Aby skutecznie nieść pomoc ofierze wypadku ratownik
musi przede wszystkim zadbać o własne bezpieczeństwo.
I nie chodzi tu o zbędne asekuranctwo, ale o świadomość, że to właśnie my możemy uratować ludzkie życie; a na pewno nie uda się tego dokonać, gdy rozjedzie nas nadjeżdżający samochód lub porazi prąd z zerwanej linii elektrycznej. Dlatego przede wszystkim należy starać się zachować spokój i z pewnego dystansu ocenić sytuację zagrożenia życia, której jesteśmy świadkami.
Gdy upewnimy się, że nie zagraża nam bezpośrednie niebezpieczeństwo, przystępujemy do oceny przytomności osoby poszkodowanej. W tym celu należy zawołać ” Co się stało ? „, dotknąć lub potrząsnąć za ramiona; gdy ktoś nie reaguje na dotyk i wołanie – koniecznie trzeba wezwać pomoc.
Robimy to sami lub wyznaczamy jedną z otaczających osób. Niestety ogólne wezwania typu „Niech ktoś zadzwoni po pogotowie” zwykle są nieskuteczne, trzeba zdecydowanie przyjąć pozycję lidera i wybrać jednego z gapiów do pomocy.
Następnie układamy poszkodowanego na plecach, odginamy delikatnie głowę do tyłu i sprawdzamy, czy nic nie blokuje dróg oddechowych – na przykład proteza lub kęs pokarmu. Staramy się je usunąć.
Oceniamy oddech – próbujemy usłyszeć szmer powietrza, poczuć jego podmuch na własnym policzku, a także zaobserwować ruchy klatki piersiowej. Wytyczne Europejskiej Rady Resuscytacji mówią, że za brak oddechu uznajemy również bardzo wolne i nieregularne oddychanie oraz pojedyncze westchnienia.
Nie sprawdzamy tętna! – zajmuje to zwykle zbyt wiele czasu, a właściwa ocena jest trudna i zarezerwowana dla fachowych ratowników medycznych. Aby ułatwić przypadkowym świadkom zdarzenia decyzję o podjęciu reanimacji przyjmujemy, że u człowieka nie reagującego na bodźce zewnętrzne, nie oddychającego prawidłowo – doszło również do zatrzymania krążenia.
Na tym etapie wzywamy pomoc, jeśli nie udało się tego zrobić wcześniej, nawet jeśli trzeba na chwilę odejść od poszkodowanego.
Gdy dzwonimy po Pogotowie Ratunkowe zawsze w pierwszej kolejności podajemy miejsce zdarzenia – gdyby połączenie zostało zerwane ( na przykład rozładuje się bateria w telefonie) dyspozytor powinien wysłać zespół ratunkowy. Następnie mówimy, co się stało, ile osób potrzebuje pomocy, czy istnieje dalsze zagrożenie wymagające przyjazdu innych służb ratowniczych (ludzie uwięzieni w pojeżdzie, pożar, wyciek trujących substancji itp.).
Przede wszystkim nigdy nie rozłączamy się pierwsi! – być może będziemy proszeni o dalsze informacje.
Po telefonie rozpoczynamy resuscytację krążeniowo oddechową. W tym celu klękamy obok ratowanego, odsłaniamy środek klatki piersiowej, układamy tam dłonie jedną na drugiej ze splecionymi palcami i ciężarem swego ciała uciskamy klatkę piersiową tak, by ugięła się o około 5 cm. Pamiętamy o zachowaniu wyprostowanych , usztywnionych łokci. Wykonujemy 30 uciśnięć z częstością około 100 na minutę, głośno licząc, by zachować miarowy rytm.
Potem odchylamy głowę poszkodowanego lekko do tyłu, zatykamy mu dwoma palcami nos i wdmuchujemy powietrze do ust przez ok. 1 sekundę, następnie zwalniamy ucisk nosa i obserwujemy, czy następuje bierny wydech. Jeżeli nie możemy wykonać oddechów ratowniczych ( nawet z przyczyn wyłącznie estetycznych – ofiara cuchnąca, zalana wymiocinami lub krwią )- dopuszcza się prowadzenie nieprzerwanego masażu serca z częstością około 100/ minutę.
W schemacie działań ratowniczych bardzo ważne miejsce zajmuje pojęcie „pozycji bezpiecznej”. Układamy w niej osoby nieprzytomne, oddychające samodzielnie, aby zabezpieczyć je przed zachłyśnięciem się treścią pokarmową, co może prowadzić do uduszenia lub tzw. chemicznego zapalenia płuc- niezwykle trudnego do wyleczenia. Zapewnienie pijakowi chrapiącemu na wznak w parku pozycji bezpiecznej może mu uratować życie, a nas nie naraża na żaden dyskomfort.
W celu ułożenia poszkodowanego na lewym boku odsuwamy lewą rękę w bok i do góry, prawą nogę zginamy w kolanie i przewracamy go w lewo ciągnąc za prawą rękę i za biodro. Obie dłonie wsuwamy pod policzek, a głowę lekko odginamy do tyłu – osoba leżąca w tej pozycji wygląda, jakby wygodnie spała na boku.
Aby skutecznie nieść pomoc ofierze wypadku ratownik musi przede wszystkim zadbać o własne bezpieczeństwo.
lek. Michał Kundziołka
czytajcie o tym to moze uratowac zycie