O znaczeniu pszczół w naszym życiu świadczy związana z nimi symbolika i przysłowia. W końcu mówimy o innych: „pracowity jak pszczółka”. Uznajemy pszczoły za oszczędne i przezorne ? przecież całe lato zaopatrują się w miód na zimę!
Przeciętny zjadacz miodu niewiele wie o współczesnym pszczelarstwie i jego historii, o pszczołach i ich pracowitym, ale krótkim życiu. Zainteresowani tą tematyką mogli uzupełnić swoją wiedzę dzięki Markowi Kowalskiemu, kobyłkowskiemu pszczelarzowi, właścicielowi Pasieki Kobyłka. Nie po raz pierwszy zresztą ? poprzednia wystawa tego typu odbyła się kilka lat temu, jeszcze w galerii „Korozja i Kolor” w budynku Starostwa. Zarówno warunki, jak i zbiory były wówczas dużo skromniejsze, ale w ciągu tych kilku lat wszystko się zmieniło: przybyło zbiorów i poszerzyła się wiedza, zaś Galeria zmieniła siedzibę i przekształciła się w Powiatowe Centrum Dziedzictwa i Twórczości.
Historia tej profesji jest długa ? w średniowieczu pszczelarstwo nazywano „bartnictwem”, bo też jego charakter był zupełnie inny: nie hodowano wówczas pszczół w ulach, lecz w barciach, zwanych też „kłodami” lub „pniami”. Taka właśnie kłoda z oryginalnym zadaszeniem z jednego kawałka drewna była jednym z eksponatów wystawy. Obok niej można było zobaczyć przykładowe herby bartne, którymi bartnicy oznaczali swoją własność, stare i nowe ule, sprzęty i narzędzia potrzebne pszczelarzom. W godzinnym wykładzie Marka Kowalskiego zwracało uwagę specyficzne nazewnictwo, można by powiedzieć ? pszczelarska gwara, która przetrwała przez wieki.
Od wieków bartnicy cieszyli się wielkim poważaniem i zaufaniem ? nie tylko przez zawrotne ceny miodu, ale również dzięki przywilejom prawnym, które stawiały ich ponad rzemieślników czy mieszczan. Widać to na przykładzie drakońskich kar wymierzanych za kradzież lub zniszczenie barci czy choćby faktu, że bartnicy w sądzie nie musieli składać przysiąg. Dziś pszczelarze zajmują się, mówiąc w uproszczeniu, produkcją miodu, ale niegdyś praktykowali też medycynę ? użądlenia pszczół były bardzo pomocne w różnych schorzeniach, zwłaszcza w chorobach stawów. Oprócz jadu pszczelego dużą wartość przedstawiało mleczko pszczele (pokarm królowej pszczół) czy kit pszczeli.
Nie można też zapomnieć o wosku, materiale niegdyś niezastąpionym przy wyrobie świec. Fascynujące są również pszczele obyczaje! Każda robotnica nocuje w swoim ulu, jeśli jednak zdarzy jej się zabłądzić i przed zmrokiem trafi do innej rodziny, to udzieli jej ona noclegu pod warunkiem, że… gość się „opłaci” przynosząc coś do ula. Co ciekawe ? strażniczki przy wlocie od razu rozpoznają obcą robotnicę pomimo tego, że w jednym ulu mieszka zawsze ponad 30.000 owadów, a wlotu pilnują zaledwie trzy strażniczki… Praca w pszczelej rodzinie jest znakomicie podzielona: każda z robotnic ma przydzielone sprzątanie, dostarczanie wody, wentylowanie ula lub zaopatrzenie w pyłek. Pszczoły potrafią się również komunikować przy użyciu specyficznego „tańca” i wydawanych przez skrzydełka dźwięków.
Co ciekawe ? wydaje się, że wiemy dziś o pszczołach mniej, niż nasi przodkowie… Nie potrafimy już kierować pszczelą rodziną tak jak oni, a przecież tych owadów nie da się ujarzmić, poskromić i zmusić do współpracy. Pszczoły też chyba nieco zapomniały ? próba zasiedlenia dawnej barci podjęta przez Marka Kowalskiego na razie zakończyła się fiaskiem: pszczoły nie potrafią stworzyć woszczyny bez ułatwienia w postaci ramek, które od ponad stu lat podsuwają im pszczelarze.
Łukasz Rygało