? Odpalaj pan taksóweczkę, panie Mareczku. Pojedziemy. Co się dziwisz pan? W pociągach niebezpiecznie jest, tak słyszałem, a poza tym ? do Radzymina i tak nie dojadę. Na początku to mnie zmylili trochę ? coś tam ludzie gadali, że niebezpieczny pociąg jest, to mi się przypomniała jedna afera z moją Helą…
Ubzdurała sobie, że mam taki pociąg właśnie do takiej jednej Marioli z parteru, i awanturę zrobiła na całą kamienicę… Fakt, nogi Mariola miała do samej ziemi, ale dlaczego ja przez to Wielkanoc w szpitalu spędziłem ze wstrząśnieniem mózgu? Hela rękę ma ciężką, a i patelnię sporą…
W Radzyminie ponoć kryzysu się nie boją, bo w niego nie wierzą. Wiara ponoć góry przenosi i siłę ma wielką, ale może i ten radzymiński brak wiary moc ma jakąś? Warto sprawdzić osobiście, jak tam u nich z budżetem, bo tej roboty w naszym magistracie przy kopertach w końcu nie dostałem, co w sumie dziwić nie powinno ? dużo się o tych kopertach w urzędzie mówi, to i chętnych było sporo. U nas za to wierzą w kryzys aż za bardzo, nawet wydział do jego zarządzania powołali. Może to jest jakaś szansa dla Europy? Albo chociaż Grecję by uratowali…
Przy okazji zabiegania o tę robotę dowiedziałem się, ile kasy na łapanie psów bezdomnych z budżetów gminnych w powiecie wydają: jakiś milion złotych! To więcej chyba niż na Dom Kultury w Wołominie! Może to i słusznie, bo burków na osiedlach w końcu nie brakuje, a kultury ani widu, ani słychu…
W ogóle to się wystraszyłem w ostatnią niedzielę ? telewizor mi odmówił posłuszeństwa w zeszłym tygodniu i trochę się zagapiłem… Ledwo na miasto wyszedłem, a tu ludzie mówią, że dwóch radnych jakieś sztaby pozakładało, że miasto podzielone, fundusze zbierają… Wojna jakaś czy co? Że się nie kochają, to wiedziałem wcześniej, ale żeby zaraz sztab? Dopiero te pędraki z puszką mi przypomniały, że owsiakowa orkiestra gra. Ulżyło mi tak, że z rozpędu aż piątaka im dałem. Licytacje szły ostro, powiadam panu ? zwłaszcza ta o burmistrza, bo można go sobie było na cały dzień kupić. Hela chciała się z koleżankami zrzucić i potem jakoś podzielić łup, ale okazało się, że to zwycięzca może u niego w robocie dzień spędzić, a nie odwrotnie… A szkoda! Okna u nas do umycia, wanna do wyszorowania…
Trudno, nic pan nie poradzisz! Jedziemy, panie Mareczku ? za kurs oddam po pierwszej wypłacie…
Marian z Wołomina