Dla dwóch starszych panów śmierć zbliża się nieuchronnie. Obaj mają poważne problemy z płucami, nowotwory rozwijające się zbyt szybko, by coś na nie zaradzić. Przychodzi czas rozpaczy i żalu. Nie jest to jednak punkt wyjściowy dramatu Bergmana, lecz komedii z nutką refleksji, którą sygnował swoim nazwiskiem doświadczony rzemieślnik amerykańskiego kina Rob Reiner (na koncie ?Kiedy Harry poznał Sally” i ?Misery”).
W rolach głównych nestorzy amerykańskiego kina – Jack Nicholson i Morgan Freeman. Ten pierwszy jak zwykle o obliczu Jockera, świruje przed kamerą, tryska ironią i cynizmem, ten drugi jak zwykle wyważony, spokojny, charyzmatyczny. Taka mieszanka groteski z dostojeństwem daje na ekranie świetny efekt, niewykorzystany niestety przez reżysera. Być może jest to wina scenariusza, który nie daje aktorom rozwinąć skrzydeł.
Początek jest obiecujący – obaj przykuci do łóżka, walczą nie tyle z chorobą, ile ze sobą. Na początku nie darzą się zaufaniem, ale jak wiemy z doświadczenia, trudne chwile spajają bohaterów filmowych – w tym przypadku na tyle, że stają się największymi przyjaciółmi. W scenach szpitalnych więcej jest zadumy, aniżeli humoru, i te sceny zapamiętamy na dłużej (Nicholson po chemioterapii przed lustrem, nocne lektury Freemana). Wszystko zaczyna się psuć, gdy bohaterowie dowiadują się o ?wyroku” śmierci.
Nicholson postanawia przeżyć swoje ostatnie chwile w wielkim stylu. Jest bogatym właścicielem kilku szpitali, więc pieniędzmi za bardzo się nie przejmuje. W ostatnią podróż swojego życia zabiera swojego kumpla z łózka obok, choć ten na początku się broni. Freeman zostawia swoją rodzinę, pragnąc oszczędzić jej widoku umierającego starca. Ten wątek, choć absolutnie nie komiczny, wydaje się najciekawszy w całej fabule.
Mężczyźni rozpoczynają podróż dookoła świata – skaczą z samolotu na spadochronie, piją wino na Lazurowym Wybrzeżu, rozprawiają na szczycie jednej z egipskich piramid, zwiedzają Hongkong, itd. W momencie wyruszenia w efektowną podróż film Reinera zmienia się w oglądanie barwnych pocztówek.
Nie jest to ani śmieszne, ani specjalnie atrakcyjne. Czasami film zmienia ton na bardziej dramatyczny – wtedy właśnie mistrzostwo Nicholsona i Freemana daje o sobie znać. Nie będę jednak zdradzał szczegółów. Zachęcam do obejrzenia filmu, jednak proszę nie nastawiać się na rubaszną komedię, tylko na wzruszającą ?podróż za jeden uśmiech” z dwoma genialnymi aktorami. przejść obok, jednak trzeba wtopić się w jego atmosferę. Wtedy film może ściąć nas z nóg.
Gdy goni na czas
USA 2007
Reżyseria: Rob Reiner
Obsada: Jack Nicholson, Morgan Freeman
?97, Warner Bros.
Marcin Pieńkowski