Dolcan w ostatnich meczach zdobył punkt. Zremisował na wyjeździe 0:0 z Piastem Gliwice, przegrał u siebie z Wartą Poznań 1:2 i na wyjeździe z Bogdanką Łęczna 0:2.
3 dni przed wyjazdem do Wodzisławia Śląskiego, (bo tam Piast ze względu na budowę nowego obiektu rozgrywa swoje mecze) Dolcan rozegrał sparing z Legią Warszawa. Ząbkowianom udało się wygrać 3:1. Bramki strzelali: Buśkiewicz, Kosiorowski i Gawęcki. Po sparingu trzeba było grać z Piastem, który znajduje się w wyraźnym kryzysie. W meczu lepiej wypadli gospodarze. W 11 min. szansę miał Jakub Smektała, ale uderzył niecelnie. Minutę później kolejny gracz gospodarzy, Urban mógł zdobyć gola, jednak jego próba lobowania bramkarza Dolcanu, nie powiodła się. 5 min. później strzał głową Lewczuka po rożnym, obronił Misztal. Ze strony gości groźną sytuację stworzył jedynie Daniel Chylaszek, były gracz Piasta. W drugiej połowie nadal atakował Piast, a zespół z Ząbek czekał na kontry. W 70 min. Świerblewski groźnie uderzył na bramkę strzeżoną przez Szmatułę, ale bramki nie było. Zespół z Gliwic posiadał ogromną przewagę, ale obrona Dolcanu spisywała się dobrze. Jeżeli nie zdążyli upilnować na czas graczy zespołu trenera Brosza to na posterunku był Rafał Misztal. W 87 min. dobrze z ostrego kąta uderzył gracz przyjezdnych Michał Zapaśnik, ale jego strzał wybronił Szmatuła. Piłkę meczową miał wspomniany wcześniej Świerblewski. Wychodząc sam na sam za daleko ją sobie wypuścił i znakomita szansa na wywiezienie 3 punktów została zmarnowana.
Zespół z Ząbek nareszcie zdobył punkt. Gra w obronie wyglądała dobrze, kilkakrotnie udało się zaatakować rywala, ale nadal brakuje skuteczności. Widać, że trener Podoliński popracował nad psychiką swoich piłkarzy. W Wielki Piątek do Ząbek przyjechał zespół Warty Poznań. Odkąd trenerem został Bogusław Baniak, a także doszło do zmian w zarządzie, Poznaniacy zaczęli grać naprawdę dobrze. Mecz z początku nie był ciekawy. Pierwszą groźną sytuację stworzył Dolcan.
W 9 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Piotr Bazler. Minął kilku rywali, ale jego strzał na rzut rożny wybił bramkarz gości Bledzewski. Po rożnym także zagotowało się pod bramką gości.
Jednak nikt nie czekał na piłkę po drugiej stronie, po dośrodkowaniu. Warta kilkakrotnie próbowała uruchomić Gajtkowskiego, ale na jego drodze zazwyczaj stawał dobrze dysponowany w pierwszej połowie Dziewicki. W 30 min. wcześniej wspomniany ?Gajtek? znalazł się w sytuacji oko w oko z Misztalem. Z tego pojedynku zwycięsko wyszedł bramkarz miejscowych. W 36 minucie na prowadzenie podopiecznych Bogusława Baniaka wyprowadził Maciej Wichtowski, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym. W drugiej połowie Dolcan rozegrał chyba najlepsze 45 min. w rundzie wiosennej na własnym obiekcie. Niezwykle groźny był Damian Świerblewski. Dużo po raz kolejny wniósł Paweł Buśkiewicz. W 79 minucie zespół trenera Podolińskiego w końcu wyrównał. Bramkę po zamieszaniu w polu karnym zdobył Patryk Koziara. Po 6 minutach Warta zdobyła gola na 2:1. Jokerem w talii trenera Baniaka okazał się Zbigniew Zakrzewski. Wykorzystał błąd Dziewickiego i z półobrotu zdobył drugiego gola dla swojego zespołu. Gospodarze mimo prób doprowadzenia do wyrównania nie zdołali wyrównać.
Mecz z Bogdanką Łęczna miał podtrzymać dobrą passę wyjazdową Dolcanu. Przewagę optyczną przez pierwszą połowę mieli gospodarze. Zespół Roberta Podolińskiego dobrze się bronił i czekał na kontry. W drugiej połowie obie drużyny miały ?setki?, ale wynik na tablicy ciągle był bez zmian. W 69 min. gola dla zespołu prowadzonego przez Mirosława Jabłońskiego zdobył Tomas Pesir. Po bramce, goście ruszyli do ataków. Zabrakło jednak wykończenia. Miejscowi czekali na kontrę i w 90 min. się doczekali. Drugą bramkę dla zespołu z Łęcznej strzelił Ricardinho. Ząbkowianie walczyli do końca, ale rezultat nie uległ już zmianie.
Trudno marzyć o utrzymaniu skoro przegrywa się piąty mecz u siebie. Jedyne co może cieszyć, że zespół w końcu walczy. Zauważył to nawet trener Warty Bogusław Baniak. Bardzo chwalił trenera miejscowych i mówił, że jeżeli Dolcan nadal będzie tak walczył to kto wie czy iluzoryczne szanse na utrzymanie mogą stać się realnymi. Tylko w końcu trzeba wygrywać u siebie, a także punktować na wyjeździe i musi ktoś zacząć strzelać bramki…
Przemysław Kur