenta i jego ludzi komisja posła Józefa Gruszki? Już dziś wiadomo, że paru ludzi z dotychczasowego obozu władzy będzie miało kłopoty. A im bliżej wyborów parlamentarnych i nieuchronnej zmiany miejsc, tym bardziej syndrom Kapusty (szef prokuratury), będzie narastał. Drugi raz możemy obserwować pracę komisji śledczej, ale stwierdzamy jej skuteczność w odsłanianiu mechanizmu władzy. Widać wyraźnie, ze w obozie zwycięskiej w 2001 r. lewicy było przekonanie o tym, że władzy raz zdobytej nie oddamy i nie musimy się martwić o w pełni zgodne z prawem działania. Opozycja w Sejmie, co jest rzadkością, składająca się z rywalizujących ze sobą ugrupowań w tej akurat sprawie jest konsekwentna aż do bólu. Dojdziemy prawdy a winnych w wymiarze politycznym i karnym postawimy pod osąd społeczny. Oby tej determinacji starczyło do końca prac komisji śledczej i żeby jej prac nie zdominowała końcowa rozgrywka polityczna. Czerwony pancernik na razie trzyma fason, ale spod odbitej atakami opozycji farby, zaczyna wyglądać dużo rdzy. Czy wpłynie w końcu kadencji do spokojnej przystani? To pytanie rozstrzygnie się w najbliższych miesiącach.