Pamiętam, skąd pochodzę

Podczas minionego długiego weekendu Krzysztof Gawkowski, mieszkaniec Wołomina, przez dwie poprzednie kadencje zasiadający w radzie gminy, a obecnie radny sejmiku województwa mazowieckiego, został wybrany sekretarzem generalnym SLD. To kolejny znaczący etap w karierze tego polityka.

? Choć jest Pan ciągle młodym człowiekiem, to jednak bagaż Pańskich doświadczeń politycznych jest dość pokaźny. Co dla Pana oznacza wybór na to stanowisko?

? Na pewno dużo ciężkiej pracy, której, zaznaczam, wcale się nie boję. Dziś nowoczesna partia polityczna musi być sprawnie zarządzana i odpowiednio skomunikowana. Aby osiągnąć te cele, trzeba być wszędzie tam, gdzie jest potrzeba, bez względu na to, czy będzie to spotkanie z pięcioma czy z 50 osobami. Wybór na funkcję sekretarza generalnego SLD oznacza dla mnie dużo podróżowania i spotkań w całej Polsce.

? Jak Pan wspomniał, funkcja, którą Pan objął, niesie ze sobą wiele obowiązków. Czy wystarczy jeszcze czasu na pracę samorządową? Czy może skupi się Pan wyłącznie na polityce?

? Samorząd to moja wielka pasja i nie zamierzam z niej rezygnować. Z jednej strony już 10 lat jestem aktywnym samorządowcem, a z drugiej w mojej pracy na uczelni specjalizuję się właśnie w zagadnieniach związanych z polityką. Nie twierdzę, że łatwo będzie pogodzić kanony krajowego życia politycznego z pracą dla samorządu wojewódzkiego, ale jestem odpowiedzialnym politykiem, który ubiegając się o mandat radnego sejmiku wojewódzkiego, podpisał z wyborcami umowę na cztery lata i zamierzam jej dotrzymać.

? Do tej pory był Pan kojarzony z nurtem młodego SLD. Teraz, jako druga osoba w partii, staje Pan u boku Leszka Millera kojarzonego jeszcze ze starymi strukturami SLD. Czy to znaczy, że teraz jest Panom ?po drodze??

? Z Leszkiem Millerem nigdy nie byliśmy w różnych obozach, nigdy tak blisko nie współpracowaliśmy. Przez ostatnie lata Sojusz Lewicy Demokratycznej bardzo się zmienił. Najpierw wyborcy powiedzieli ?nie? starszej grupie liderów, później podobny sygnał otrzymała młoda gwardia Sojuszu i myślę, że dziś po tych wszystkich przejściach postawienie na mieszankę doświadczenia i młodości to strzał w dziesiątkę.

? I myśli Pan, że to pomoże wygrać wybory SLD?

? Jestem przekonany, że ciężka praca popłaca. Wielokrotnie udowodniłem, że się jej nie boję, a wyborczy maraton, który odbędzie się w latach 2014-2015, to naprawdę będzie dobry czas dla polskiej lewicy. W Europie od wielu miesięcy obserwujemy pozytywny socjaldemokratyczny zwrot. Na jesieni 2011 r. wyborczy sukces lewicy w Danii, później w grudniu Chorwacja, na początku 2012 r.

Słowacja, a w ostatni weekend wielki sukces francuskiej lewicy i zwycięstwo w wyborach prezydenckich Francois Hollande?a. Rząd Donalda Tuska wyraźnie się wypala i dziś to właśnie dla lewicy otwiera się droga do wyborczego sukcesu!

Koalicja PO i PSL od wielu miesiecy nie ma pomysłu, co zrobić z wieloma niespełnionymi obietnicami, które coraz bardziej doskwierają Polkom i Polakom. Rosnące bezrobocie, brak perspektyw dla absolwentów wyższych uczelni, przepychana kolanem reforma emerytalna czy coraz większe kłopoty w służbie zdrowia to tylko nieliczne fakty świadczące o braku pomysłu na rządzenie Polską. Dlatego nie mam wątpliwości, że SLD w kolejnych wyborach będzie święcić sukcesy.

? Proszę powiedzieć, czy ten kolejny szczebel w Pańskiej karierze ma pomóc dostać się do parlamentu, czy też może będzie Pan ubiegał się o fotel burmistrza Wołomina?

? W polityce trudno jest podejmować ostateczne decyzje z dwuletnim wyprzedzeniem i coś kategorycznie wykluczać lub potwierdzać. Niewątpliwie dziś realizuję swoje polityczne aspiracje i cele w trochę innym zakresie niż lokalna scena polityczna, ale nie wyklucza to w żadnym stopniu mojej aktywności jako radnego sejmiku wojewódzkiego. W ostatni poniedziałek miałem okazję chociażby uczestniczyć w inauguracyjnym posiedzeniu Młodzieżowej Rady Miasta w Wołominie i bardzo się cieszę z takich i podobnych inicjatyw. Politycy nigdy nie powinni zapominać, skąd się wywodzą i kto ich wybiera. Kiedy zapominają, przegrywają. Ja obiecuję nie zapomnieć!

? Czy najbliżsi będą Pana jeszcze widywali?

? Oczywiście (śmiech). Nie zamierzam zmieniać miejsca zamieszkania, bo tego moi najbliżsi na pewno by nie znieśli. Zdaję sobie sprawę z ilości obowiązków, jakie mnie czekają, z drugiej jednak strony liczę również na wyrozumiałość rodziny. Tylko przy takim wsparciu można czuć satysfakcję ze swojej pracy, a dotychczas zawszę taką satysfakcję czułem. Polityka to pasja i praca, która dziś jest, a jutro może nie być. Rodzina jest za to na całe życie i zawsze trzeba o tym pamiętać!

Rozmawiała
Teresa Urbanowska