Jeden z liderów Platformy Obywatelskiej, Janusz Palikot coraz śmielej atakuje wybrane cele. Ostatnio zaproponował Januszowi Kurtyce, by ?palnął sobie w łeb”. Najwyraźniej nie lubi, oj nie lubi on, Instytutu Pamięci Narodowej. Uważa, że ?trzeba spalić całe to esbeckie szambo.”
Ponieważ Janusz Palikot wyrasta na głównego ideologa swojej partii, nie należy jego pomysłów lekceważyć. Tak czynią ci, którzy uważają go za błazna. Natomiast Jan Rokita w Dzienniku drąży głębiej. Nie uważa Palikota za błazna, lecz za bohatera naszych czasów. ?Błazen przestrzega władcę przed lekkomyślnym traktowaniem świata. Palikot przeciwnie. Nawołuje władcę by zobaczył, że świat (…) nie jest wart ani prawdziwej powagi ani ambitnej polityki”.
Jak powszechnie wiadomo problematyka błazeństwa nie jest mi obca. Robię w okolicy tej profesji i mam garść przemyśleń. Już za Gomułki sformułowałem w kabarecie myśl, że ?dawniej królowie tolerowali błaznów, dziś królów nie ma i błaznów musi tolerować cały naród”. Tak się porobiło na tym świecie, że błazenada przestała być zawodowym zajęciem wesołków, a stała się sposobem istnienia w polityce.
Gnuśne gaduły pozazdrościły wesołkom braw. Kiedy więc smętny jak cmentarna świeca gość chce przebić się przez szum informacyjny, szuka jakiegoś oryginalnego konceptu by zostać zauważonym. Kaprysy demokracji i medialna cywilizacja sprawiają, że to się niekiedy udaje.
Od kiedy poseł Palikot pokazał w telewizorze penisa stał się ulubieńcem mediów. I teraz nie ma wyjścia, musi co parę dni coś pokazać, by nie wypaść z obiegu. To wciąga… Kiedy zabraknie penisa, najłatwiej uruchomić obelgi i inwektywy… Ale co to ma wspólnego z błaznowaniem?
Wdzięku ni dowcipu u Palikota nie uświadczysz. Finezja cepa, jak u Urbana. Wulgarność, prostactwo, insynuacje… Z takim dorobkiem zostanie zapewne prezesem telewizji po zniszczeniu publicznych mediów przez rządzącą ekipę. Trwają właśnie gorączkowe prace nad ustawą medialną wzorowaną ma telewizji białoruskiej. Wszystko jeszcze przed nami, najciekawsze nadchodzi… Śmiechu będzie co niemiara!
Jan Pietrzak
Dobrze, że Pan zwrócił na to uwagę…i znów niestety ma pan rację Panie Janie.