Okiem Mariana: Spojrzenie jedenaste

? To żeś mi pan radość sprawił, panie Mareczku! Już się bałem, żeś pan w pożarach ucierpiał, ale widzę, żeś pan niedraśnięty nawet, a i taksóweczka jak nowa. I chwała! Działo się tu w ostatnim czasie tyle, że sam już nie ogarniam, kto pogorzelec, a kto ratownik, a i w ludziach do tej pory się gotuje, bo winnych szukają. Teorię ludziska wysnuli ? kto wie, czy nie słuszną ? że te pożary to nie przypadek, że ktoś ma w tym interes jakiś. Ja tam wiem tylko jedno: za małolata to chciałem być strażakiem, i jak się teraz tak napatrzyłem na chłopaków przy robocie, to znowu bym chciał. Wiem, wiem ? do zawodowych się nie nadam, bo szkołę zbyt szerokim łukiem omijałem, ale może do ochotników by mnie przyjęli? Kurs bym jaki skończył, w strażackie ciuchy się wbił, to od razu moja Hela łaskawszym wzrokiem by na mnie spojrzała…

Ale, ale ? do walentynek to ja raczej nie zdążę z tą strażacką edukacją! Zguba! Radź pan, co czynić? Do kina mam ją zabrać?
U nasz we Wołominie to trochę chłodno, a i repertuar mało romantyczny ? a na Warszawę to mnie nie stać. Sam pan wiesz, że jak mnie robota rzuciła w 2003 roku, tak do dziś mam kłopot. Wymyśl pan coś, bo się znowu do mnie przez miesiąc nie odezwie! Żeby to chociaż na wiosnę było, to bym gdzieś na łące chabazi nakosił i bukiet jaki zmontował ? ale w lutym?! Bałwana mam jej ulepić? Na ślizgawkę na plac jej nie zabiorę ? co to, to nie! Jeszcze mnie na lodzie zostawi? Cała ulica by się ze mnie śmiała! Chociaż węgla na zapas naniosę, to się może atmosfera nieco ociepli…

Tak to już jest ? jedni mają, panie Mareczku, problemy, a inni bawią się na całego… Bogatemu, jak wiadomo, to diabeł dzieci kołysze… W służbie zdrowia niby nędza, kolejki i brak refundacji, ale w naszym powiatowym szpitalu na gazie ponoć można rodzić, legalnie i ze skierowaniem. Niektórym wolno! A jak na szwagra imieninach kiedyś pokazać chciałem, jak nasz Adaś z progu wychodził na mamuciej skoczni, to stół pode mną jedną nogę złamał, a ja ? dla towarzystwa chyba ? drugą. I jak mnie szwagierka na izbę przyjęć w wózeczku małego Krzysia dowiozła, to mnie przyjąć nie chcieli, że niby w stanie nieważkości jestem. A matkom to wolno?! Czy to niby jest ta polityka prorodzinna i ułatwienia? To ja żądam równouprawnienia!

Marian z Wołomina