Stanisław Bielewicz, trener kobyłkowskich siłaczy, obchodzi wspaniały jubileusz. W Puławach po raz 500 był sędzią w zawodach w podnoszeniu ciężarów.
Drużynowe Mistrzostwa Polski w Puławach były pięćsetnymi zawodami w podnoszeniu ciężarów, na których Stanisław Bielewicz występował w roli sędziego.
Uprawnienia instruktorskie i trenerskie zdobył w 1966 roku, w 1981 został sędzią klasy międzynarodowej II kategorii, zaś siedem lat później zdobył najwyższą na świecie I kategorię. – Sędziowałem Mistrzostwa Europy i Świata, byłem na zawodach w wielu krajach – Rosji, Turcji, Finlandii, Niemczech, Czechach, Węgrzech czy Korei. Sędziowałem mecze międzypaństwowe. Widziałem wiele kontuzji i groźnych wypadków wielkich mistrzów – wspomina Stanisław Bielewicz.
Przez 20 lat był przewodniczącym Komisji Sędziowskiej Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Najbardziej płodny okres w sędziowaniu to przełom lat 70. i 80. Oczywiście przez cały czas kariery sędziowskiej był przede wszystkim trenerem.
W młodości sam przez 10 lat uprawiał ciężary, cztery lata należał do kadry narodowej, zdobył dwa medale Mistrzostw Polski. Był twórcą wołomińskiej szkoły podnoszenia ciężarów, czyli słynnego LZS, który trafił w końcu do Huraganu.
Najbardziej pamiętne zawody w karierze sędziowskiej? – Nigdy nie zapomnę turnieju w Antalyi w Turcji. To był pierwszy start po ucieczce z Bułgarii Suleymanoglu. Sędziowałem jego kategorię. Pobił mnóstwo rekordów, dźwigał niebotyczne ciężary.
Był wtedy tak chroniony, że nawet dziennikarze nie mogli się do niego zbliżyć – wspomina Stanisław Bielewicz. Teraz znakomity trener nie sędziuje już z taką częstotliwością, co kiedyś. Częściej jeździ ze swoimi podopiecznymi na zawody. – Dzięki temu czuję się młody – wyznaje na koniec naszego wywiadu.
Marcin Pieńkowski